Październik 1957. Stadion Śląski w Chorzowie. Polska – Rosja 2 : 1. Gerard Cieślik strzela główką zwycięskiego gola Ruskim
Październik 1957. Stadion Śląski w Chorzowie. Polska – Rosja 2 : 1. Gerard Cieślik strzela główką zwycięskiego gola Ruskim
echo24 echo24
570
BLOG

Bywają historyczne chwile, kiedy żarliwy doping polskich kibiców czyni cuda

echo24 echo24 Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Portal internetowy Salon24, - vide: https://www.salon24.pl/u/sport/1163787,wlodzimierz-lubanski-choc-gra-polski-nie-przekonuje-to-bialo-czerwoni-zremisuja-z-anglia informuje:

Tego meczu Włodzimierz Lubański nie zapomni do końca życia. 6 czerwca 1973 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie w pojedynku eliminacyjnym do mistrzostw świata w 1974 roku Polska, po trafieniach Jana Banasia i Lubańskiego, pokonała Anglię 2 : 0.

– Chciałbym, żeby Polacy poszli w nasze ślady. Ale by tak się stało, każdy z zawodników, którzy wyjdą na boisko, musi być świadomy skali trudności, jaka nas czeka. Kluczem do ewentualnego sukcesu będzie konsekwencja, walka do upadłego i skuteczność. To Anglicy będą prowadzić grę. Dlatego gdy tylko przejmiemy piłkę, musimy przejść do szybkiego ataku. Klepaniem futbolówki od nogi do nogi niczego nie zwojujemy. To muszą być błyskawiczne kontry, które zaskoczą rywali…

Mój komentarz:

Włodzimierz Lubański twierdzi, że stać nas na remis z Anglią. Ja zaś uważam, że choć angielska reprezentacja jest znacznie wyżej notowana niż biało czerwona jedenastka, to nasza polska dusza sprawi, że przy żarliwym dopingu kibiców, - polscy piłkarze mogą wygrać z Anglikami. A na dowód tego, iż wiem, co mówię, coś teraz opowiem młodym czytelnikom.

W dniu 19 października 1957 mama przyszła z pracy jakaś inna niż zwykle i zakomunikowała, że jutro jedziemy na mecz z Rosją do Chorzowa.

W rozklekotanym zakładowym autobusie panowała atmosfera jakbyśmy jechali na wojnę. Pamiętam, że po przyjeździe na miejsce spojrzałem odruchowo w niebo, bo myślałem, iż nadciąga burza. Ale niebo było czyste, a grzmiał Stadion Śląski.

W miarę jak zbliżaliśmy się do trybun kultowego kolosa wzmagał się groźny pomruk zdradzonych w Jałcie Polaków, którzy przyjechali na mecz, ale także, by wykrzyczeć i zamanifestować nienawiść do sowieckiego ciemiężcy, któremu „zaprzedali” Polskę amerykański prezydent Franklin Roosevelt i angielski premier Winston Churchill, - który nie zaprosił polskich żołnierzy na brytyjską Paradę Zwycięstwa, która odbyła się 8 czerwca 1946 dla uczczenia zwycięstwa nad Niemcami, - vide: https://pl.wikipedia.org/wiki/Londy%C5%84ska_Parada_Zwyci%C4%99stwa_(1946).

Jako dwunastoletni chłopak nie do końca rozumiałem, co się dzieje. Po odśpiewaniu Mazurka Dąbrowskiego na stadionie zawrzało jak w piekielnym kotle. To nie był doping, lecz desperacki krzyk protestu wydobywający się ze stu tysięcy polskich gardeł przypominający huk rozszalałych fal na wzburzonym oceanie.

Aż nadszedł ów pamiętny moment, gdy maleńki Gerard Cieślik pokonał po raz drugi Lwa Jaszyna strzelając główką zwycięskiego gola Ruskim. Myślałem, że się niebo rozstąpiło. Sto tysięcy ludzi zawyło ze szczęścia. Ludzie rzucali się sobie w objęcia, płakali z radości, poleciały w górę czapki, kapelusze, marynarki, torebki. Wszyscy krzyczeli niech żyje wolna Polska! Rozbrzmiewały toasty i bimber lał się strumieniami.

Wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, że nie da się zabić naszej polskiej duszy i do grobowej deski nie zapomnę dumy, jaka mnie wtedy rozpierała, że jestem Polakiem…

Więc jeśli polscy kibice staną na wysokości zadania na Stadionie Narodowym, w co nie wątpię, - to wcale nie wykluczam, że jutro pokonamy Anglików, a Robert Lewandowski powtórzy to, czego na Stadionie Śląskim dokonali: Gerard Cieślik w roku 1957 oraz Włodzimierz Lubański w roku 1973.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki praz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport