W tę niedzielę rozstrzygnie się przyszłość największego kraju Bałkanów: szóste co do wielkości populacji państwo Unii Europejskiej ( zaraz po Polsce) wybierze Głowę Państwa. Wybór narodowego konserwatysty George Simiona będzie ważny nie tylko dla Rumunów, ale też w jakiejś mierze dla całej Europy - a już z całą pewnością dla naszego kraju.
We wszystkich sondażach przed drugą turą, tych oficjalnych i tych „wewnętrznych” zamawianych przez partię AUR, której lideruje Simion jego przewaga wynosiła między 6% a 14%. Jednak w ostatnim sondażu ogłoszonym niedługo przed ciszą wyborczą (w Rumunii zaczyna się ona tak, jak w Polsce w piątek po północy) po raz pierwszy pokazano przewagę kontrkandydata Simiona- Nicusora Dana, liberała, "rumuńskiego Trzaskowskiego" (jest burmistrzem Bukaresztu!). Wydaje się, że wynik 52%-48% dla kandydata establishmentu albo ma pokrzepić, dać nadzieję tym, którzy na niego głosują - albo jest elementem gry o unieważnienie wyborów. Oby to pierwsze! Sondaż wydaje się być średnio wiarygodny, bo został przeprowadzony na próbie ledwo tysiąca osób ,a błąd statystyczny wynosi 3,2%.
Warto pamiętać, że Rumuni podobnie jak Polacy, ale w jeszcze większym stopniu nie chcą przyznawać się na kogo głosują. Znamienna jest historia z roku 2020, gdy po raz pierwszy AUR George Simiona startował w wyborach do izby niższej parlamentu w Bukareszcie- skądinąd jest to w sensie powierzchni i kubatury największy parlament świata ! Gdy ogłoszono wyniki exit-pools AUR z 3% nie wchodził do parlamentu. Później okazało się, że realny wynik był niemal trzy razy większy.Także w ostatnich wyborach prezydenckich -potem unieważnionych zaniżono ponad sześć razy wynik(!) Calina Georgescu z pierwszej tury. Zaś w pierwszej turze wyborów prezydenckich w przedostatnią niedzielę wynik George Simiona zaniżono o ... 10%!. Tak dużego zwycięstwa prawicowego polityka, przez lata przewodniczącego Grupy Rumunia - Polska w tamtejszym parlamencie, który do Rzeczpospolitej przyjeżdżał jeszcze jako kibic piłkarski ,a potem na Marsz Niepodległości ( w sumie był około 20 razy- nie tylko w Warszawie, ale też m.in. w Częstochowie, Lublinie, Łodzi ,a ostatnio Zabrzu) nie przewidziała także jego własna partia, której w sondażach przed pierwszą turą wychodził wynik 33%-a nie 41%,jak się okazało "w realu".
Atmosferę w Rumunii najlepiej oddaje wpis na „X” jednego z jego użytkowników: „powiedziałem ankieterom, że głosuję na Dana, żeby dać mu nadzieję, a potem w niedzielę wieczór zobaczyć jego minę”.
*Artykuł ukazał się na portalu "Wpolityce.pl"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka