Ubliża rozumowi, iż w systemie prawnym nie zdefiniowano czym jest/ma być polityka społeczna.
Może wcale racjonalną propozycją definicji „polityka społeczna” byłoby poniższe określenie:
Polityka społeczna to ukierunkowany i prowadzony - w ramach konstytucyjnych zasad, w tym poszanowania i ochrony wolności, godności człowieka i solidarności, a także zasad dobrego rządzenia – proces wspierania obywateli przez władze publiczne i przez instytucje/organizacje społeczne inwestowania w kształtowanie warunków życia, pracy, edukacji, zabezpieczenia społecznego, ochrony zdrowia i w transformację, rozwój zbiorowości w zespoły, we wspólnoty, w społeczności, w społeczeństwo będący efektem wdrażania do praktyki zmian korzystnych dla osób i zbiorowości, w tym zwłaszcza dotyczących poprawy warunków, standardu ich życia, spójności i bezpieczeństwa, także socjalnego i w rozwiązywanie problemów społecznych.”
Gdybyśmy przyjęli, iż godność to uwolnione z ograniczeń źródło ekspresji człowieka pozwalającej mu doświadczać siebie, jako osoby, która dobrze realizuje swoje role społeczne, ale także jako osobę, która uzyskuje od innych osób informacje, że to co czyni jest pozytywnie oceniana, to w polityce społecznej kluczową kwestią stałoby się wspieranie emancypacji ludzi i ich starań o zapewnienie sobie samodzielności, bez czego nie wydaje się możliwe „wychodzenie niesamodzielnych osób z cienia” i aktywne ich uczestniczenie w życiu wspólnoty lokalnej, ale i w życiu publicznym.
Gdyby dokonać choćby powierzchownej analizy praktyki, prawdopodobnie okazałoby się, że nie ma ona nic wspólnego z podmiotowym traktowaniem ludzi, a już na pewno ze wspieraniem ich starań o uwolnienie się z różnych form wykluczenia.
Władza bardziej jest skłonna przymykać oczy na wiele problemów, w tym np. problemów związanych z funkcjonowaniem tzw. „mafii lekowej” (nie należy pytać dlaczego, bowiem można byłoby dojść do wcale przerażających wniosków), niż poddać analizie i ocenie obecnie realizowaną politykę, w tym politykę społeczną.