Czy brak zainteresowania możnych, władz i mediów, a tym samym brak wspierania przez te podmioty procesów rozwoju moralnego człowieka, ba rozwolu moralnego licznych rzesz ludzkich nie sprzyja wyzwalaniu w nas rozumu ulokowanego w trzewiach? Mój nauczyciel historii w takich razach mawiał - rozum w kroku. Ja coraz częściej kontaktuję się z ludźmi uformowanymi na kształt homo oeconomicusów, dla których jedyną wartością jest pieniądz. Jeśli współczesność to czas sprzyjający procesom przemiany osobowości człowieka z homo sapiens, na homo oeconomicusa, to nie dziw, że coraz częściej spotykać będziemy frustratów, którzy będą nadmiernie agresywni, apatyczni, zachowujący się tak, jak czynili to w dziedziństwie (gdy w piaskownicy waliło się po łbie koleżankę/ kolegę, który zniszczył zamek z piasku) lub których zachowania zafiksowane jest na jednym pomyśle - np. na zabijaniu bliźniego.
Już R.K.Merton mówił o anomii odnoszącej się do wymiaru społecznego. Dla niego anomia społeczna, to stan, w którym człowiek, ba całe rzesze ludzi nie mają możliwości zrealizowania społeczne wyznaczanych celów bądź nie mają możliwości respektowania społecznie uznanych wartości za pomocą akceptowanych w danej kulturze środków. Jego zdaniem anomia społeczna może być wcale silną przesłanką uruchamiającą zachowania a i/lub antyspołeczne określane mianem zachowań dewiacyjnych, w tym zachowań agresywnych.
Czy prawdopodobnie rosnąca liczba osób doświadczających anomii, pogardy, obowjętności nie jest beczką prochu, która może samoistnieć wybuchnąć?
Czy świat, w którym żyjemy, czy my sami damy sobie szansę, czy pozwolimy na umacnianie się procesów destrukcji, rozkładu, choaosu? Czy może zadbamy o logos, o prowadzącą do niego rozmowę?
Szanse są małe, gdyż przydkład agresywnych zachowań daje władza, to dobrze, że nie w Norwegii.
Poszukując prawdy słucham tego, co mówią osoby odnajdujące w sobie moc dokonywania zmian formy spadania. Bo, że spadamy - to jest oczywiste...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura
