Wiadomość z sieci:
„Czterech funkcjonariuszy Królewskiej Konnej Policji Kanadyjskiej (RCMP) nie odpowie za śmierć polskiego imigranta - Roberta Dziekańskiego, śmiertelnie porażonego paralizatorem - poinformowała prokuratura prowincji Kolumbia. Sugerują, że do zgonu przyczynił się także atak serca. Do zdarzenia doszło w październiku ubiegłego roku w międzynarodowym porcie lotniczym Vancouver. Policja twierdzi, że użyła tasera, gdy nie znający języka angielskiego 40-letni Polak zaczął się zachowywać agresywnie. Dziekański był wyczerpany trudami 14-godzinnej lotniczej podróży i 10 godzinami oczekiwania na matkę, która była sponsorem jego planowanego osiedlenia się w Kanadzie".
O tej tragedii pisałem w felietonie pt. „Kto wbił Polsce nóż w plecy?", opublikowanym na dwóch dużych portalach w Arizonie i Nowym Jorku, (19 listopada 2007). Poniżej przypominam ten fragment, bo nie stracił na aktualności.
Kilka razy obejrzałem dokumentalny amatorski film na YouTube o zamordowaniu paralizatorem Roberta Dziekańskiego na lotnisku w Vancouver. Pomyślałem - bydlaki policyjne w kanadyjskich mundurach. Nie zadali sobie trudu, żeby obezwładnić go ręcznie chwytem karate lub gazem łzawiącym tylko strzelili do niego z paralizatora, gdy leżał na podłodze i jakiś zwalisty śmieć dobił go pałką. W polskim Internecie przeczytałem: „Czterej funkcjonariusze kanadyjskiej policji, którzy użyli paralizatora i śmiertelnie porazili polskiego imigranta na lotnisku w Vancouver, zostali przeniesieni i skierowani do innych zadań - zakomunikował w sobotę komisarz federalnej policji kanadyjskiej William Elliott". Surowa kara, prawda? To brednie dla maluczkich. Policjanci za taki czyn powinni gnić w więzieniu. W ostatnich pięciu latach na lotnisku w Vancouver paralizatorami zabito 17 osób.
Redaktor Stefan Kosiewski z Niemiec napisał: Robert Dziekański zamordowany został 14 października 2007 roku w miejscu publicznym, a film z egzekucji dokonanej przez umundurowanych ludzi na powalonym na ziemię człowieku, który zwijał się w śmiertelnych konwulsjach i potrzebował pomocy lekarskiej, a nie dobijania go jeszcze kilkoma uderzeniami, udostępniony został w Internecie. Popieram inicjatywę pod nazwą „Akcja Kanada", którą zapoczątkował przeciwko Państwu Kanadyjskiemu i jego interesom pan Henryk Kreuz. „Jeśli będziemy narzekać i płakać, to będzie znaczyć, że jesteśmy bezradni jak małe dzieci, a jako Naród stanowimy już ZERO".
Wszyscy Polacy powinni wysyłać listy i maile do przedstawicielstw Kanady, urzędów i firm ze słowami oburzenia na morderców policyjnych. Bojkotować przedstawicielstwa kanadyjskie w Polsce, bojkotować wszelkie wyroby pochodzące z Kanady. Wycofać pieniądze z banków kanadyjskich i przenieść do innych. Akcja ta powinna być tak długo, aż uznamy, że Kanada zaczęła nas szanować.
Post Internauty z Polski, (sfrustrowany) 16.11.2007 01:38: „To był mord w publicznym miejscu dokonany przez tchórzliwą policję. Jeszcze Kanada ma czelność pouczać Chiny o prawach człowieka? A jakie prawa przysługiwały Dziekańskiemu? Ten człowiek dla nikogo nie był zagrożeniem - po locie z Europy i kilkunastu godzinach pobytu w zamkniętej strefie lotniska, mając do czynienia z bezdusznymi urzędnikami, każdy z nas byłby bliski obłąkania. Takich spraw jest więcej i dlatego wysoki przedstawiciel Polski powinien wziąć udział w wyjaśnieniu tej zbrodni. Nowy premier, który mieni się premierem wszystkich Polaków, w tym Dziekańskiego, powinien pokazać jak dba o interesy i bezpieczeństwo swoich obywateli".
Bastek 17.12.2008 13:59. Podzielam zdanie internautów. Robert pochodził z mojego miasta, przez co jeszcze bardziej stała mi się bliska ta sprawa. Odnoszę wrażenie, ze władze na świecie – nie tylko w Kanadzie – dodały jakieś odgórne wytyczne jak postępować z Polakami, ze staliśmy się murzynami narodów… Nie wiem, może się mylę, ale to władza powinna obawiać się ludu, a nie na odwrót.
Świat zobaczył co stało się na lotnisku w Vancouver. Byłem tak zdenerwowany, że jedyne słowa jakie cisnęły mi się na usta - to świnie, skończone świnie. Ale trzeba też postawić kilka rzeczowych pytań. Gdybym ja jako dorosły człowiek wybierał się na stałe samolotem do Kanady, to jednak przedtem nauczyłbym się paru słów po angielsku. Kupiłbym sobie rozmówki turystyczne polsko-angielskie. Miałbym przy sobie parę dolarów kanadyjskich, które można w Polsce kupić w każdym kantorze. Miałbym adres i numer telefonu do matki, która czekała na lotnisku. Można przecież dolary wymienić na drobne i zadzwonić z automatu. Spokojnie. Bez nerwów. Robert mógł po prostu wsiąść do taksówki, dać do ręki adres matki taksówkarzowi i po problemie. Wszystko trzeba wziąć pod uwagę przy takiej wyprawie. Tymczasem Robert stracił panowanie nad sobą. Zaczął rzucać krzesłami. Oczywiście, nie należało go zabijać, tylko wezwać karetkę z kaftanem bezpieczeństwa. Policja kanadyjska jest tu ewidentnie WINNA. Ale my musimy pamiętać, że na wszystkich lotniskach świata, nawet w Nowosybirsku, mówi się po angielsku, a nie po polsku. I nikt z nami nie będzie się obchodził jak z jajkiem, tylko dlatego, że jesteśmy Polakami. To co piszę jest bardzo przykre. Wciąż w cywilizowanym świecie czujemy się jak analfabeci. Minie kilka pokoleń zanim pozbędziemy się biedy i kompleksów.
Dziś Matka Roberta Dziekańskiego wszczęła proces o odszkodowanie od policji i służb lotniska w Vancouver. Rozumiem jej ból. Ale czy dobrze się z synem umówiła? Czy zrobiła wszystko, czy przemyślała nawet taki scenariusz, że jej syn może się zagubić, bo nie zna przecież angielskiego? Strona kanadyjska broni się wszelkimi siłami. Teraz sugerują, że winien był alkoholizm Dziekańskiego. Jakie to wszystko przykre. A czy sam Dziekański nie sprowadził nieszczęścia na własne życzenie? Dorosły Polak nie potrafi wyjść z lotniska? Ja znam 10-letniego ucznia, który częściej bywa u ciotki w Nowym Jorku niż ja na deptaku w centrum miasta. Sam leci samolotem i sam wraca. Rodzice odbierają go tylko z lotniska na Okęciu.
Zbigniew Ryndak
Moje książki wydane w Belgii. "Drugi brzeg miłości" powieść 2010. "Smak wiatru w Auschwitz-Birkenau" powieść 2015 . „Inna barwa księżyca”reportaże 2012. "Dziewczyna w okularach" opowiadania 2015. "Moje zmory i marzenia" felietony 2013. "Czarne anioły" powieść 2015. "Zdobycie rzeki" opowiadania 2016. "Morderstwo w klubie dziennikarza" powieść 2017.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka