Żydzi i Polacy mają ze sobą wiele wspólnego. Nie może być zresztą inaczej w przypadku dwóch narodów, które żyły ze sobą (bo nie tylko obok siebie) przez setki lat. Koniec wspólnej egzystencji był wyjątkowo tragiczny – ale tym bardziej upodobnił do siebie obie nacje. Zarówno Żydzi, jak i Polacy, zostali uznani za wrogów totalitarnych systemów. Skazano ich na fizyczną eliminację, a następnie przeprowadzono nie mające precedensu w historii dzieło ludobójstwa.
Żydzi i Polacy przetrwali, ale wielu obserwatorów twierdzi, że oba te narody nadal żyją w historycznej traumie, gorzko rozpamiętując przeszłość. Często też Żydzi i Polacy patrzą na siebie wrogo, chociaż równie często wspominają dawne, dobre wspólne czasy.
Coś jednak te dwie nacje różni.
Narody decydują się na utworzenie własnych struktur państwowych bynajmniej nie dlatego, że taka jest "konieczność dziejowa". Nie – znamy przecież przykłady narodów, które radzą sobie bez własnych państw (np. Katalończycy, Walijczycy, Szkoci) i państw, które stworzyły własny naród (np. USA, Indonezja, Szwajcaria). Naród chce swojego państwa wtedy, gdy tylko ono może mu zagwarantować rozwój i bezpieczeństwo.
Idea stworzenia żydowskiego państwa narodziła się kilkadziesiąt lat wcześniej, ale po II wojnie światowej Żydzi rozumieli, że oprócz swojego kraju potrzebują też siły. Uznali, że tylko bezwzględność w walce o swoje interesy może ich uchronić przed nowym Holokaustem.
I Żydzi – a raczej już Izraelczycy – stali się silni i bezwzględni. Rozbijali w wojnach wojska arabskich sąsiadów. Wygnali Palestyńczyków. Ścigali i zabijali niemieckich zbrodniarzy oraz terrorystów. Teraz zaś mordują – jednego za drugim – irańskich naukowców pracujących w programie nuklearnym.
Nie ma wątpliwości, że jeśli zabójstwa naukowców oraz rozmaite próby sabotażu (m.in. przy pomocy wirusów komputerowych) nie pomogą, to Izrael po prostu zaatakuje Iran. Można to różnie oceniać pod względem moralnym, ale w polityce przecież nie o moralność chodzi.
Tymczasem Polacy zdają się żyć, jak gdyby przeszłość nie stanowiła dla niej żadnej lekcji. Najpierw sami zniszczyli swoje państwo (zaborcy owszem, pomogli, ale głównie wykorzystali wyjątkową okazję), potem przelali wiele krwi, aby je odbudować – aż w końcu zostali zgnieceni przez dwa totalitaryzmy. Kiedy zaś odzyskali wolność, zrobili niewiele, aby pokazać swoją siłę.
Polacy nie starali się osądzić ludzi, którzy dokonali na nich zbrodni, armię zredukowali do szczątkowej wersji, roztrwonili prestiż uzyskany podczas dekad walki. Zaś w ostatnich latach stali się prawdziwą Papugą Narodów, pozwalając na śmierć swojego prezydenta – a następnie przyzwalając na rozpropagowanie w świecie wersji wydarzeń głoszącej, że katastrofa smoleńska to efekt pijackiej burdy na pokładzie.
Dziś nikogo nie dziwi, że wrogowie żydowskiego państwa giną. I nie dziwi też nikogo, że giną funkcjonariusze polskiego państwa. No chyba, że akurat nie potrafią zastrzelić się z własnego pistoletu.
Inne tematy w dziale Polityka