Portal internetowy Salon24, vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1309981,premier-mial-juz-dosc-zwrocil-sie-do-przywodcow-po-wprost , informuje:
„Apeluję do przywódców Platformy Obywatelskiej o zaprzestanie siania nienawiści, kłamstwa i chamstwa, które wylewa się z co drugiej wypowiedzi - powiedział w niedzielę w Krynkach (Podlaskie) przy granicy z Białorusią premier Mateusz Morawiecki. Jego zdaniem może to doprowadzić do nieszczęścia…”
Mój komentarz:
Szanowny Panie Premierze!
Podobnie, jak wszyscy Polacy wstrząśnięty tragedią smoleńską, zwyczajnie i po ludzku przejąłem się osobistym dramatem Jarosława Kaczyńskiego, który w tej koszmarnej katastrofie stracił bliźniaczego brata, a na domiar złego musiał potem znieść szereg paskudnych upokorzeń ze strony rządzącej wtedy Platformy Obywatelskiej.
Zniesmaczony bezdusznością zauszników Donalda Tuska, w krytycznej wobec Platformy Obywatelskiej notce pt. „Niezniszczalny ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/444762,niezniszczalny , w najlepszej wierze tak wtedy pisałem o Jarosławie Kaczyńskim, cytuję:
„Co by nie mówić o Jarosławie Kaczyńskim, to od dawna na polskiej scenie politycznej nie było tak wytrwałego i odpornego na ciosy fightera walczącego o los Polski. Bo ileż to razy cynicy z Gazety Wyborczej bili Jarosława Kaczyńskiego niżej pasa, a sędziowie udawali, że tego nie widzą. Zaś sprzedajni fotoreporterzy zrobili mu tysiące szpetnych fotek.
Ileż nieczystych ciosów musiał przyjąć Prezes. Na korpus - od brutalnie faulujących dziennikarskich hien: Olejnik, Kolendy-Zaleskiej, Lisa, Żakowskiego, Wołka, Szostkiewicza, Kuczyńskiego i nieustannie go punktujących jadowitą kpiną satyryków Szkła Kontaktowego.
Ileż bolesnych ciosów dostał na wątrobę - od sprzedajnych lizusów z tytułami profesora: Kuźniara, Markowskiego, Krzemińskiego, Czapińskiego, Śpiewaka, Nałęcza et consortes, którzy go przedstawiali ludziom, jako ludojada pożerającego na śniadanie niemowlęta.
Ileż trafień na szczękę zaliczył - od politycznych rzezimieszków: Palikota, Nowaka, Sikorskiego, Grupińskiego, Olszewskiego. A gdy się tylko zachwiał, z loży różowego salonu rozlegało się zdziczałe wycie: Złam mu szczenę!!! Wal go w potylicę!!! Wybij zęby!!! No bij!!! Zabij!!! Dorżnij!!!
A że ludzi nietrudno podpuścić, rozpalona widownia wyła razem z nimi. A, gdy prezes schodził po walce do szatni, pluli na niego w przejściu obłąkany z nienawiści Niesiołowski i toksyczna Paradowska.
Nazajutrz Gazeta Wyborcza wybijała tłustą czcionką nagłówki: „Już nigdy nie wróci na deski ”. „Kaczyński na zawsze skończony ”.
A ten znienawidzony przez post-komunistów „kurdupel z wiecznie rozwiązaną sznurówką ” odradzał się za każdym razem jak Feniks z popiołów. Odnowiony, rześki, gotowy do walki o Polskę.
Jak to możliwe??? Głowią się ci, co go zdawało się mieli na widelcu, którzy już tyle razy witali się z gąską, a gdy na Polskę spadła tragedia smoleńska zacierali ręce, że tym razem już się nie podniesie.
Otóż odpowiedź jest prosta. Choć rozumiem, że można Kaczyńskiego nie lubić, to nie sposób zaprzeczyć, że pan Prezes, przy wszystkich jego wadach, posiada nadprzyrodzony polityczny instynkt, który go czyni niezniszczalnym mężem stanu urodzonym do roli przywódczej…”, koniec cytatu.
A co było dalej?
Kiedy Jarosław Kaczyński otrząsnął się z żałoby, rozpoczął zajadłą walkę o odbicie władzy z rąk partii Donalda Tuska, a jedną z form tej walki stały się miesięcznice smoleńskie. Zrazu myślałem, że intencją tych żałobnych marszów jest rzeczywiście czarna rozpacz Jarosława Kaczyńskiego po śmierci brata i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej. Ale z każdą kolejną miesięcznicą przekonywałem się, iż rzeczywistym powodem odbywania tych kirowych uroczystości jest cynicznie perfidna gra Jarosława Kaczyńskiego wespół z Antonim Macierewiczem na uczuciach elektoratu PiS nazywanego potocznie „ludem pisowskim”. Wtedy po raz pierwszy przejrzałem Jarosława Kaczyńskiego, gdyż zrozumiałem, że ten człowiek pod pozorem walki o sprawiedliwą i praworządną Polskę z premedytacją sieje nienawiść podszczuwając swych orędowników przeciwko Polakom sympatyzującym z partią Donalda Tuska. Zrozumiałem, że Jarosławowi Kaczyńskiemu nie o Polskę idzie, lecz o osobiste rozrachunki z Donaldem Tuskiem, który jego zdaniem zabił mu brata, co jak wszyscy pamiętamy wykrzyczał w Sejmie, gdy bez żadnego trybu wskoczył na mównicę.
To w czasie smoleńskich miesięcznic powstała nienawistna „religia pisowska” oparta na wymyślonej przez Jarosława Kaczyńskiego dialektyce bólu i rozkoszy. I trzeba przyznać, że bezsprzecznie utalentowany reżyser miesięcznic smoleńskich „szaman” Jarosław Kaczyński, grając na instrumencie wspomnianej wyżej dialektyki potrafił tak kuglować emocjami „ludu pisowskiego”, by jego kilkuletnie biczowanie z czasem przestało być dla niego narzędziem tortury przechodząc stopniowo w stan swoiście masochistycznej ekstazy. I udało mu się, bo to wtedy zrodziła się trwająca do dnia dzisiejszego irracjonalnie ślepa wiara „ludu pisowskiego” w mit, że wszystko, co robi Jarosław Kaczyński jest dobre dla Polski, - wyartykułowany pamiętnym hasłem: „Ja-ro-sław! Pol-skę zbaw! ”
Moje zwątpienie w mit zbawcy narodu Jarosławie Kaczyńskim umocniło się w kilka miesięcy po tym jak jesienne wybory roku 2015 wygrała PiS-owi Platforma Obywatelska, która pod koniec swych rządów tak się rozbrykała, że część z natury przekornych Polaków zagłosowała na PiS, - do czego przyznaję ze wstydem też się przyczyniłem jednym głosem.
Na szczęście, jesienne wybory 2015 Prawo i Sprawiedliwość wygrało z przewagą sejmową. Dlaczego na szczęście? Bo ta przewaga sejmowa sprawiła, że Jarosław Kaczyński odsłonił swe kolejne oblicze przeradzając się ze smoleńskiego cierpiętnika w łamiącego prawa konstytucyjne butnego i nieliczącego się z tradycją polskiego parlamentaryzmu i opinią społeczną bezwzględnego despotę o zacięciu dyktatorskim dążącego wzorem Erdoğana do osiągnięcia władzy absolutnej.
Zaś, przyczyną tych autorytarnych zapędów Jarosława Kaczyńskiego nie była bynajmniej chęć budowania „lepszej Polski”, lecz wynikająca z kompleksów nienawistna chęć pokazania królowi Europy Tuskowi, który z nich jest lepszy.
Tę patogenną nienawiść do Donalda Tuska prezes PiS Jarosław Kaczyński prezentuje praktycznie na każdej masówce organizowanej przez PiS w ramach nieformalnie rozpoczętej kampanii wyborczej 2023.
W tej sytuacji, z pełnym uszanowaniem, jako emerytowany nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa, - uprzejmie Pana Premiera informuję, że Polacy nie gęsi i większość z nich wie, że jak to Pan Premier raczył określić "w kategorii siania nienawiści, kłamstwa i chamstwa", - aspirant Donald Tusk do kostek nie dorasta arcymistrzowi, jakim jest bezsprzecznie Jarosław Kaczyński.
I jeszcze jena sprawa, Panie Premierze. Jeśli PiS widząc, że przegrywa w sondażach wprowadzi w Polsce stan wyjątkowy, celem odłożenia wyborów w czasie, to krańcowo zbulwersowani i gotowi na wszystko Polacy mogą wyjść na ulicę i poleje się krew, - co parafrazując Pańską wypowiedź, dopiero wtedy "może doprowadzić do nieszczęścia ".
Z poważaniem,
Krzysztof Pasierbiewicz
Post Scriptum
Premier Morawiecki właśnie w Bogatyni wezwał Polaków do anarchii, wzywając ich , - by nie respektowali ani wyroków sądów Unii Europejskiej, ani wyroków sądów polskich!, - vide: https://www.youtube.com/watch?v=NoCORBr8cL8 (fragment od 1'40'' do 2'10'')
Urodziłem się pod koniec II Wojny Światowej i wiem, że takiego bezprawia nie było nawet za komuny, ani za Bieruta, ani za Gomułki.
I jeszcze charakterystyczny komentarz modelowego orędownika partii Jarosława:
Pisowski fundamentalista piszący pod nickiem harampampules [27 czerwca 2023, 10:10] napisał mi w komentarzu:
„Pan pisząc "Wasza Polska" sam się określił. Tak, to jest Nasza Polska i wara Panu od niej…”
Więc tak mu odpowiedziałem:
„Gówno prawda! Polska jest dla wszystkich Polaków! Zaś Pański komentarz to świadectwo, że trzeba PiS odsunąć od władzy zanim już będzie za późno na wszystko, a po Polsce będzie się niosła niezmożona nuta swojska: Nasza Polska! Nowogrodzka! Autorytarna i krypto-faszystowska!..."
Inne tematy w dziale Polityka