Ryuuk Ryuuk
1130
BLOG

Reichsführer Himmler i czarownice

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Tematyka prześladowań czarownic doczekała się zainteresowania samego reichsführera SS, Heinricha Himmlera. On to stworzył Hexen-Sondercomando (Hexen - czarownice), mające zbadać wszelkie dane na temat procesów o czary. Szefem jednostki został sturmbannführer dr Rudolf Levinzfem.

Podobno zgromadzili dane dotyczące około 30 tys. procesów, począwszy od stracenia w Trierze w 385 r. sześciu wyznawców herezji Pryscyliana (!) aż do 1936 r. (w Indiach zamordowano wówczas czarownicę). Znalazły się tam dane z USA na temat sławnych czarownic z Salem, trochę z Polski - np. spalenie w Poznaniu w 1793 dwóch niewiast (ponieważ posiadały czerwone oczy). Jednak najwięcej danych pochodzi oczywiście z samych Niemiec, informacje spoza tego kraju są już znacznie skromniejsze.

Od razu nasuwa się pytanie: po jaką cholerę Himmlerowi była potrzebna ta cała niezwykła wiedza?

Niewątpliwie myślał on o przyszłości - mogłyby posłużyć się nią jak bronią (kompromitującą?), przy pomocy której mógłby „dyscyplinować” Kościół (gdyby oczywiście ten porzucił swoje dotychczasowe stanowisko). Tzw. zbieranie haków (zarówno na wrogów jak i  na przyjaciół) jest absolutnie normalnym mechanizmem w każdym ustroju totalitarnym. Wówczas z inicjatywy Himmlera zbierano także informacje na temat masonów, polska bezpieka skwapliwie dzieliła się później nimi ze służbami NRD i ZSRR.

Barbara Schier, badająca działalność H-Sonderkommando: "Prawie wcale nie chodziło o czarownice, czy o okazanie im cienia sympatii. Czarownice były dyskursywną amunicją w ogólnoświatowej walce, szczególnie z Kościołem rzymskokatolickim".
Katarzyna Leszczyńska, badaczka zamieszkała w Szwajcarii, przypomina mowę Himmlera z 18 lutego 1937, w której przestrzegał przed niebezpieczeństwem, jakim dla III Rzeszy są homoseksualiści: "Chciał udowodnić, że duchowieństwo stanowi w przeważającej mierze erotyczne bractwo homoseksualistów, które na tej podstawie od wieków terroryzowało ludzkość, paląc na stosach kobiety i niszcząc ducha germańskiego, tak jak przedtem pasożytowało na ciele umierającego Rzymu".

Teza, że owe informacje maja być amunicją w ewentualnej walce z Kościołem, jest całkiem rozsądna, jednak nie do końca tłumaczy owe zainteresowanie. Oczywiście romans Kościoła z faszyzmem trwał od czasu paktów Laterańskich, poprzez błogosławieństwa dla wojsk Mussoliniego ruszających do Etiopii, pomoc Hitlerowi w zdobyciu władzy kanclerza, konkordat z III Rzeszą, jednak wcale nie musiało tak być już zawsze.

Zgromadzone przez nazistów archiwum zawierało masę obrazów i opisów narzędzi tortur, z uwzględnieniem efektów ich stosowania (jak opis okrutnego torturowania Anneliesse Evers, którą rozciągano na tzw. koźle). W kartach zadawano pytania: „Czy Margareth Himbler łamano nogi imadłem?”. Przy Barbarze Hartmann (mieszkanki Rydzyny, spalonej na stosie w 1678), esesman dopisał: „Niezgodne z zasadami. Przedtem powinno się przeszukać jej dom”. Na karcie Anny Bugger z Buhl (przesłuchiwanej przez inkwizycję w 1629) zanotowano: "Z powodu ciąży nie można torturować".

Niewątpliwie owi badacze bardzo starali się wczuć w przebieg tych spraw i chyba sprawiało im to przyjemność. Tego typu chora fascynacja akurat w przypadku nazistów nie dziwi, jednak już wkrótce Gestapo uzyska przecież możliwość bezpośredniego poznania tej okrutnej „wiedzy”. Epatowanie szczegółami tortur na papierze stanie się dla nich nieciekawe. Jednak niewykluczone, że, przynajmniej częściowo, inspiracja mogła stąd popłynąć.

Himmler był zafascynowany okultyzmem, całe życie poszukiwał wiedzy magicznej. Jego zainteresowanie procesami czarownic było podyktowane poszukiwaniami magicznej wiedzy, zaklęć, obrzędów, artefaktów. On po prostu wierzył (niczym dawni inkwizytorzy), że czary naprawdę istnieją. Druga osoba w III Rzeszy, organizator największych masowych mordów w historii, miał zawsze głowę nabitą bredniami związanymi z mistyką, okultyzmem, siłami nadprzyrodzonymi, czarami …

Szef wywiadu SS Walter Schellenberg po wojnie wielokrotnie mówił o obsesji Himmlera, o dziwnych „eksperymentach” (jak próby rzucania uroku przez 12 esesmanów na przesłuchiwanych), albo o próbach poszukiwania św. Graala (faktycznie miały miejsce!) i innych niezwykłych wyprawach archeologicznych. Swoim najwierniejszym esesmanom wręczał miecze, porównując ich do zakonu rycerskiego.

Himmler także prowadził „badania” nad religią i kultami, wszystko oczywiście w ramach poszukiwania dowodów o wyższości germańskiej rasy. Podobno te jego obsesje podzielał Hermann Göring, a i Hitler skłaniał się ku tym bredniom …

I o to właśnie chodzi – Himmler był kolejnych psychopatą, w całym nieskończonym ciągu psychopatów (poczynając od dominikańskiego inkwizytora, Heinricha Kramera), który naprawdę wierzył w czary. Jednak jego „praktyczne” podejście do tych spraw (w końcu sam próbował czarować), przypomina bardziej duchownych, próbujących chwytać i niewolić diabły.

Brak jakichkolwiek danych, które wskazywałyby na to, że Himmler i jego esesmani odnieśli sukces w czarach w jakikolwiek sposób …

http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,5339360,Tajne_komando_Himmlera_na_tropie_czarownic.html

http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100404/TURYSTYKA04/937444378

P.S.

Podobno ekspedycje Himmlera docierały nawet do Tybetu (Dalaj Lama miał utrzymywać kontakty z przywódcami III Rzeszy) - szukano tam śladów Ariów (uważanych za Progermanów), a nawet samego Yeti ...

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura