rozum rozum
1863
BLOG

Marność i tchórzostwo

rozum rozum Polityka Obserwuj notkę 36

Nie rozumiem. Naprawdę. Jak można twierdzić, że Rosjanie napluli nam (Polakom) w twarz, że strzelili w potylicę polskiemu generałowi, że Polska został upokorzona. Eksperci, których słów słuchałem (we wszelakich mediach) twierdzą jednoznacznie, że główne tezy raportu MAK są logiczne i spójne, że załoga i obsługa lotu Tu-154M popełniła katastrofalne błędy – nomen omen. Zrozumiałbym te wszystkie tezy czy raczej hipotezy gdybym chciał uzasadnić jakiś cel polityczny, poprzeć jakąś „wielką” energię ideologiczną, udawać pusty nośnik „patriotyzmu”, ale nie chcę.

Stwierdzam dziś otwarcie: nie widzę żadnych podstaw do formułowania tez zamachowych. Nie wierzę w kosmiczne lasery, sztuczne mgły, fale elektromagnetyczne i modły złych popów. Nie odbieram jednakowoż komukolwiek prawa do wierzenia, że Putin i szeroka grupa spiskowców doprowadzili do strącenia polskiego samolotu. Stoję jednak na stanowisku, że główne przyczyny katastrofy leżą po polskiej stronie. Za tę katastrofę pośrednią odpowiedzialność ponoszą wszystkie, bez wyjątku, rządy III RP. Śmierć 96 polskich obywateli to cena jaką zapłaciliśmy za lata schlebiania społecznemu populizmowi, za lata strachu przed gniewem ludu, za lata budowania społeczeństwa niewolniczego i otępiałego, za lata promocji mierności i prowizoryczność, za lata wpajania mesjanizmu i romantyczności, za lata rządzenia prymitywów i nieuków. Jeśli Nawet Rosjanie finalnie przyznają, że wieża zawiniła, że bali się skandalu dyplomatycznego, że lotnisko było w fatalnym stanie, to i tak nikt myślący logiczne nie zaprzeczy, że to polska bylejakość i głupie nadęcie były głównymi przyczynami katastrofy. Do tego katalogu należy dodać barak odpowiedzialności, bark umiejętności, ułańską fantazję i bezdenną głupotę. Tak, proszę państwa, bezdenną i bezkresną głupotę.
Najbardziej przeraża powszechne spychologia odpowiedzialności; za wszystko przez wszystkich. Ruscy strącili nasz samolot, Unia Europejska odbiera nam suwerenność,  Amerykanie nas oszukali, Francuzi i Brytyjczycy nas sprzedali, Napoleon nie pomógł itd., itp. Wszystko co złe, to dzieło obcych; zewnętrznych lub wewnętrznych. Jak rząd nie postępuję skrajnie tępawo, to wiadomo, że nie jest to rząd polski tylko „polskojęzyczny”, ponieważ rząd zbudowany z prawdziwych Polaków nigdy nie wiąz by odpowiedzialności na siebie, nawet gdyby była to logiczna konsekwencja wydarzeń. My musimy by unurzani we krwi ofiarnej, musimy być biczowani za grzechy innych, musimy umrzeć być się narodzić, musimy zmartwychwstać by stać się wielkim narodem, a zmartwychwstanie nie jest możliwe bez śmierci męczeńskiej. Stąd też wypływa uzasadnienie naszej wyjątkowości sakralnej i miernoty faktycznej. Stąd też wiara, że się wszystko uda,  że sam Bóg z nieba dopomoże. W tym kontekście nie dziwią parlamentarne modły o deszcz, które zostały tego roku przez Boga zrealizowane w nadmiarze. Stąd pewnie wiara, że zawsze dojedziemy bezpiecznie do celu, nawet jeżeli będziemy pędzić na złamanie karku. Stąd pewnie wiara – mimo logicznego imposybilizmu – że wylądujemy, że sam Pan Bóg naprowadzi nas na właściwą ścieżkę lądowania, że utrze nosa Ruskim.      
Wiem, iż nie powinno się publikować dwukrotnie tego samego tekstu, ale dziś uczynię wyjątek i wkleję fragment mojego tekstu o przyczynach katastrofy.
Nie będę pisać o czymś o czym wiedzy nie posiadam. To dobra zasada. Kilka faktów jednak możemy wskazać i na ich podstawie wysnuć chociażby jeden, ale istotny wniosek.
Wiemy, iż pogoda była zła, na tyle zła, że prezydencki nie miał prawa lądować w Smoleńsku.Dlaczego?
08:14:06   KRL   Polish 1-0... Polish Air Force 1-0-1, for information at 06:11 Smolensk visibility 400 meters fog.
- Z tego, co wiemy ze stenogramów załoga była przygotowana do odejścia na zapasowe lotnisko. W takich warunkach atmosferycznych jakie panowały nad Smoleńskiem samolot nie mógłby bezpiecznie wylądować nawet na cywilnym lotnisku klasy Okęcia, a tym bardziej na źle oznakowanym rosyjskim pasie startowym - podkreślaMarian Nowotnik, emerytowany pilot LOT-u[1].
 
08:04:11   A   To będzie... makabra będzie. Nic nie będzie widać.
08:11:01   2P   Nie no, ziemię widać... Coś tam widać... Może nie będzie tragedii...
 
"Jeżeli rzeczywiście warunki były takie, jakie są ostatnie informacje, czyli że widzialność wynosiła 500 metrów, były to warunki poniżej minimum pilota, więc decyzja była błędna" - powiedział w RMF FM szef szkolenia sił powietrznych Wojska Polskiego generał dyw. Anatol Czaban. Generał Czaban nie ma wątpliwości: jeśli wierzyć informacjom o porannej pogodzie  nad Smoleńskiem 10 kwietnia, prezydencki samolot nie miał prawa tam lądować. "(...) Mieli podstawę 100 m i widzialność 1200. Przy tych warunkach, myślę o widzialności 500 m, nie mieli prawa tam lądować"[2].
08:17:40   KBC   Nieciekawie, wyszła mgła, nie wiadomo, czy wylądujemy.
08:24:22   KRL   PLF 1-2-0-1, na Korsażu mgła, widzialność 400 metrów.
Piloci specpułku są szkoleni do lądowania w ściśle określonych warunkach. Na podstawie minimalnych wartości podstawy chmur, widzialności, maksymalnych wartości wektora wiatru określonych dla danego typu samolotu wyznacza się tzw. warunki minimalne pilota do lądowania. Uwzględnia się przy tym konkretne procedury podejścia do lądowania, wykorzystywane pomoce nawigacyjne i systemy lądowania. 10 kwietnia widzialność w Smoleńsku – jak ujawnił prokurator generalny Andrzej Seremet – sięgała 300 – 400 m, a lotnisko Siewiernyj nie było wyposażone w ILS (system naprowadzania), lecz jedynie NDB (system naprowadzania przez radiolatarnie). Kpt. Protasiuk mógł więc na nim lądować tylko, gdyby widzialność wynosiła co najmniej 1200 m[3].
08:24:40   KRL   Na Korsażu mgła, widzialność 400 metrów, 4-0-0 meters.
08:24:49   044   No witamy Ciebie serdecznie. Wiesz co, ogólnie rzecz biorąc, to pizda tutaj jest. Widać jakieś 400 metrów około i na nasz gust podstawy są poniżej 50 metrów, grubo.
Minimalne warunki
Kapitan Arkadiusz Protasiuk od prawie dwóch lat miał uprawnienia do wykonywania lotów dyspozycyjnych i treningowych na samolocie Tu-154 M z lewego fotela (jako dowódca załogi) w dzień. Mógł lądować w pięciu ściśle określonych przypadkach:
- z wykorzystaniem ILS (system naprowadzania): podstawa chmur – 60 m, widzialność – 800 m (ILS był w Tu-154, nie było go na lotnisku Siewiernyj)
- z systemem PAR (radar precyzyjnego podejścia) i podwójnym NDB (system naprowadzania przez radiolatarnie): podstawa chmur 100 m i widzialność 1200 m
- przy użyciu PAR: chmury 120 m, widzialność 1500 m
- podwójny NDB: chmury 120 m, widzialność 1800 m
- jeden NDB – chmury 250 m, widzialność 4000 m.
pek, i.k[4].
08:25:55   2P   Na ich oko jakieś 400 widać, 50 metrów podstawy.
08:25:57   A   Ile?
08:25:59   A   400 metrów widać, 50 metrów podstawy (niezr.)
Kapitan sam podjął ryzyko szukania ziemi, mimo że zdawał sobie sprawę, że naraża siebie i pasażerów na niebezpieczeństwo. W tych warunkach żaden samolot nie powinien tam lądować - mówił na antenie TVN24 w programie "Fakty po Faktach" płk Stefan Gruszczyk[5].
08:26:19   KBC   W tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść.
08:30:32   A   Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić. {dyrektor Kazana}
08:30:45   2P   Najgorsze tam jest, że jest dziura, tam są chmury i wyszła mgła.
Szanowni Państwo, ten samolot nie miał prawa w tych warunkach pogodowych lądować w Smoleńsku. Formalnie decyzję podejmuje załoga. Formalnie procedury winny być przestrzegane. Zapadła jednak decyzja w wyniku której doszło do tragicznej katastrofy.
Pozdrawiam.
rozum
O mnie rozum

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka