Jarosław Kaczyński postawił dzisiaj tezę, iż były minister Janusz Kaczmarek miał być „kretem” umieszczonym we władzach IV RP za pomocą drobiazgowo planowanej i zorganizowanej, profesjonalnej operacji. Odnoszę wrażenie, że ma to być swego rodzaju kolejne usprawiedliwienie dla PiS i odsiecz dla
„wprowadzonego w błąd” Prezydenta.
W końcu Lech Kaczyński przyjmując pod swoje skrzydła Janusza Kaczmarka powinien być ofiarą Układu a nie naiwniakiem, który nie sprawdził dokładnie przeszłości swojego podwładnego, a którego
tak charakteryzował w dniu nominacji. Problem z tym ma również premier, który o powołanie takiego ministra wnioskował.
Jarosław Kaczyński: W moim przekonaniu przypadek pana Kaczmarka to jest przypadek długoletniej zorganizowanej, bardzo przemyślanej, rzeczywiście zręcznej operacji zmierzającej do tego, żeby wprowadzić do struktur formacji, która chciała i chce w dalszym ciągu zmieniać kraj, a szczególny nacisk kładzie na walkę z patologią społeczną, człowieka, który będzie tę patologię ochraniał. I to było rzeczywiście zrobione dobrze, ze znajomością psychologii, portretów psychologicznych poszczególnych osób, z bardzo dużym wysiłkiem, żeby zbliżyć się, także w sensie towarzyskim, do prezydenta. Krótko mówiąc, profesjonalna akcja.
Jacek Karnowski: Kto za tym stał?
Jarosław Kaczyński: To o tym będziemy jeszcze mówić.
PR1 „Sygnały Dnia” 28.08.2007
Można by tą wypowiedź poczytać za kolejny przejaw martyrologii PiSu, tak pięknie widocznej poprzez
kultywowanie mitu założycielskiego w postaci upadku rządu Olszewskiego. Albo jako kolejną próbę obniżenia wiarygodności poprzedniego szefa MSWiA.
Ale gdyby brać słowa premiera za dobrą monetę i wziąć pod uwagę, że wypowiada je przywódca prawie 40 milionowego państwa, które ktoś dla jaj umieścił między Rosją a Niemcami to trzeba złapać się za głowę.
Czy w identyczny sposób premier tłumaczyłby się gdyby ktoś w jego otoczeniu umieścił agenta obcego wywiadu? Czy usprawiedliwiałby się profesjonalnym przygotowaniem tej akcji? Czy premier nie zamierza ponosić odpowiedzialności za ludzi, o których powołanie sam wnioskował?
W czasie Zimnej Wojny
profesjonalne operacje podobne do tych, o których mówi premier się zdarzały.
Czy jednak Willy Brandt tłumaczył się, że STASI przygotowało swoją profesjonalną akcję w oparciu o portret psychologiczny? Czy premier Jarosław Kaczyński zachowałby się podobnie na jego miejscu?
No tak, zapomniałem, premier nie jest jeszcze noblistą, a „zasady zobowiązują”.