sambor.wielebor sambor.wielebor
492
BLOG

DUPOLOGIA... POLEMICZNIE

sambor.wielebor sambor.wielebor Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Trafiłem na Salony – w największym uproszczeniu – przy okazji Mundialu. Zerkam więc na witrynę. Wczoraj zaintrygował mnie tytuł "Dupologia elementarna"". Potem poszło już klasycznie – po nitce do kłębka… za tytułem stała notka odnosząca się do innej z kolei. Przeczytałem jedną, drugą, poczułem sprzeciw oraz chęć wyrażenia własnego zdania… zachęcany zresztą przez jednego z Autorów słowami: „felieton powinien wywołać reakcję”. Ok. Zainteresowanym sugeruję najpierw przeczytać dwie poprzednie notki w powyższym temacie.


Odnośnie dupologii brata Damiana.


Jak to u braci bywa, najpierw przypowieść, potem czego ona nas uczy, a zazwyczaj niczego nowego. Przykład? Proszę: „Faceci przyjmują życie w sposób prosty i bezpośredni”. Jeszcze jakieś wątpliwości? „Jak coś się przydarzy, to milczą i międlą to w swoim wnętrzu latami.” Oczywista oczywistość! Tylko jak to się ma do przytoczonej przez szanownego Autora przypowieści, w której bohater (facet), gdy mu się przydarzyło konkretne coś, poleciał zaraz do przyjaciół, a następnie do fachowca? Jak więc powyższe „tezy” korelują z przypowieścią? Później dowiemy się, że po prostu nie facet jest głównym bohaterem kazania i całe szczęście, bo nieciekawy to bohater i do tego frajer.
O wiele ciekawiej wyglądają za to…  „Panie! Tajemnice życia, a szczególnie serca i duszy niesamowicie je frapują. Chcą życie zgłębić i zrozumieć (...)” [Oj! Zaczynam dostrzegać rysy na tej konstrukcji]. Skoro z kolei tak inne podejście do życia Panie reprezentują, to „musi” oczywiście rodzić konflikt.
Były tezy, czas na dowód: „Ileż razy słyszałem od znajomych: Co ta moja stara chce ode mnie? Chodzi nadąsana od kilku dni i nie mam pojęcia o co jej znowu chodzi?” [Mam wrażenie, że rysy robią się coraz większe].


Pomijając kolejne życiowe mądrości domyśleć się już łatwo, że skoro Panie nie mogą przy facetach zaspokoić swoich potrzeb (sprawiających wrażenie bardzo poważnych), to „chcąc życie swe zgłębić i zrozumieć” – zmuszone są zapełniać je „poradnikami życiowymi” i „Wysokimi Obcasami”, a te z kolei nie dają Prawdziwych odpowiedzi na dręczące Panie pytania, ale – i tu puenta – grożą życiem doczesnym pozbawionym fundamentu  (tu się w zupełności z Autorem zgadzam).


Moja „stara”… a w sumie to nie mam starej, może właśnie dlatego zresztą, że matka mojego dziecka wciąż nie ma pojęcia czego od niej chcę, nie ma pojęcia o co mi znowu chodzi, gdy chodzę nadąsany, nie rozumie, że jest jakiś problem... że frapuje mnie tajemnica życia, że chcę życie zgłębić i zrozumieć… a jak się coś przydarzy to milczy i międli to w swoim wnętrzu.


Nie wiem, może jest facetem, ale jakby nawet tak było, to przecież jako facet nigdy się o tym nie dowie :)
Ma pewne atuty: dała mi syna, coraz więcej pracuje i nie narzekam w łóżku... teraz być może zacznę się zastanawiać czy nie jestem homoseksualistą, ale z drugiej strony, czy ja z kolei nie jestem kobietą? W takim razie może sięgnąć po jakiś życiowy poradnik – może w nim znajdę odpowiedź. W obecnych czasach takie odkrycie mogłoby być całkiem korzystne, np. mógłbym  poczuć się prawdziwym Europejczykiem. Muszę zgłębić tę tajemnicę :)

Czas na dupologię GPS


Druga notka, to według Autora szeroka polemika z pierwszą w sprawie dupologii.


A poszedł w „babskie gadanie”, które to ma stanowić „fundament! – cywilizacji, ludzkości, nawet chrześcijaństwa”. Uff! Mocna teza... a to nie wszystko - „Ludzkość, sens, życie, rozum, myślenie - wywodzi się z babskiego gadania!” [Oj, gadasz panie Autorze!].


No i rozgadał się nam Autor na prawdę. Teza matka, a za nią całe mrowisko: „To kobiety wymyśliły język.” „Język wywodzi się ze śpiewu i śmiechu. Język u ludzi zastąpił małpie iskanie się”. „Kobiety [o ile dobrze zrozumiałem, to już te pierwotne... można rzec - prakobiety] plotkowały na okrągło, co dawało jeszcze większą spójność plemienia.”  „Bez babskich plotek nie istniałoby społeczeństwo. Plotkowanie to elementarny fundament wszelkich wspólnot ludzkich.”  „Gramatyka służy plotkowaniu – i po to mamy prasę kobiecą!” … Ał! Dość! Czy cytować dalej? :)


Nienawidzę imienin. Wpadam jedynie od czasu do czasu do Mamuśki. Przychodzą goście. Powitanie, życzenia, zwyczajowe „sto lat” i „siadajcie, czego się napijecie, co nakładać?”... i zaczyna się wylewanie „cywilizacyjnego fundamentu”. 4-5-6 godzin „babskiego gadania” (w sumienie nie wiem czemu tak, skoro uczestniczą w tym i faceci – i nawet powinni – budowlanka to zazwyczaj ich dziedzina).


Tatatata, tata tata, papa papa, papapapa, tatatata... a wszystko coraz głośniej, bo każdy chce przekrzyczeć resztę – cóż, towarzystwo po prostu chętne do pracy,  do tworzenia (choć nieświadomie zapewne) cywilizacyjnego dzieła.  Tatatata! tatatata! papapapa! papapapa! Twórca notki przypomniał nam także, że „człowiek rozwinął duży mózg, co pierwotnie służyło lepszemu chłodzeniu organizmu”. No nie wiem, albo ja mam jakiś za mały, albo coś z tym chłodzeniem nie teges, bo mój mózg szybko się w takiej sytuacji przegrzewa i zamienia w bezładną kupkę puzzli; więc tym bardziej nie ochładza reszty mojego biologicznego jestestwa. Tymczasem prace ku chwale ludzkości trwają i w jednym zgadzam się z Autorem, że tu „nie chodzi o przekazywanie jakiejkolwiek prawdy, czy sensu”… TATATATA! PAPAPAPA! TATATATA! PAPAPAPA!… i już nie dość, że coraz głośniej i radośniej, ale ta różnorodność, ta paleta tematyczna: „BO TEN PIS… BO PO… A JA POSADZIŁAM JUŻ KWIATY… NO I KUPIŁEM TO AUDI… SIMON IDZIE DO SZKOŁY… JA JUŻ NIE PIORĘ W 40 STOPNIACH… EDZIU, KIEDY DO NAS WPADNIESZ… KUPIŁAM NOWE BUTY… KTO MI POLEJE?! [Ja! - zgłosił się na ochotnika mój głos wewnętrzny i w tym momencie zauważam, że do ogólnej „dyskusji” włączyły się moje myśli (nie ugłaśniam ich tak na wszelki wypadek, bo nie chcę mieć na sumieniu katastrofy budowlanej)]… A WIECIE, ŻE TEN RYSIEK NIE ŻYJE [pewnie poległ na imieninach u Mamuśki]… ALE MARYŚ TO ODSTAWIŁ NUMER [nie poszedł na imieniny do Mamuśki?]… NO NIE MÓW [Oj! przydałoby się]… ALE BISMARCK CHCIAŁ…  REAGAN SIĘ NIE DAŁ [dooobry był!]… JA ZROBIŁAM OSTATNIO DYNIE [to już mamy halloween?]… I WIESZ, NAPALIŁAM W PIECU [nie, to jednak zdecydowanie Boże Narodzenie… ale niech zgadnę, nie weszłaś do tego pieca na trzy zdrowaśki?]… NO TO MOŻE ZAŚPIEWAMY [przecież już mamy „Operę gadaczą”? Nie wystarczy???] itd. itd. i tak długo…


Ludzie! To ma być fundament cywilizacji, ludzkości, a nawet chrześcijaństwa? „Jezusie Nazareński! Królu żydowski!” i Boże chroń ludzkość przed takim fundamentem! … zanim będzie za późno.
Choć teraz, już na spokojnie zaczynam się zastanawiać, że może po części Autor jednak ma  rację… może jest to fundament, tyle że naszej współczesnej cywilizacji? Dlatego  tak niebezpiecznie zaczyna się przechylać w różne strony ten nasz gmach.  W takim razie nie wiem tylko, czy uśmiechać się z politowaniem to dobry pomysł… Napiszcie, co sądzicie.


Kończę i dziękuję za uwagę. Rozgadałem się, ale żeby nie było – nie przykładam ręki do żadnego fundamentu…  no chyba, że pod kupę śmiechu.


Mam swoje zdanie co do fundamentów cywilizacji, „babskiego gadania” czy funkcji języka. Napiszcie, czy je przedstawić… pogadamy sobie ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo