Prezydent-elekt obejmie urząd Głowy Państwa 6 sierpnia, a więc w 101. rocznicę wymarszu Pierwszej Kadrowej. Tym bardziej warto zacytować Piłsudskiego, który mówił, że: „spocząć na laurach – to klęska”. Cieszmy się ze zwycięstwa, ale krótko. Mobilizacja Układu zaczęła się bowiem tuż po ogłoszeniu wyniku wyborów: Bronisław Komorowski nie przypadkiem mówił o rzekomej nienawiści zwolenników PiS, bo to właśnie ma być cement spajający przegraną, sfrustrowaną, znajdująca się na równi pochyłej Platformę Obywatelską (a raczej antyobywatelską).
Mobilizują się, bo wiedzą czego się boją. Trawestując poetę: dla nich to nie zabawa, to walka o życie... Oni dobrze wiedzą, że klęska w wyborach prezydenckich może być wstępem do porażki w wyborach parlamentarnych i oddania władzy. To byłaby dla nich katastrofa nie tylko prestiżowa, ale przede wszystkim ekonomiczna.
Przez osiem lat system związków między biznesem a władzą oplótł Polskę. Nowy prezydent może wystąpić przeciwko temu Układowi, ale przede wszystkim może utorować drogę do utworzenia rządu, który skutecznie powalczy z sitwami.
Dlatego wiedzą, że to może „bój być ich ostatni” i zrobią wszystko, aby – mówiąc Gomułką ‒ „władzy raz zdobytej nie oddać”. Zatem przed Andrzejem Dudą i niepodległościową opozycją jeszcze doprawdy wiele przeszkód.
*komentarz ukazał się w "Gazcie Polskiej Codziennie" (26.05.2015)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka