Od hobbita do wielkoluda
Mumie polityczne wstają z grobów. Żywe trupy mącą w głowach wyborcom, którzy żyją w wiecznym letargu. W Polsce zawsze popadamy ze skrajności w skrajność. Mamy malutkiego prezydenta ale to nie wystarcza. Mściwi politycy podsuwają teraz nowego męża stanu, Andrzeja Olechowskiego. To nie jest Hobbit z wyspy Flores. To duży ssak, 2-metrowy. Niestety, wysocy żyją krócej. Jednak ten pradziadek trzyma się wyjątkowo dobrze. Jak nie lubię Bronisława Wildsteina, tak zgadzam się z nim, że mamy powrót żywych trupów czyli reanimację III RP. „Media krztuszą się wielkim wydarzeniem. Andrzej Olechowski rzucił legitymację PO. I jeszcze list napisał. Poparł go Paweł Piskorski prezes SD i na prezydenta chce wystawić”. A mój dawny prezydent Lech Wałęsa mówi, że potrzebna jest trzecia siła. Boże, jak ta legenda Solidarności w oczach zdziadziała, nieproporcjonalnie do swego wieku.
Prywata, buta i partyjnictwo. To cała PO. Wynotowałem fragmenty z listu Andrzeja Olechowskiego do premiera Donalda Tuska. „Pragnę Pana poinformować, że postanowiłem zrezygnować z członkostwa w Platformie Obywatelskiej Rzeczypospolitej Polskiej. Zadanie, które ja sobie postawiłem to modernizacja Polski i rozwój liberalnej demokracji. Obecny stan tego projektu budzi mój poważny niepokój. Mimo osobistych osiągnięć milionów Polaków pozostajemy daleko w tyle za nowoczesnym centrum. Polacy nadal są zakładnikami marnej edukacji, absurdalnych przepisów gospodarczych, zgrzebnej infrastruktury, nieudolnego, stronniczego i skorumpowanego państwa, żenującej kultury politycznej.
Polska nie jest solidnym, dobrze rozpędzonym pociągiem jadącym na sprawdzonych torach. Po głębokim namyśle doszedłem jednak do - bardzo dla mnie trudnego - wniosku, że w tej partii nie podołam swojemu wyzwaniu. Dlaczego? Bo PO zatraciła swój programowy charakter. Mieliśmy „uwolnić energię Polaków”, pomóc „oszlifować polskie diamenty”, sprawić, że „państwo nie będzie zajęte same sobą”! Dlatego z narastającym rozgoryczeniem obserwowałem metamorfozy programowe PO: niesławny sojusz z kolektywistami z PiS, poddanie się obsesji rozliczeń z PRL, „ukąszenie” ideą IV RP, awanturę o Niceę, akceptację dla obniżenia standardów demokratycznych, porzucenie planu reformy podatków, obojętność wobec degradacji służby cywilnej, itd. Te fascynacje i zwroty zepchnęły w kąt troskę o awans życiowy Polaków - ambitne programy edukacyjne, likwidację barier dla przedsiębiorczości, obniżkę podatków.Nie tylko mną wstrząsnęło zaproszenie do grona kandydatów do Parlamentu Europejskiego pana Mariana Krzaklewskiego, który jest przecież symbolem sprzeciwu wobec otwarcia i modernizacji Polski. A to tylko jedna z wielu osób, których poglądy i dorobek polityczny wprowadziły do PO chaos, pozbawiły ją w moich oczach wiarygodności. Nadały jej też rys cynizmu, na który partia reformatorska pozwolić sobie nie może.
PO stała się partią władzy. Budując ją zapewnialiśmy Polaków, że będzie się różnić od innych partii, które „są jak korporacje - rozgałęzione przedsiębiorstwa z udziałami we wszystkich dziedzinach życia społecznego i gospodarczego. Zajmują się gruntowaniem wpływów i zarządzaniem układem interesów na wszystkich szczeblach władzy – od samorządu dzielnicy do senatu – i we wszystkich jednostkach finansowanych przez państwo – od kas chorych, przez teatry do komunalnych cmentarzy”. PO dołączyła do niesławnego grona poprzedniczek upartyjniających państwo, gmatwających interes prywatny z publicznym i bezwstydnie rozbudowujących nomenklaturę”.
Wygląda na to, że mamy rząd katastrofy narodowej. Paweł Piskorski wyrzucony z PO wbija teraz klin między dwie partie prawicowe. Wypasł się w Brukseli. Przewodniczy Stronnictwu Demokratycznemu. SD było sojusznikiem PZPR wraz z ZSL, czyli poprzedniczką PSL. Dmuchali w jedną trąbę socjalizmu. SD, zwane Stronnictwem Drżących skupiało rzemieślników. Mieli dobrą gazetę „Kurier Polski” z dziennikarką Janiną Paradowską. Paweł Piskorski zbił majątek na transformacji. Gdy dowiedział się o dopłatach unijnych do rolnictwa kupił 320 hektarów ziemi i obsadził ją lasem. Las rośnie, dopłaty wpływają. Nikt nie udowodnił mu przestępstwa. „Jestem czysty” – mówi dumnie do kamer TVP. Ziemia i mieszkania to za mało. Teraz w imię wyższych celów Paweł Piskorski z Andrzejem Olechowskim szykują się do przejęcia władzy w Polsce. Pradziadek Olechowski myśli o fotelu prezydenta, na który wepchną go stare komuchy. Polakom łatwo robi się wodę z mózgu. On już nie chce niczego tworzyć i poprawiać, ponieważ przez całe życie zarobił górę kasy. To stary wyga. Teraz chce tylko wypocząć na prezydenturze. On chce tylko na starość splendorów. Chce pojeździć po świecie za pieniądze podatników chociaż może podróżować za swoje.
Młodzi politycy i politolodzy! Spójrzcie na te dwie świetlane postacie! To przykład, jak w kapitalizmie przywróconym na plecach robotników z Solidarności, można budować własne kariery i dostatnią przyszłość. Politycy najbardziej boją się neonazistów. Paraliżuje ich widmo faszyzmu. Bo ta formacja nie miała litości. Nie tolerowała złodziejstwa we własnych szeregach. Śmierć była strażnikiem moralności i praworządności. Ludzi, którzy przekształcili Polskę w kraj wiecznych obiecanek, postawiono by pod murem. PO miała zlikwidować Senat. Sto miejsc plus biura, plus samochód dla Zbigniewa Romaszewskiego. Senatu jeszcze długo nikt nie zlikwiduje, bo to są stanowiska dla swoich ludzi; karmi gęby polityków i nic więcej. Nie ma co bredzić o korygowaniu ustaw w Senacie. Przecież ustaw w Sejmie nie piszą debile, tylko prawnicy. Nie muszą nad tymi tekstami drzemać wiekowi senatorowie. Bracia Kaczyńscy obiecali trzy miliony mieszkań. Gdzie są te mieszkania? Platforma zapowiadała podatek liniowy, gdzie on jest. W Rosji jest, wprowadzony przez byłego oficera KGB Władimira Putina. Donald Tusk zapowiedział zniesienie abonamentu. Ale znów guzik z tego wyjdzie. Jakiś chłopek roztropek z koalicji rządzącej proponuje dołączenie abonamentu do rachunku za prąd. Kolejna głupota. Podobnie jak ciągłe powoływanie się na misję mediów publicznych. Proszę powiedzieć, że chodzi o misję wysokich zarobków i nadmiernego zatrudnienia w mediach. Corocznie budżet państwa dopłaca 16 miliardów złotych do KRUS, bo mamy święte krowy na wsi. Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak powiedział w TVP: „Niech pan rzuci ten fach dziennikarski i uprawia ziemię. Będzie pan żył jak Książe”. A ja mówię - rolnik który nie potrafi prowadzić dochodowego gospodarstwa niech rzuci ziemię i najmie się do pracy w dziennikarstwie, albo niech zostanie parobkiem u dobrego gospodarza. To jest demokracja. A nie zapewnianie sobie emerytury i ubezpieczenia zdrowotnego za pieniądze podatników.
Pomysł z trzecią siłą jest sprytny. Przeważnie gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Czas pokaże w jaki zaułek polityczny i gospodarczy wpędzi Polskę nowa ekipa, którą naturalnie cały naród wybierze.
Zbigniew Ryndak
Moje książki wydane w Belgii. "Drugi brzeg miłości" powieść 2010. "Smak wiatru w Auschwitz-Birkenau" powieść 2015 . „Inna barwa księżyca”reportaże 2012. "Dziewczyna w okularach" opowiadania 2015. "Moje zmory i marzenia" felietony 2013. "Czarne anioły" powieść 2015. "Zdobycie rzeki" opowiadania 2016. "Morderstwo w klubie dziennikarza" powieść 2017.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka