Największe rozczarowanie: start Biało- Czerwonych na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu .Pod względem miejsca w klasyfikacji medalowej - najgorszy w stuletniej historii startów Polaków na IO. Pod względem liczby medali- najgorszy od 68 lat czyli igrzysk w Australii.
Największy sukces: czwarty w ogóle, a trzeci pod rząd triumf Igi Świątek w tenisowym Roland Garros, a także liderowanie Polki w rankingu najlepszych tenisistek ATP przez większość roku.
Najdłuższa polska dominacja: piąty tytuł żużlowego mistrza świata dla Bartosza Zmarzlika. Jaka szkoda, że to nie jest sport olimpijski. Co więcej : nie ma szans ,aby speedway wszedł do programu Igrzysk.
Najgorsza podtrzymana tradycja: mecze Polaków na piłkarskich Mistrzostwach Europy EURO 2024, gdzie było, jak niemal zawsze czyli pierwszy mecz to „mecz otwarcia", drugi to „mecz o wszystko” i trzeci „mecz o honor”.
Najbardziej miła niespodzianka: historyczny , bo pierwszy to awans polskich futbolistek do przyszłorocznych finałów Mistrzostw Starego Kontynentu.
Najbardziej "polska" konkurencja: na Igrzyskach w Tokio był to rzut młotem mężczyzn i kobiet, gdzie zdobyliśmy w sumie dwa złote i dwa brązowe medale - a tym razem wspinaczka sportowa pań! Mirosława Aleksander zdobyła olimpijskie złoto ,a Aleksandra Kałucka- medal brązowy.
Największy regres: trwająca już drugi sezon niemoc polskich skoczków narciarskich. Dla nich niegdyś normą były złote medale Igrzysk i mistrzostw świata , a teraz jako przełomowe osiągnięcie wymienia się awans do pierwszej "dziesiątki" turnieju Pucharu Świata.
Największy hart ducha: tu kandydatów było naprawdę wielu, bo mamy dzielnych sportowców ,ale ja wybrałem siostry Natalię i Aleksandrę Kałuckie,które mimo bardzo dużej wady wzroku są w ścisłej czołówce światowej swojej konkurencji -wspinaczki sportowej.
Największa szansa na przełamanie złej passy : występy polskich klubów piłkarskich w europejskich pucharach. Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok, inaczej niż nasza reprezentacja narodowa, grały świetnie i dzięki ich wynikom jest szansa, że nie w kolejnym, ale jeszcze następnym sezonie w europucharach zagra pięć polskich drużyn , a nie cztery.
Największa żenada: wojna między ministrem sportu a prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego . W tym pojedynku, jakiego jeszcze nasz sport nie widział, wynik oscyluje koło remisu. Jednak największym przegranym jest, niestety, polski sport.
*Felieton ukazał się w tygodniku "Sieci"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport