Jestem zdegustowany poziomem i jakością debaty publicznej w Polsce. Wolno uważać prezydenta za chama, choć nie wolno powiedzieć, że prezydent jest chamem. Należy bowiem rozróżnić zniesławienie od zniewagi.
Cóż z tego, skoro nawet prokurator prowadzący postępowanie przygotowawcze miał kłopoty z tym fantem i zasięgnął opinii eksperta. A co dopiero szarzy Kowalscy!
Zatem gawiedź z obu stron barykady używa sobie od rana do oporu.
"Palikot nie obraził prezydenta, bo trudno go obrazić nazywając chama chamem".
"Jak to fajnie, że od dziś można powiedzieć: Płemieł Tusk jest chamem".
Cokolwiek i jakkolwiek nie wypowiadać się o tej sprawie, jedno nie ulega żadnej wątpliwości - poziom niekontrolowanego używania wulgaryzmów, tudzież ordynarnych kolokwializmów, rośnie w zastraszającym tempie.
Szkoda!
Inne tematy w dziale Polityka