Ostatnio były premier Jan Krzysztof Bielecki wyjawił w Polsacie, że należy poprzeć Izrael w jego wojnie z Iranem, ponieważ Teheran dostarcza drony Rosji, których ona używa z kolei na wojnie z Ukrainą. Z tego rozumowania wynika, że „wróg przyjaciela naszego wroga - jest naszym przyjacielem”. Dość podobną ,choć bardziej zaowalowaną opinię,jednak w zasadzie tożsamą wyraził w Radiu Zet poseł PiS Janusz Cieszyński.
Z kolei europoseł i niedawno kandydat na prezydenta RP Grzegorz Braun ,lider partii Korona na platformie X napisał coś skrajnie przeciwnego: „ Teheran - Warszawa: wspólna sprawa”. Wpis miał mieć dwa miliony wyświetleń...
Te przeciwstawne opinie każą zastanowić się nad tym ,co jest zgodne z polskim interesem narodowym i polską racją stanu w kontekście kolejnej już, w ciągu półtora roku , wojny na Bliskim Wschodzie.
Dla ułatwienia wymienię to w punktach. Zanim to nastąpi podkreślę, że przedstawiam swoje stanowisko w tej sprawie kilkanaście godzin po ataku USA na Islamską Republikę Iranu.
1.Dla Polski zarówno w kontekście imperialnej polityki Rosji jak i „balance of power" na Starym Kontynencie ważna jest polityczna i militarna obecność Stanów Zjednoczonych Ameryki. Mówiąc obrazowo: im mniej USA w Europie, tym zapewne więcej Federacji Rosyjskiej z jednej strony, a Niemiec / Unii Europejskiej z drugiej. W tym kontekście sfokusowanie się USA na Bliskim Wschodzie ( ale też Azji, Chinach, Tajwanie) jest dla nas niekorzystne bo oznacza, że „Jankesów" będzie więcej tam, a nie tu.
2. Przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi w listopadzie 2024 wielokroć głosiłem publicznie, że w polskim interesie jest zwycięstwo Trumpa. Wygrał i niedługo potem wyszło na jaw, że Biały Dom za Bidena ingerował w wewnętrzne sprawy Rzeczypospolitej finansując kampanię ówczesnej opozycji (a obecnej koalicji rządowej) do parlamentu w roku 2023. Waszyngton obecnie daje gwarancje, że nie będzie wspierał lewicowych i liberalnych środowisk politycznych w Europie. W naszym więc interesie jest, aby prezydent Trump cieszył się społecznym poparciem i miał mocniejszy mandat do rządzenia. Tymczasem zaangażowanie USA w następną wojnę na Bliskim Wschodzie popiera jedynie 16% Amerykanów, a prawie cztery razy więcej, bo 60% jest temu przeciwne. Charakterystyczne, że nawet w elektoracie Republikanów proporcje te są zaskakująco podobne: decyzję o ataku na Iran popiera tylko 19% wyborców Trumpa , a 55% jest przeciw ( a więc trzy razy więcej).
3. Jeżeli traktujemy USA jako strategicznego sojusznika to jego polityka na Bliskim Wschodzie, abstrahując od jej słuszności czy też nie, może spowodować wzrost nastrojów antyamerykańskich w świecie, także w Europie. Czy jeśli nasz główny sojusznik będzie słabł to - zadam pytanie retoryczne- będzie to dla nas dobre czy złe?
Warto do tego tematu jeszcze powrócić. I będzie ku temu sposobność ,bo ta wojna jeszcze,niestety, potrwa...
*Artykuł ukazał się na portalu "Wprost"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka