jagienka jagienka
335
BLOG

19 listopada 2016 r. Bierzmowanie. Intronizacja

jagienka jagienka Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

Można w życiu brać udział w wielu podniosłych uroczystościach, upamiętnieniach, ważnych jubileuszach, rocznicach i tak dalej, ale uczestniczenie w drugim co do ważności historycznym momencie w dziejach narodu, to naprawdę zdarza się rzadko. Ale właśnie w sobotę się zdarzyło.

 

Nie chcę tu przedstawiać jakiejś poszerzonej wizji naszej historii i spierać się co do wagi zwycięstw, porażek czy ogłaszania aktów prawnych, bo to są sprawy drugorzędne. To, co Chrystus powiedział do uczniów – starajcie się najpierw o królestwo i jego sprawiedliwość, a wszystko inne będzie wam dodane – dotyczy także narodów. Każdy z nich wezwany jest do tego, by spełniły się na nim słowa Psalmu 117 – Chwalcie Pana, wszystkie narody. A wszystko będzie wam dodane.

Tak więc Polska znalazła się w awangardzie pochodu ku wypełnieniu historii uniwersalnej, a mnie, jako Polkę, cieszy to szczególnie.

 

Nie mam cienia wątpliwości, że niepodległości nie mamy po to, by żyć sobie w świętym spokoju i dbać o to, by utrzymać – jak to dziś ujął Barak Obama, żegnając kanclerz Merkel – łączące nas (tu akurat: USA z Europą) wartości w postaci bezprecedensowego dobrobytu. Narody chrześcijańskie mają swoje państwa i swoją ziemię i swoją wolność dlatego, żeby w tych państwach, na tej ziemi i w tej wolności oddawana była cześć jedynemu Bogu, a akurat On nie nazywa się Bezprecedensowy Dobrobyt.

 

Kiedy przyjmowaliśmy Chrzest, nasi książęta wiedzieli, że ten akt, choć religijny, to przecież także politycznie doniosły jak nic na świecie, i że wprowadza nas nie na salony wprawdzie, bo takich wówczas nie znano, ale do komnat reprezentacyjnych, sal tronowych i wszelkich miejsc godnych w stolicach możnych tego świata. Że nas wprowadza do cywilizacji. Przyjąć chrześcijaństwo w X wieku to był sznyt, szyk i w ogóle legitymacja obywatelska. Uczyniliśmy więc to na chwałę Bożą, ale też i zyskaliśmy dzięki temu wszystko, co było do zyskania, a nawet więcej.

 

Dzisiaj, w XXI wieku, kiedy dojrzeliśmy wreszcie do tego, by nasz Chrzest potwierdzić, nikt nie ma wątpliwości, że na salonach świata atmosfera zmieniła się nie do poznania. Jedyne więc i nigdy niewygasłe prawa Chrystusa do nas potwierdzamy i proklamujemy na nowo w sytuacji zgoła odwrotnej. Robimy to w takim czasie, kiedy wszyscy możni, omnipotencjalni i tacy, w których towarzystwie zawsze wypada się na świecie pokazać, robią coś dokładnie odwrotnego. I w tym samym, odwrotnym kierunku pociągają i siebie nawzajem, i wszystkich w nich wpatrzonych. Kto się do mnie przyzna przed ludźmi, do tego i Ja przyznam się przed moim Ojcem.

 

Byłam w sobotę w Łagiewnikach. To, o czym piszę, dokonało się w bardzo skromnych warunkach, jeśli tak można powiedzieć. W dającej się odczuć słabości. Kazanie wporzo, ale trochę wymęczone, jakoś tak bez ognia i w ogóle. Organizacja słabiutka, jakby ktoś nie wierzył, że tyle tysięcy ludzi przybędzie. Telebimów za mało, nagłośnienie słabe, o tojtojach już nie napiszę, ale sceny epickie się tam rozgrywały. No i to był dla mnie dowód ostateczny, z gatunku absolutnych faworytów. Bo największe rzeczy dokonują się właśnie tak. W słabości. Żeby z Boga była ta przeogromna moc, nie z nas.

 

Niech żyje Chrystus Król!

jagienka
O mnie jagienka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura