Narasta problem z „przeciekającą „ granicą Rzeczypospolitej z Białorusią. Jest „oczywistą oczywistoscia ”, że za zorganizowanym eksodusem obywateli Afganistanu, Syrii,Iraku itp. itd. stoi Rosja Putina, która chce w ten sposób wywołać chaos w kluczowym państwie w naszym regionie Europy- bo takim państwem jest Polska. Jednak wykonawcą tego planu i to wykonawcą z dużą samodzielnością jest Białoruś, rządzona od szeregu dekad przez Aleksandra Łukaszenko. Mińsk odpowiada , nie tylko zresztą w wymiarze technicznym i logistycznym, za całą tę inwazję. Tymczasem władze RP nie utrzymują w praktyce kontaktów z Łukaszenką. Wielu w Polsce to popiera, niektórzy krytykują ,ale nie o tym chcę dziś pisać.
Na Mińsk przełożenie ma oczywiście Moskwa, z którą rzecz jasna Warszawa też kontaktu nie utrzymuje. Jednak jest jeszcze jedno państwo - i to ważne - które ma tzw. trzymanie na Białoruś Łukaszenki. To Chińska Republika Ludowa, która handluje z naszym sąsiadem przez Bug na potęgę i można powiedzieć, że nawet w jakimś sensie go utrzymuje. Fakt zależności Białorusi od Chin jest powszechnie znany. Był on przecież już wykorzystany przez prezydenta RP Andrzeja Dudę, który skutecznie rozmawiał z Pekinem po to, aby ten wywarł presję na Mińsk odnośnie znaczącego ograniczenia tzw. presji imigracyjnej przez Mińsk. Wszyscy wiemy, że akurat poprzedni prezydent miał świetne relacje z prezydentem Szi i władzami ChRL. Gościł w Pekinie co najmniej trzykrotnie, udał się tam z pierwszą bilateralną wizytą już po kilku tygodniach objęcia przez siebie funkcji Głowy Państwa i rzeczywiście miał tam „przełożenia”. Jego rozmowy z administracją chińską okazały się skuteczne i na jakiś czas wyraźnie zelżał nacisk imigracyjny na naszą granicę wschodnią.
Skoro udało się to wtedy to i teraz polskie władze powinny wejść ponownie w buty prezydenta Dudy. To przede wszystkim rola rządu i premiera, ale również i prezydent Nawrocki taką inicjatywę powinien podjąć. Bardzo go do tego zachęcam. Czas najwyższy! Doprawdy niepodjęcie tego typu rozmów z Pekinem może być kiedyś uznany jako polityczny „grzech zaniechania”
*Artykuł ukazał się w "Gazecie Olsztyńskiej"
									
		
		
			
			
	
			historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 
		Nowości od blogera
		
	
	
	Inne tematy w dziale Polityka