Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak
206
BLOG

Niemcy wypędzeni z własnych grobów

Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak Polityka Obserwuj notkę 19

 

 

Dziesiątki lat pisałem felietony w gazecie. Niewielkie, aktualne, użytkowe, uroczyste i nostalgiczne. Każde Boże Narodzenie nie mogło się obejść bez moich wspomnień z dzieciństwa. Wigilia, śnieg po pas, mróz siarczysty, niebo wyiskrzone gwiazdami, wielkopolska równina, pasterka, noc nadziei, gigantyczna choinka w kościele, choinka w domu z prawdziwymi świeczkami. Zewsząd tchnęło dobro. Ponad dwa tysiące lat przychodzi do ludzi Dzieciątko Jezus. A mimo to jest tyle zła na świecie. Człowiek potrafi własny raj zamienić w piekło.
 
Kiedy przychodził Dzień Zmarłych, Święto Zmarłych bo publicznie nie było mowy o Wszystkich Świętych i Zaduszkach - musiał być felieton jeszcze lepszy jak na Boże Narodzenie. Na cmentarzu w tysiącach migocących świateł chybotały się  tajemnicze cienie. Tu tego dnia koncentrował się cały sens ludzkiej niedoli. Kres ostateczny. Umarli żyją w naszej pamięci. Odwiedzamy ich groby. Rozmawiamy z nimi w duchu. Nieraz kochamy ich bardziej niż za życia.
 
Pięćdziesiąt pięć lat temu wyjechałem z Wielkopolski w ramach 3-letniego nakazu pracy   na ziemie zachodnie odzyskane. Fabryka, hotel robotniczy, stołówka, świetlica. Po trzech miesiącach praktyki zostałem kierownikiem laboratorium i kontroli technicznej. To była istna policja czuwająca nad całym procesem technologicznym i jakością produktu finalnego. Bez pieczątki KT nic ani do ówczesnego Kraju Rad ani do Anglii nie wyszło. Nakazy pracy, to był szatański pomysł przeflancowania młodych ludzi na obcy grunt. Niektórzy utknęli na dobre, pozakładali rodziny, przyzwyczaili się do poniemieckiej architektury i poniemieckiej ziemi.
 
Na nakazie pracy widziałem rzecz, która do dziś nie daje mi spokoju. W powiatowym mieście na obrzeżach był ogrodzony murem duży cmentarz niemiecki. Pewnego dnia cmentarz został zrównany z ziemią. Urządzono na nim park wypoczynku. To nie była łatwa operacja. Nagrobki, krzyże i płyty zostały wywiezione w nieznanym kierunku. Tak samo postąpiono w stolicy województwa.  Cmentarz niemiecki w środku miasta zamieniony został w wielki park, a w zabytkowej kaplicy uruchomiono klub rozrywkowy.
 
Co ci umarli Niemcy byli winni? Oni nie głosowali na Adolfa Hitlera. Cmentarze mogły pozostać, mogły dobrze przysłużyć się pojednaniu. Rodziny niemieckie przyjeżdżałyby pierwszego listopada zapalić znicze. Niemcy korzystali by z hoteli, restauracji, kupowali by polskie kwiaty i polską kiełbasę. Oczywiście, umarli nie mają nic do gadania. Można ich dwukrotnie uśmiercić. Ale jest w tym wszystkim coś nieludzkiego.
 
Podjąłem decyzję - po śmierci moje zwłoki mają być skremowane a prochy rozsypane. Nie chcę mieć grobu na poniemieckiej ziemi. Historia kołem się toczy. Jeśli kiedyś na ziemie zachodnie  wrócą  Niemcy, to mogą zrobić to samo z polskimi cmentarzami, co Polacy zrobili z cmentarzami niemieckimi.
 
Na moim blogu w Salonie24 administrator często zamieszcza reklamę płatnej usługi „Sprawdź kiedy umrzesz”. Widocznie ma mnie już dosyć. Uruchomiłem ten program. Poinformowano mnie, że w moim wieku nie mogą mi powiedzieć kiedy umrę. Czyli kolejne oszustwo. Jednoręki psychologiczny bandyta ściąga haracz…
 
 
Zbigniew Ryndak   
 
 
 
  
 
  
 
 

Moje książki wydane w Belgii. "Drugi brzeg miłości" powieść 2010. "Smak wiatru w Auschwitz-Birkenau" powieść 2015 . „Inna barwa księżyca”reportaże 2012. "Dziewczyna w okularach" opowiadania 2015. "Moje zmory i marzenia" felietony 2013. "Czarne anioły" powieść 2015. "Zdobycie rzeki" opowiadania 2016. "Morderstwo w klubie dziennikarza" powieść 2017.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka