Pytacie Państwo co to za tytuł? Odpowiadam:
To jest moja opinia o sprawności politycznej Platformy Obywatelskiej w roli antypisowskiej opozycji.
UZASADNIENIE:
W sierpniu 2022, w notce zatytułowanej „Co teraz powinien zrobić Trzaskowski, jeśli chce zaistnieć w wielkiej polityce ”, vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/1248351,co-teraz-powinien-zrobic-trzaskowski-jesli-chce-zaistniec-w-wielkiej-polityce pisałem, cytuję:
„Żadna partia obecnie nie jest w stanie sama wygrać z PiS-em.
Niewielkie szanse mają również partyjne koalicje, bo ludziom słowo „partia” podświadomie kojarzy się z „partyjniactwem”.
Więc, kto lub co, - może w takim razie wygrać z PiS-em?
Odpowiadam:
Spontaniczny, oddolny, powtarzam ODDOLNY ruch społeczny.
Kto tedy może zaktywizować taki ruch?
Odpowiadam:
Bezpartyjny Rafał Trzaskowski.
Dlaczego właśnie on?
Bo Trzaskowski w wyborach prezydenckich zebrał kolosalny kapitał polityczny.
Często słyszę opinie, że trzeba głosować na PiS, bo nie ma alternatywnej partii politycznej, która mogłaby skutecznie rządzić Polską.
Owszem, nie ma takiej partii.
Ale Rafał Trzaskowski w ostatnich wyborach prezydenckich dostał ponad dziesięć milionów głosów, co dało mu 48,97 procent poparcia polskiego społeczeństwa, a szczególnie jego części reprezentowanej przez młode pokolenie Polek i Polaków, którzy wzięli udział w drugiej edycji Campusu Polska Przyszłości.
Donald Tusk to wie, - i dlatego trzyma Trzaskowskiego na krótkiej smyczy.
Dlatego uważam, że jeśli Trzaskowski chce dokonać czegoś rzeczywiście znaczącego w polskiej polityce, powinien teraz zrobić ruch wyprzedzający i odpępowić się od partii Donalda Tuska i stworzyć, nie PARTIĘ, lecz oddolny RUCH SPOŁECZNY, jak niegdyś Solidarność, - a jestem przekonany, iż takim posunięciem Trzaskowski wyszedłby naprzeciw marzeniom i oczekiwaniom młodej części polskiego społeczeństwa, które chce sobie urządzić Polskę po swojemu, a nie tak, jakby chcieli Tusk, albo Kaczyński.
Moim zdaniem Trzaskowsk nie ma innego wyjścia, bo nawet jeśli Donald Tusk mu coś obiecał, - to wcześniej, czy później bezwzględny egzekutor Tusk wykoleguje Trzaskowskiego tak samo, jak wyrolował dwóch tenorów Macieja Płażyńskiego oraz Andrzeja Olechowskiego, z którymi zakładał Platformę Obywatelską…”
Myślałem, że Rafał Trzaskowski skrzyknie wyrolowanych przez PiS samorządowców i stworzy antypisowski ruch społeczny.
Niestety pan Rafał przestraszył się Donalda Tuska i wybrał wariant promotora niegdyś silnego bezwzględnego egzekutora, który moim zdaniem nie jest już niegdysiejszym Tuskiem, gdyż po powrocie z Brukseli nie porwał za sobą antypisowskiej części społeczeństwa, co skutkuje tym, że ogarnięty upartą obsesją pokazania Jarosławowi Kaczyńskiemu, który z nich jest lepszy, - popadł w stan żałośnie nieumiejętnie skrywanej panicznej histerii i utracił niegdysiejszą charyzmę i polityczny refleks robiąc błąd za błędem.
Słowem miękiszon Trzaskowski został skanalizowany przez bezwzględnego egzekutora Tuska
Prawda zaś jest taka proszę Państwa, że zarówno Kaczyńskiemu, jak Tuskowi, - nie o Polskę idzie, lecz o patogenną chęć pokazania, który z nich jest lepszy.
I jeszcze słowo do bezkrytycznych orędowników Donalda Tuska mazowieckiej Warszawki i podwawelskiego Krakówka.
Tak się złożyło, że w czasie komuny, moimi znajomymi i przyjaciółmi byli właśnie ludzie, którzy później stali się politykami i zapalczywymi orędownikami Platformy Obywatelskiej.
Lecz po roku 1989, w okresie transformacji, nasze drogi się rozeszły z przyczyn nie tyle politycznych, co moralno etycznych, gdyż okazało się, że w nowych warunkach hołdujemy zupełnie innym wartościom, o czym pisałem w notce pt. „Stary Kelner ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/471353,stary-kelner .
Wszystko zaczęło się od tego, że w styczniu roku 2011, w eseju pt. „Nabrani przez redaktora ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/271686,nabrani-przez-redaktora , tak między innymi pisałem o Platformie Obywatelskiej i jej sympatykach:
„Uczciwi dziennikarze powinni obecnie stanąć na głowie by obnażyć kompleksy, zakłamanie, płytkość ideową i pretensjonalność platformerskich "elit" III RP.
Rodzi się, więc pytanie, jak to zrobić?
Otóż uważam, że naczelnym obecnie zadaniem uczciwych dziennikarzy jest demaskowanie, wszystkimi możliwymi sposobami rzeczywistej jakości post-komunistycznych elit III RP. Trzeba bezlitośnie obnażać ich prawdziwy rodowód, mierny poziom, zakłamanie, miałkość ideową i bezpardonową hipokryzję.
Wiem, że to trudna i „niebezpieczna” gra, bo przekonałem się o tym na własnej skórze. Bowiem już w roku 1995, na drugi dzień po wyborze Aleksandra Kwaśniewskiego na Prezydenta, kiedy rankiem ogłoszono oficjalne wyniki, w odruchu desperacji napisałem coś w rodzaju listu otwartego, który wręczyłem sympatyzującym z ówczesną Unią Wolności wybranym znajomym i przyjaciołom z krakowskich kręgów biznesowych, artystycznych i naukowych. Oto jego treść:
„W dniu zwycięstwa „Olka” pragnę pogratulować bezspornego sukcesu wszystkim zwolennikom grubej kreski, którzy pozostawili postkomunistów u władzy de facto na kilka pokoleń. Gratuluję również elitom naszej partii inteligenckiej, która przez kilka lat wmawiała Polakom, że to już nie ci sami komuniści. Największe gratulacje należą się jednak panu Adamowi Michnikowi i jego gazecie za to, że nawołując razem z panem Cimoszewiczem do pojednania przekonali ludzi do głosowania na postkomunistów. To nie naród należy winić za to, co się stało z polską 19-go listopada 1995.
Krzysztof Pasierbiewicz, Kraków, 20 listopada 1995”...", koniec cytatu.
Reakcją na ten list był graniczący z furią ostracyzm zdominowanego przez Unię Wolności krakowskiego salonu wpływu, zaś jak dziesięć lat później wspomniany wyżej list otwarty przedrukował „Newsweek” (Nr 20/2005) moi znajomi platformersi okrzyknęli mnie automatycznie lokalnym pisowcem.
Opublikowanie mojego eseju pt. „Nabrani przez redaktora ” sprawiło, że salon mazowieckiej Warszawki, z którym przez lata spędzałem wakacje w Jastarni, a także salon podwawelskiego Krakówka, z którym się blisko przyjaźniłem w okresie komuny, - uznały tę publikację za zdradę i zbezczeszczenie sakramentu platformerskiej poprawności politycznej i wydały na mnie środowiskowy wyrok śmierci, a moi dawni kompani, prawnicy, lekarze, biznesmeni i artyści obłożyli mnie klątwą ostracyzmu i zmowy milczenia.
Nie wyobrażacie sobie Państwo, jaką nienawiścią zapałali wtedy do mnie moi dawni koledzy, którzy do dnia dzisiejszego, jak mnie widzą na ulicy czerwienieją, jak indory i prychają na mój widok, jak to mają zwyczaj czynić wiejskie baby na widok cudaka, co to po wsi w gaciach łazi. A jeden z nich do mnie kiedyś zadzwonił i wprost zagroził, cytuję: „Krzysiek! Co się z tobą stało? Co ty wypisujesz na tym twoim blogu? My się musimy za ciebie wstydzić! I pamiętaj, że jak byś kiedyś znalazł się w biedzie, to nie licz, że krakowscy prawnicy, lekarze i biznesmeni ci pomogą ”. Nota bene obecnie, tak samo mnie nienawidzą i posądzają o zdradę orędownicy partii Jarosława Kaczyńskiego, za krytykę PiS-u po roku 2015, - co pokazuje jak trudno jest być niezależnym blogerem w posierpniowej Polsce.
Nie było to miłe doświadczenie, bo ze strony mających się za elitę przemądrzałych platfomersów, za karę, że krytykowałem partię Donalda Tuska spotkało mnie wiele upokorzeń, kawiarnianych drwin, obraźliwych epitetów, a nawet fałszywych pomówień i insynuacji, plus jeden proces sądowy - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/503363,czolowy-anty-lustrator-uj-pozywa-prawicowego-blogera . Lecz to gorzkie doświadczenie utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że platformerski „salon III RP” to rodzaj pretensjonalnie snobistycznej, skostniałej mentalnie „loży”, której orężem była zmowa milczenia i przyprawianie mi gęby pisowca, choć nawet nie wiedziałem, gdzie Prawo i Sprawiedliwość ma swoją siedzibę w Krakowie.
Zaś prawda jest taka, że jak powiedział jej współtwórca Andrzej Olechowski, to nie PiS wygrał wybory 2015, tylko partii Jarosława Kaczyńskiego wybory te wygrała ciamciaramciowata i strusiowato nielotna Platforma Obywatelska, która butnie zadufana w sobie tak się rozbrykała, że PiS wygrał wybory z przewagą sejmową i de facto uzyskał władzę absolutną.
Co, z tą władzą absolutną zrobił PiS nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, - ale to w ogromnej mierze z winy Platformy Obywatelskiej właśnie Polska stała się państwem autokratycznym rządzonym przez despotę o zacięciu dyktatorskim, który wyrolował partię Donalda Tuska, w sposób ostatecznie ją degradujący. Tak. Tak. Nieubłagany czas pokazał tombakowy blichtr Platformy Obywatelskiej.
I to moim zdaniem definitywnie odbiera Platformie status "partii inteligenckiej", którą jak pokazało życie nigdy nie była, a obecnie w roli lidera opozycji jest partią nieudaczników zachowujących się, jak dzieci zbłąkane we mgle. Tak. Tak. Kochani. To z Waszej winy Jarosław Kaczyński mógł zrobić z Polski swój prywatny folwark!
Po tych wszystkich upokorzeniach, jakie mnie spotkały ze strony przemądrzałych platformersów powinienem mieć teraz satysfakcję, że ze wszech miar słusznie krytykowałem w przeszłości Platformę Obywatelską.
Lecz myśl, że partia Jarosława Kaczyńskiego, która zdemolowała nasze państwo po stokroć bardziej, niż Platforma Obywatelska, może wygrać trzecią kadencję napawa mnie przerażeniem, gdyż byłoby to jednoznaczne z końcem naszej demokratycznej państwowości.
Jak Państwo widzicie jest o czym myśleć przed jesiennymi wyborami, które zdecydują, czy przyszła Polska będzie demokratyczna, czy autokratyczna, - jak nie gorzej
UWAGA!
Żeby było sprawiedliwie, jeszcze raz powtórzę za ministrem Ziobro, że identycznym "bezwzględnym egzekutorem jest Jarosław Kaczyński, a miękiszonem Mateusz Morawiecki.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Post Scriptum
Moja urodzona w roku 1992 ukochana jedynaczka Julka, w dzieciństwie, - patrz zdjęcie pod notką, - z własnego i nie przymuszonego wyboru, pasjami słuchała tej piosenki rapera Pei, vide:
https://www.youtube.com/watch?v=FqHVgPQh9oU
I co?
Dzisiaj Julka nie chce słyszeć o polskiej polityce.
Czasem mi z tego powodu przykro, - ale coraz częściej myślę, że to ona, a nie ja, ma rację.
Inne tematy w dziale Polityka