Rymasz Rymasz
111
BLOG

Politycy mówią, debatują, przekonują...

Rymasz Rymasz Polityka Obserwuj notkę 23

 

Wyborcy dzielą się na przekonanych i nieprzekonanych.

Przekonany wyborca to taki, który wie. A wiedza ta wygląda tak: nie zagłosuję na A tylko na B, bo A jest zły, a B dobry. Dlatego nie lubię A, bo przecież jest zły, a B lubię, bo przecież jest dobry. Dlatego też zagłosuję na B, bo jest od A lepszy. Jest to system rozumowania może i niespecjalnie skomplikowany, ale za to dla użytkownika spójny i wewnętrznie niesprzeczny, a przede wszystkim praktyczny, bo skutecznie uwalnia od konieczności myślenia, po którym jak wiadomo tylko łeb nawala. Otrzymałem tę lekcję w praktyce w sobotę od przekonanego wyborcy Gajowego, ale to nie stanowi. Przekonany wyborca Kaczora jest identyczny.

Nieprzekonany wyborca zaś to taki, z którego polityk musi zrobić przekonanego.

 

Dlatego komunikaty, które wydalają z siebie do elektoratu politycy nie tylko w czasie kampanii, ale w czasie całego sezonu, to pozbawione zawartości merytorycznej, ale za to silnie zabarwione emocjonalnie, komunały.

Bo polityk wie, że musi grać na emocjach, nie na rozumie. Bo elektorat emocji ma więcej niż rozumu.

 

I dlatego w tej debacie wygrał Kutz, a Migalski przegrał.

Co z tego, że Kutz jest jedynie pożytecznym idiotą na usługach Tuska? Co z tego, że nie ma zielonego pojęcia o czym mówi? Wyartykułował emocjonalnie swój tępy przekaz? I owszem. A Migalski? Pieprzył o jakichś konkretach, jakby to kogokolwiek obchodziło.

 

Demokracja jest idiotycznym systemem sprawowania władzy z tego właśnie powodu, że większość wyborców to polityczni idioci. Jest więc demokracja dyktaturą idiotów i niczym więcej. Polityk demokratyczny, aby zostać wybranym, musi namówić jak największą liczbę wyborców, czyli elektoratu, do oddania na siebie głosu. Zatem docelową grupą dla polityków ubiegających się o elekcję są tacy przeciętni id..., pardon, wyborcy. Pod ten target kierowane są wyborcze spoty, plakaty i wszystkie wypowiedzi z debatowaniem włącznie.

Merytoryczne debatowanie w czasie kampanii wyborczej jest tak zajebiście ważne jak trzymanie się za prawą dłonią za lewe ucho podczas chorowania na grypę. Merytorycznie kompletnie nic nie znaczy, choć emocjonalnie może znaczyć wiele, jeśli tylko ktoś wierzy! Dlatego wszystkie te uczone analizy publicznych wypowiedzi kandydatów nie znaczą nic, bowiem te wypowiedzi nic nie znaczą. Są tylko oszustwami mającymi na celu uwieść target.

Liczy się przecież i tak tylko to „jak wypadł kandydat”.

Demokracja sprowadza się przecież do mediokracji i do tego jakim cię media opisują. Bo przecież target nie widzi kandydata takim jakim jest. On widzi go tylko takim, jakim media go opisują.

Dlatego też odpolitycznienie mediów dla każdej demokratycznie wybranej władzy polega wyłącznie na przejęciu na mediami całkowitej kontroli. To immanentna cecha systemu. W demokracji nie może być inaczej.

 

Do tego właśnie sprowadza się demokracja stosowana w praktyce. Idioci głosują na oszustów, a potem się oburzają, że zostali oszukani. I tak w kółko. Da zarąbania, bo przecież nikt polityków potem nie rozlicza z tego co napletli podczas kampanii. Wiadomo – kampania rządzi się swoimi prawami, a ciemny lud wszystko kupi.

 

Wizerunek Kaczyńskiego jako stonowanego i zadumanego mędrca pragnącego dialogu i kompromisu to wizerunek tak samo fałszywy jak wizerunek Komorowskiego jako męża stanu. Jedyna różnica jest taka, że Kaczyńskiemu lepiej wychodzi. No ale to tylko zasługa PO, która na kandydata wybrała sobie takiego drętwego sztywniaka, który co by nie powiedział, to obciachu nastrzela, nomen omen.

Poza tym jeden i drugi plecie jednakowe socjalistyczne, TFU!, komunały, byle tylko target uwieść. Bo target kocha słyszeć, że ktoś mu coś za darmo da.

Na potrzeby kampanii poudają, poróżnią się o programy, których nie mają, bo one nie interesują przecież elektoratu, a potem, po wygranej lub przegranej, wskoczą prędko do szamba, politykę uprawiać.

 

Jedyny kandydat, który mówi co innego niż te, TFU!, socjalistyczne kocopały, popełnia tym samym oczywiste harakiri. Ale ja coraz bardziej doceniam rolę JKM w kształceniu ludzi. Jest nie do przecenia, chociaż sam JKM jako skuteczny polityk jest zwyczajnie zabawny

Ale za to co ten facet zrobił dla otwierania umysłów tych, którzy elektoratem socjalistów nie powinni być – pełen szacunek.

Rymasz
O mnie Rymasz

Motto: "To, co się dzieje, nie jest ważne. (...) Ważna jest natomiast lekcja moralna, jaką możemy wyciągnąć z wszystkiego, co się dzieje" John Steinbeck "Tortilla Flat"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka