Na fasadzie Pałacu Prezydenckiego została dziś tuż po godz. 11.00 odsłonięta granitowa tablica upamiętniająca ofiary katastrofy z 10 kwietnia! Odsłaniał ją Jacek Michałowski (szef Kancelarii Prezydenta) i Jacek Wojciechowicz (wiceprezydent Warszawy). Nie ma potrzeby dodawać, że odsłanianie tablicy przez urzędników drugiego szeregu nadawało temu wydarzeniu odpowiednio niską „rangę”. Obecnych było przy tym kilku żołnierzy kompanii honorowej, do tego jakiś ksiądz. Zabrakło jednak kogokolwiek z rodzin ofiar katastrofy – po prostu nikogo nie zaproszono. O Jarosławie Kaczyńskim nie wspomnę. Wszyscy byli zaskoczeni (łącznie z najlepiej poinformowanymi dziennikarzami). Reakcją obrońców Krzyża były okrzyki „hańba”, którą to reakcję łatwo było przewidzieć. Odsłonięcie tablicy utrzymywano do końca w tajemnicy. Jaki był więc cel takiego sposobu „rozwiązania” sporu? Czy Platforma Obywatelska nie chce, czy też nie potrafi rozwiązać nabrzmiałej sytuacji? Dla mnie odpowiedź nasuwa się niestety tylko jedna. Nie podejrzewam PO o brak w tej sprawie kompetencji. Akcję ewidentnie rozgrywają pijarowcy: absolutna marginalizacja PiS-u i środowisk Go popierających. Od tej pory będzie można komentować następująco: "obrońcy Krzyża to absolutne oszołomy. Im nikt w żaden sposób nigdy nie dogodzi" itp. itd. Czy dzielenie społeczeństwa na światłą większość i ciemnych oszołomów jest jedynym celem Platformy Obywatelskiej? Wydaje mi się, że ostatnie wybory dość skutecznie spolaryzowały Polaków. Więc chyba jest jeszcze jakiś inny powód odwracania uwagi społeczeństwa... Czy z naszym państwem jest aż tak źle?
Treść napisu:
W tym miejscu, w dniach żałoby po katastrofie smoleńskiej, w której zginęło 96 osób wśród nich prezydent Lech Kaczyński z żoną i były prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski obok krzyża postawionego przez harcerzy gromadzili się licznie Polacy zjednoczeni bólem i troską o losy Państwa.
