Bloger Przemek Ficu Ficenes, zwolennik - o ile wiem - PiS-u, uznał, że lepsza byłaby potencjalna prezydentura Radosława Sikorskiego (ja jak prasa radziecka, która Jimmy Cartera zawsze "Jamesem" nazywała; niby wrogowie, a tu proszę, jaki szacunek). Bowiem Bronisław Komorowski to, zdaniem Przemka Ficu Ficenesa, taki gorszy Kaczyński, a jego prezydentura byłaby obciachowa (jak też sugerował kandydat pan Radosław Sikorski). Sam Sikorski z kolei dla Przemka Ficu Ficenesa miałby być prezydentem europejskim "pełną gębą".
Jak pisałem w poprzednim poście, jestem przeciwny prezydenturze Bronisława Komorowskiego (prezydenturze, bo do osoby Marszałka nic specjalnego nie mam). Ale wolę już jego osobę, w majestacie najwyższej w Rzeczy tej naszej Pospolitej godności, niż Radosława Sikorskiego.
Komorowski obciachowy? A niech będzie obciachowy! Komorowski swojski z wąsem, jak pisze Przemek Ficu Ficenes? A niech będzie swojski z wąsem, albo i bez wąsa. Ja chcę swojskiego Prezydenta. Polakiem jestem, to chcę Prezydenta mieć polskiego, choćby i obciachowego - a nie jakiegoś europejskiego pełną gębą. Co mnie po pełnej europejskiej gębie, skoro gęba próżna, a i sarmackiego wąsa na niej brak? Czy od oblicza wąsa pozbawionego zawisła skuteczność w staniu na straży niepodległości Rzeczy tej naszej Pospolitej?
Gdy Reprezentant Kraju naszego wąsatą twarz pokaże, to będzie się wyróżniał na tle niewąsatych, czyż nie? Po co nam fircyk ulizany, gładko zaczesany, ze sztucznym uśmiechem do twarzy przyklejonym, jeden z wielu, w tłumie mu podobnych ginący? Że Radosław Sikorski język jeden obcy zna? Jeden tylko; gdyby znał trzy, to może by mógł robić za "Europejczyka". A mieliśmy już takiego króla, który osiem języków znał - ale w żadnym z nich nie miał nic ciekawego do powiedzenia. Ponoć monarcha ten zmarł z przejedzenia.
A co przesądza, zdaniem Przemka Ficu Ficenesa, że Radosław Sikorski nie jest obciachowy? Czy, jak Charles de Gaulle, z poetami o poezji koresponduje? Czy, jak Richard Nixon, koncerty fortepianowe daje? Czy przypomina Richarda von Weizsaeckera, uznanego działacza społecznego, naukowca, publicystę? To już tak nisko upadliśmy, by się zachwycać kimś tylko dlatego, że ten ktoś zna angielski, PR-owsko szczerzy zęby, stroi eleganta i zgrywa nowoczesnego?
Inne tematy w dziale Polityka