W notce z dnia 5 marca 2009 r. pytałem, za co bierze pieniądze premier Tusk i wicepremier Pawlak? Pytanie to zadałem w kontekście ich nieobecności w trakcie bardzo ważnej sejmowej debaty w przedmiocie stanu i przyszłości tegorocznego budżetu.
W studio TVN24 wicepremier Pawlak wyłgał się ważnym spotkaniem. Nie było jednak wiadomo, dlaczego nie było w Sejmie Donalda Tuska, który wcześniej krytykował prezydenta Kaczyńskiego za nieobecność w Sejmie w trakcie debaty o polityce zagranicznej. Premier Tusk posunął się nawet do stwierdzenia, że Lech Kaczyński bierze w końcu pieniądze podatników, więc...
Wicepremier Pawlak odpowiadając na pytanie dziennikarza TVN24 Piotra Marciniaka o przyczyny absencji samego premiera skonstatował, że widać ma od tego ministra finansów (Lech Kaczyński też przysłał swojego ministra, ale Donaldowi Tuskowi to nie wystarczyło). Dziennikarz odpuścił Waldemarowi Pawlakowi i na tym sprawa się zakończyła.
Zagadką nieobecności premiera zajęli się na szczęście dziennikarze "Teraz MY". No i mleko się rozlało. Zamiast debaty nad stanem i przyszłością budżetu państwa Donald Tusk wybrał sobie grę w piłkę z kolegami, w tym z Grzegorzem Schetyną. Pytany przez dziennikarzy rzecznik rządu Paweł Graś stwierdził z rozbrajającą szczerością, że premier rzeczywiści grał w piłkę i nie wziął udziału w pracach sejmowych, bo zwyczajnie o nich nie wiedział.
Brak słów. Jeśli traktować choćby równą miarą rząd i opozycję, to oczekuję trzydniowego jazgotu medialnego na temat bezczelności Tuska. Chciałbym zobaczyć autorytety nawołujące do obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec takiego rządu. Niemożliwe? Jeśli tak, to znaczy, że III RP ma dalej do normalności niż do PRL. A może Renata Rudecka-Kalinowska bądź Mireks albo inni wyznawcy PO mają coś mądrego do powiedzenia w tej sprawie?
Inne tematy w dziale Polityka
