Michał Rulski Michał Rulski
188
BLOG

Pochwała miłości?

Michał Rulski Michał Rulski Kultura Obserwuj notkę 0

 

Śpiewam o Tobie, piszę o Tobie…Tak powstają piosenki, wiersze, filmy, powieści i ile się z tego zmieści. Tematem przewodnim jest oczywiście miłość, pojęcie tak proste jak skomplikowane, tak rzeczywiste a nieuchwytne. Jednakże głównym zamysłem tego wpisu nie jest pójście za głównym nurtem spłycenia oraz bagatelizowania tego tematu, tylko zastanowienie się nad istotą tej wzniosłej problematyki w społeczeństwie, cywilizacji itd. , próbując ogarnąć ten galimatias pojęć i odczuć.

Większość z nas została wychowana prawdopodobnie w chrześcijańskiej cywilizacji miłości, mówiącej o miłowaniu swojego bliźniego. Pozostaje przy tym pytanie, czy mamy wrodzoną skłonność do takiego dobrego zachowania, jest to wyuczone wraz z poznawaniem naszej wiary czy też jest to dar od Stwórcy i tylko przez niego może zostać ono objawione w relacjach międzyludzkich? Życie pokazuje jednak, że samej miłości możemy się nauczyć, nawet jeżeli jesteśmy słabej wiary. Bądź może tak się nam wydaje? Tym nie mniej o wiele bardziej kontrowersyjne oraz problematyczne jest okazywanie miłości do osób które tego nie chcą lub są nam wrogie. Czy okazywanie im miłości nie jest przypadkiem stratą naszego ograniczonego, ziemskiego czasu, czy nie zaniedbujemy wówczas osób naprawdę nam bliskich, bądź zapominamy szukać miłości, która da nam całościowe spełnienie. Poza tym, kochając naszych wrogów ukazujemy niechęć i potępienie nas samych, niechęć wobec naszej spokojnej egzystencji. A bez miłości samych siebie nie możemy przecież kochać innych, taki to paradoks.

Będąc w młodości zafascynowanym twórczością Donatiena de Sade’a, poznając przy tym prace Leopolda Masocha pragnę zwrócić uwagę na socjologiczny czy też psychologiczny determinizm w postrzeganiu przez nas miłości, rozumowanej jako żar pomiędzy dwoma kochankami. I kontynuując patrzenie na sprawy uczuciowe czy  międzyludzkie przez pryzmat nakierowania sado- bądź masochistycznego, wszelkie dalsze kombinacje miłości są możliwe do spełnienia. Lecz czy tylko do tego mamy sprowadzać nasz główny temat? Zawsze pozostaje bazowanie wyłącznie na popędzie lub  reakcjach chemicznych, rozwalających i budujących nasze ciało od środka, motywujących nas do działania, zachwiania, braku sensu i logiki. W ten sposób można usprawiedliwić wszystko i nie przewidzieć nic, w imię oczywiście miłości, będącej motorem, katalizatorem i detonatorem w jednym.

Powyższe założenia, filozoficzno- wolnomyślicielskie czy religijne wydają się być uniwersalne bez względu na czas i uwarunkowania geograficzne. Ba, mogą być totalnie rozszerzane, porównywane czy też syntetyzowane. Ja oczywiście przedstawiłem pobieżnie wątki z religii chrześcijańskiej oraz nurtu libertyńskiego, ale każdy może ten wywód kontynuować o inne wierzenia bądź szkoły i nurty filozoficzne i obyczajowe. Wracając do mdłego wstępu i odniesienia do dzisiejszej kultury masowej, pragnąłbym na poważnie zgłębić główny temat właśnie z tej tandetnej, oklepanej i urynkowionej strony. Wydaje się, iż w dzisiejszych czasach wszystko się komercjalizuje, stając się towarem. Czy to samo dotyczy miłości? Samego pojęcia, nazwy, zapewnie tak, jednakże gorzej jest z ich realizacją. Tak więc miłość można kupić? Uczucie drugiej, najbliższej osoby czy też umiłowanie bliższego w chwilach szczęścia bądź żalu i smutku. Na pewno takie poczynanie jest na porządku dziennym, ale wątpię by było nowością dzisiejszych czasów, które moim zdaniem, pomimo totalnego zdemoralizowania, dynamizują i intensyfikują patologie siedzące w ludzkości niemalże od jej początku.

Innym zjawiskiem jest występowanie krótkiego terminu przydatności miłości i oddania. Istnieje przeświadczenie, iż starsze pokolenia naprawiały, odbudowywały więzi, umacniając przy tym uczucia oraz samą istotę życia obok siebie. Obecnie, lubimy odczuwać wolność oraz brać z niej garściami. Nie wiem, czy ta prosta ucieczka od problemów z bycia razem na dobre i na złe nie wynika ze zwiększonego hedonizmu, albo wręcz przeciwnie, z poczucia własnej wartości i przeświadczenia, iż można znaleźć wiele dróg dla własnego szczęścia.

Na koniec muszę napisać, iż do tworzenia jakichkolwiek wypocin na ten temat zbierałem się z pół roku, co ukazuje albo moją niewiedzę, brak weny lub opór przed wylewaniem mądrości o sprawach wewnętrznego ładu lub chaosu.

Idealistyczny, poszukujący

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura