Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
457
BLOG

Polska „inność” w Europie

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 14


Na czym polega polska „inność”, polska oryginalność? Porównując nasz naród, nasze dzieje z innymi nacjami tych różnic, często fundamentalnych, jest wiele. My, Polacy, jesteśmy szczególnie przywiązani do polskiej historii. Ale nie wynika to z jakiegoś egotycznego zapatrzenia w siebie, ale politycznej konieczności. Naród polski bowiem na przestrzeni wieków musiał wciąż odnajdywać siebie w czasie i przestrzeni, sięgać do korzeni, uchwycić się przeszłej wielkości, bo to bardzo pomaga w trudnej teraźniejszości, ale też wyciągać wnioski z nierzadkich porażek. Po co? Po prostu po to, by dalej być jedną wspólnotą narodową. Dla wielu innych narodów dzieje były bardziej lekkie, łatwiejsze i przyjemniejsze.

Niepodległość a solidaryzm narodowy

Kolejna różnica to fakt, że życie Polaka w XIX i XX wieku – zupełnie odmiennie niż choćby na zachodzie Europy – jest ściśle związane z losem własnego narodu.

Inne jest też pojęcie państwa i narodu w Polsce – inne zupełnie, choćby w Wielkiej Brytanii czy Ameryce. Kształtowanie się nowoczesnego narodu polskiego następowało w zdecydowanej opozycji do zaborczej władzy, do obcych rządów i instytucji. Skądinąd podobnie jak w Polsce działo się też we Włoszech. Na naszych ziemiach, odwrotnie niż w wyraźniej większości krajów europejskich, nowoczesna wspólnota narodowa kształtowała się nie pod auspicjami rządzących, lecz w walce, biernej i czynnej, z nimi. Polacy wyrzucili na śmietnik słynną definicję lorda Actona o „tworzeniu narodu przez państwo – nigdy zaś odwrotnie”. Gdy Polacy negowali państwo – bo było to obce państwo – w krajach anglosaskich nie było ku temu żadnych powodów. Tam państwo wspierało czy wręcz organizowało społeczeństwo, u nas obce państwo było wobec tego społeczeństwa opresyjne.

Polski patriotyzm w wieku XIX, identycznie jak włoski, był w zasadzie nierozerwalnie związany z demokracją: jedno było gwarantem drugiego. Ludzie obozu niepodległościowego w Polsce odrzucali dwie skrajności. Jedną z nich był lojalizm wobec zaborców, jednak niedopuszczalny, nawet jeśli motywowany na przykład troską o zachowanie substancji narodowej czy utrzymaniu polskich wpływów w życiu gospodarczym i instytucjonalnym. Drugą skrajnością była internacjonalistyczna rewolucja, takie czy inne kosmopolityczne „-izmy”. Sprawę niepodległości wiązano z narodowym i społecznym solidaryzmem. W dużej mierze odrzucano walkę klas zaproponowaną przez marksistów, ale też w praktyce polityczno-ekonomicznej aprobowaną przez wielu przeciwników marksizmu, zwolenników swoistej petryfikacji klasowej. Polacy odrzucali walkę klas, bo była ona sprzeczna z ideą narodowej solidarności i siała nienawiść. Z drugiej strony nawet bogaci właściciele ziemscy z powodów patriotycznych uważali – jak wspomniany przeze mnie w „Bez reszty oddany sprawie narodowej” z „GPC” z 10 czerwca jeden z liderów Obozu Narodowego Stanisław Jasiukowicz – że nieuzasadnione dysproporcje społeczne hamują dążenia niepodległościowe i dlatego zgadzali się na (cywilizowana) reformę rolną, choć uderzała ona w ich osobiste interesy ekonomiczne.

Pożegnanie z wieloetniczną Rzeczpospolitą?

W końcu XVIII wieku Polska nagle straciła ciągłość w obszarze gospodarki i polityki ,co spowodowało znaczące opóźnienie cywilizacyjno-gospodarcze. Jednak wrzała praca w sferze kultury i idei. I to dało Polakom nadzieje, a także obecność „Sprawy Polskiej” w myśleniu elit Zachodu. Polska – kraj bez granic, bez państwa, bez urzędników, bez dyplomacji – jednak żyła w myślach, marzeniach i aspiracjach społeczeństwa. W XIX wieku Polska była IDEĄ, żywą, odradzającą się, jak Feniks. Była jak wiara – tłumiona przez wrogów, ale bez przerwy wyznawana...

Ważną różnicą między Polską a krajami Zachodu było różne pojmowanie relacji „narodowość- obywatelstwo”. Naród francuski był stanowiony w XIX wieku po prostu przez wszystkich obywateli Francji. W Polsce tak było do końca XVIII wieku – później zaczęło się to zmieniać. Ale jeszcze w XVIII wieku o ważnej osobistości polskiego Kościoła pisano: „Canonicus cracoviensis, natione Polonus, gente Ruthenus, originae Judaens”. Był to swoista „fotografia” wieloetniczności państwa polskiego ze stwarzanymi przez nie bardzo dobrymi warunkami dla wszelakich mniejszości: religijnych i narodowych. I Rzeczpospolita była „państwem bez stosów” i na tym polegała jej niebywała atrakcyjność i swoisty kulturowy magnes przyciągający: Żydów, Niemców, Włochów, Francuzów, Szkotów czy Czechów, a nawet dziś może uważane za egzotyczne, środowiska Tatarów, Ormian i Karaimów.

To o Polsce ówczesny wpływowy rabin Mose Isserles „Remuh” ,żyjący w latach 1510-1552, mówił – podaję za Normanem Daviesem „God’s playground”: „It is better to live on dry bread, but indeed in Poland”, czyli „Lepiej żyć o suchym chlebie, ale w spokoju, w Polsce”. To z tej polskiej otwartości i tolerancji, możliwości rozwoju dla mniejszości brała się powszechnie przyjęta etymologia żydowskiego słowa „Polin” – co po hebrajsku oznacza „miejsce (tutaj), gdzie się odpoczywa”. Dodajmy, że jedyny pogrom Żydów w I Rzeczpospolitej to … powstanie Kozaków w XVII wieku.

Różnorodność polskiego państwa przejawiała się w słowach Adama Mickiewicza, który w „Księgach Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego” pisał: „Litwin i Mazur, bracia są. Czyż kłócą się bracia o to, iż jednemu na imię Władysław, drugiemu Witold? Nazwisko ich jedno jest: nazwisko Polaków ”, Wieloetniczność połączona z lojalnością wobec Polski przetrwała jeszcze około 70 lat po rozbiorach , do czasu przegranego Powstania Styczniowego w 1863 roku. Od tego momentu miast zgodnego współżycia w jednym państwie wyraźnie widać tendencję obojętności, a często wrogości mniejszości narodowych wobec idei niepodległego Państwa Polskiego.

Inne dylematy, te same powinności…

XIX-wieczni Polacy tym różnili od swoich bliższych i dalszych zachodnich sąsiadów, że poza osobistym życiem mieli w głowach i sercach odniesienie do „Sprawy Polskiej”. Dla Polaka wybór był prosty, niezależnie od zaboru: trzy postawy. Pierwsza to walka czynna. Druga to walka bierna (najczęściej wybierana). Wreszcie postawa trzecia to kolaboracja ,zaparcie się bycia Polakiem, stopienie się głównie w rosyjski czy pruski (niemiecki) żywioł. Linie podziałów przebiegały przez rodziny. Mało kto wie, że dwie rodzone siostry wielkiego polskiego pisarza Stefana Żeromskiego wyszły za mąż za Rosjan, wyjechały do Rosji i całkowicie się zrusyfikowały. Z drugiej strony Polski takie podziały miały też miejsce w śląskich rodzinach, gdzie jedni wybierali opcję polską, inni wtapiali się w niemieckość.

Niewola była czasem osobistych dylematów dla Polaków, dylematów nieznanych ludziom Zachodu: uczciwość wobec narodu czy szczęście osobiste, patriotyczne powinności czy bezpieczeństwo własnej rodziny.

Pamiętając o tym, co składało się na nowoczesny polski patriotyzm połączony z wiernością wobec polskiego dziedzictwa możemy się dziś cieszyć, że nie mamy takich dylematów. Ale patriotyczne powinności, w innych już okolicznościach, pozostały…

*Tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (15.06.2020)


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura