Dzisiaj dowiadujemy się, że dostęp do miejsca katastrofy rządowego TU-154M pod Smoleńskiem został ograniczony, czy wręcz uniemożliwiony, ponieważ teren wykupiła jakaś osoba prywatna. W takim razie powstaje pytanie zasadniczej natury do polskich władz, przede wszystkim do ministra spraw zagranicznych i szefa wywiadu - jak to się stało, że Polska przegapiła taką okazję? Dlaczego nie powzięto żadnych kroków, by przejąć ten teren w drodze wykupu bezpośredniego (pozwalają na to rosyjskie przepisy), bądź na jakiegoś rosyjskiego słupa? Doprawdy, zadziwiająca jest bierność, czy wręcz nieudolność naszych służb w sprawie katastrofy smoleńskiej. I teraz płaczą, że nie mają dostępu. A wcześniej mieli?
Inne tematy w dziale Polityka