Misiosław Misiosław
208
BLOG

Polski monolog o dialogu z Ukrainą

Misiosław Misiosław Polityka Obserwuj notkę 0

Bezpośrednią inspiracją do napisania tej notki jest wpis Michała Wypija, choć podobny sposób myślenia zauważyłem u wielu innych Salonowiczów.
 

Najkrócej streściłbym go następująco:
Wołyń ’43 to bardzo krwawy, ale już zamknięty rozdział we wzajemnych, przyznajemy: niełatwych, relacjach polsko-ukraińskich. Mimo wszystko więcej w nich jednak przykładów budujących i wspólnych interesów. Na samym czele tych ostatnich należałoby umieścić Geopolitykę [czytaj: rosyjskie zagrożenie]. To jej wymagania sprawiają, że obecnie, w chwili tak przełomowej dla historii Ukrainy, narzucanie naszemu sąsiadowi tematów rozrachunku z przeszłością i uzależnianie od nich naszego poparcia jest, najdelikatniej mówiąc, działaniem nieroztropnym i dla obu stron szkodliwym. Dopiero jako państwo w pełni niezależne Ukraina będzie miała czas i odwagę na krytyczny obrachunek z przeszłością.

Moja ocena:
Teksty tego typu są bardzo polskie - oparte na polskiej świadomości historycznej i polskiej wrażliwości. Nie są głosem w polsko-ukraińskim dialogu historycznym, ale zastępują go czysto polską konstrukcją intelektualną. 
 

Zacząłbym od tego, że Polacy nie rozumieją ukraińskich ambicji.
Ukraińcy nie chcą być dodatkiem do jakiegoś innego narodu. Mają dosyć dzielenia swego losu, kultury czy terytorium z sąsiadami (pewnie dlatego, że w tym dzieleniu przypadała im rola młodszego brata). Chcą być sobą, u siebie, wśród swoich. Myślę, że kierowanie do nich komunikatów pt. ‘Patrzcie, jak wiele nas łączy’ odbierają jako zachowanie protekcjonalne lub uzurpatorskie.
Nie zauważamy też, jak bardzo kieruje nimi poczucie historycznej niesprawiedliwości. (A naprawianie takowej każdy człowiek uznałby za coś oczywistego.) W swoim mniemaniu każdy ich najeżdżał i niszczył.
 

Z dwóch powyższych powodów jestem zdania, że czegoś, co nazywamy ‘rozliczeniem z Wołyniem’ na Ukrainie takiej, jaką ona jest obecnie, nie będzie. We własnych oczach nie mają sobie przecież nic do zarzucenia.

Co z tego niby ma wynikać? To, że nasze zdziwienia ‘ukraińską niewdzięcznością’ za polskie poparcie będą się powtarzać. (Obraz Juszczenki honorującego Banderę naprawdę nie powinien zaskakiwać.)
I chyba też to, że czegoś takiego jak dialog polsko-ukraiński nie ma. W najlepszym razie mamy monologi równoległe. I złudzenie, że się rozumiemy.



 

Misiosław
O mnie Misiosław

Chodzi o sens, nie o klikalność. Proszę komentować na temat.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka