W młodości boksował. Był dobry, skoro został mistrzem województwa pomorskiego w wadze ciężkiej. Mieszkał w Gdańsku, w tzw. trudnej dzielnicy gdzie sztuka władania pięściami przydawała się od dzieciaka. Wiem coś o tym bo i ja chodziłem do jednej czy drugiej szkoły podstawowej, w której aby przeżyć trzeba było nie dać sobie "w kaszę dmuchać”. Nasz bohater pewnie nie lubi,gdy ktoś mówi o nim, że był „bokserem” - bo „bokser” to rasa psa a ten co boksuje to pięściarz. Karol Nawrocki- o nim mowa.
Boks zostawił żeby się uczyć, studiować i piąć się w górę ,co wśród jego szkolnych kolegów nie było ani oczywiste ani powszechne. Skończył studia, zrobił doktorat ,ale do pięściarstwa wracał regularnie trenując czasem nawet parę razy w tygodniu i staczając amatorskie sparingi. Później okazało się, że nie pękał nie tylko w ringu , ale także poza nim. W swoim rodzinnym Gdańsku został, mając już stopień naukowy, dyrektorem Muzeum II Wojny światowej i przekształcił tę instytucję w patriotyczną placówkę , w której w ciekawy i interaktywny sposób pokazywano cierpienia naszych rodaków podczas okupacji niemieckiej ( a nie żadnej tam nazistowskiej !) i sowieckiej. W tym muzeum nie relatywizowano martyrologii Polaków ani też nie omijano niemieckich zbrodni i ludobójstwa naszego narodu. Za to był atakowany przez „warszawkę”, przez tzw. Salon. Z tych opresji medialnych wychodził, zahartowany wcześniej w ringu, zwycięsko. Kosmopolici czy internacjonaliści walą na oślep, poniżej pasa, jak cepem, nie znają szlachetnej sztuki walki na pięści, nie wiedza co to prawy sierpowy, lewy prosty, garda, a i klincz (jak trzeba). Jego przeciwnicy już wtedy walczyli nieczysto - i to im zostało. Jakże są przewidywalni...
Potem pięściarz Karol przeszedł do wagi superciężkiej, bo został prezesem Instytutu Pamięci Narodowej. Wykonał tam gigantyczna robotę. Nasi przodkowie nazwaliby to "pracą organiczną". Tysiące patriotycznych publikacji i wystaw, odkrywanie „białych plam” i nieznanych bohaterów w ojczystej historii- tych bohaterów, których internacjonaliści różnej maści chcieli wymazać z naszej pamięci i serc.
W najbliższą niedzielę walczący już w najwyższej wadze pięściarz Nawrocki stoczy najważniejszą walkę w życiu. Wystąpi w pojedynku, którego stawką będzie to, jaka będzie Polska i, mówiąc słowami mecenasa Jana Olszewskiego, obrońcy więźniów politycznych za komuny,a potem premiera wolnej Rzeczypospolitej „Czyja będzie Polska ?".
Chłopak z Gdańska, który sporą część życia miał pod górkę, wchodzi na sam szczyt. Chciałbym ,aby po niedzielnym pojedynku arbiter czyli naród podniósł jego rękę w górę . No i żeby usłyszał najpiękniejszą melodię świata "Mazurek Dąbrowskiego".
A co potem ? Jak to w pieśćiarstwie: za pięć lat obrona tytułu...
*Artykuł ukazał się w tygodniku "Gazeta Olsztyńska"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka