W nocy z 14 na 15 lipca 2009 r. w restauracji Concordia w Gdańsku-Oliwie został zastrzelony Daniel Zacharzewski ps. "Zachar". Do lokalu podjechało parę aut, z których wyszło kilku osiłków. Ofiara zamachu zaczęła uciekać. Została jednak pochwycona, a następnie parę razy uderzona kijem bejsbolowym. Potem oddano ok. 5 strzałów. Nieoficjalnie mówi się, że najpierw "Zachar" dostał kilkanaście ciosów ostrymi narzędziem w głowę, klatkę piersiową i plecy.
Cóż to za rewelacja? - zapyta statystyczny Kowalski. To normalne w Polsce - uzupełni "znający życie" nastolatek.
Okazuje się jednak, że świat gangsterów, świat części opozycji okrągłostołowej, świat byłych esbeków i świat formalnej władzy (zwłaszcza wymiaru sprawiedliwości) nie są rozdzielne, lecz mają nazbyt wiele punktów wspólnych.
Otóż, kilka miesięcy wcześniej "Zachar" złożył obszerne wyjaśnienia słynnym gdańskim śledczym, w których ujawnił, że zleceniodawcą zabójstwa gen. Marka Papały nie był Edward Mazur, lecz Adam D. - tj. powiązany z warszawską mafią emerytowany oficer SB.
Czy w świetle tej przesłanki morderstwo "Zachara" nadal wygląda na porachunki mafii, czy raczej na kolejną egzekucję bardzo ważnego świadka w śledztwie dotyczącym gen. Marka Papały, bo teraz "Zachar" może potwierdzić swoje informacje jedynie przed sądem boskim?
