rys. M. Andrzejewski
rys. M. Andrzejewski
Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
411
BLOG

Gabinet niespodzianek - ale to nie o rządzie...

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Gdy Mateusz Morawiecki, jeszcze jako wicepremier odwiedzał mnie wraz ze swoim zastępcą z resortu rozwoju Jurkiem Kwiecińskim (przyszłość przed nim!) w Parlamencie Europejskim w Brukseli, zrobiliśmy sobie pamiątkową fotografię na tle ściany mojego gabinetu. Zdjęcie poszło na Twitter i na Facebook, no i się zaczęło. Przy całym szacunku dla ówczesnego wiceszefa rządu RP, obecnie premiera, to nie on, ani tym bardziej ja, wzbudziliśmy zainteresowanie internautów, ale... tło. A tym tłem było morze, ba, prawdziwy ocean, sportowych szalików. Głównie piłkarskich. Ale nie tylko. Także sporo żużlowych, trochę koszykarskich, piłki ręcznej. Na fotografii nie widać bocznej ściany, gdzie wiszą piłkarskie koszulki i innej, gdzie znajduje się piłkarski... ręcznik w zielono-biało-czerwonych barwach Węgier i napisem … „Puskas 10 Hungary”, dar od zakochanego w węgierskiej piłce i znającego język Madziarów pracownika … Czeskiej Federacji Futbolowej.


Ale po kolei. Gabinet nie jest mały i nie chciałem, żeby gości straszyły białe ściany. A z moją kolekcją sportowych gadżetów i tak coś trzeba było zrobić. Zatem powiesiłem tam koszulkę z napisem „Dumni z Polski”oraz żółto-niebieską polskiego triumfatora Ligi Mistrzów Vive Kielce (z autografami piłkarzy). Skądinąd był to jeden z dwóch triumfów polskiego zespołu w najważniejszych europejskich pucharach, niemal 40 lat po zdobyciu przez Płomień Milowice prymatu w europejskiej męskiej siatkówce. Ale są też koszulki z moim nazwiskiem, które w formie prezentów dostałem od różnych zacnych osób. Jest na przykład koszulka Los Colchoneros, czyli Atletico Madrid - skądinąd z numerem 53. Jest granatowo-bordowa koszulka PSG z „czwórką” i moim nazwiskiem , którą otrzymałem od Bardzo Ważnej Osoby (na tej pozycji grają prawi obrońcy...). Są też koszulki z moim nazwiskiem z Litwy, Ukrainy, Mołdawii oraz z polskich klubów: Wisły Kraków, Polonii Bytom i Ruchu Chorzów (ta ostatnia ma pod moim nazwiskiem i „10” napis „Legenda bez końca”- oczywiście dotyczy to drużyny „Niebieskich”, a nie mojej skromnej osoby). Są też różne proporczyki. Od Górnika Zabrze po kurdyjski klub z Irbilu w irackim Kurdystanie.


Są i egzotyczne szaliki. Gdy ambasador Uzbekistanu przy UE zobaczył, że mam szalik „Pakhtakoru” z Taszkientu – osłupiał. Jest szalik z Egiptu i Australii, ale też z Lubuszanina Drezdenko, Gniewina (w tym miasteczku trenowali piłkarze Hiszpanii podczas zwycięskiego dla nich turnieju Euro 2012), Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, jednak też drużyny piłki ręcznej MKS Kalisz i klubu Yenicami – z tureckiej części Cypru. Są też żużlowe plastrony. A nawet flagi Albanii i Korei. Tą drugą zabrałem z nieszczęsnych dla nas Mistrzostw Świata AD 2002, które właśnie tam się odbywały. Ta pierwsza była natomiast moim „łupem” z wyborów w tym biednym kraju, które obserwowałem z ramienia Parlamentu Europejskiego.


No i najważniejsze: różne szaliki polskiej reprezentacji. Wiadomo: „Biało-Czerwoneto barwy niezwyciężone”.


*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (03.01.2018)



historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości