Natknąłem się na wywiad państwa Dubienieckich dla "Gali". Myli się, kto sądzi, że Marcin Dubieniecki to jakiś pierwszy lepszy gostek od ustawienia się, robienia kariery i trzepania kasy. O nie! To człowiek bardzo oczytany. I refleksyjny. To intelektualista. W małym palcu ma całą tradycję filozoficzną - Zachodu, przyjmijmy skromnie, choć kto tam wie, może pan Marcin i w myśli wschodniej jest biegły. Zna pan Marcin filozofów na wylot, a o żadnym z nich dobrego zdania nie ma. Szczególnie gardzi Platonem.
MARCIN DUBIENIECKI: Miałem piątkę z filozofii, ale żaden z filozofów mnie nie zafascynował.
GALA: To smutne.
MARCIN DUBIENIECKI: Dlaczego? Jak pani przeczyta obronę Sokratesa, to pani zobaczy, ile tam jest fałszywych słów. Liczą się czyny. Słowa są łatwe i często fałszywe.
GALA: Pan jest cynikiem?
MARCIN DUBIENIECKI: W jakimś sensie tak.
MARTA KACZYŃSKA-DUBIENIECKA: Marcin twardo stąpa po ziemi.
To prawda, Marcin Dubieniecki twardo stąpa po ziemi. Tacy jak on mogą być wszędzie. Najpierw był pan Marcin - rodzinnie, nie dla lewicowych poglądów - w SLD, gdzie pozycja ojca zapewniła mu rozruch i dojścia. Teraz - jak mówi - chciałby upamiętnić dziedzictwo teścia, do czego niezbędnym mu się wydaje start w wyborach pod barwami PiS-u. Gdyby związek z córką posła PO Jerzego Kozdronia potrwał i zakończył się małżeństwem, to pewnie dziś pan Marcin byłby w Stowarzyszeniu Młodzi Demokraci. I jakoś za porywami serca u pana Marcina idzie kierunek zainteresowań zawodowych. Gdy był w związku z córką posła Jerzego Kozdronia z PO, został szefem gdańskiej filii Powiślańskiego Banku Spółdzielczego, z którym poseł Kozdroń współpracował jak radca prawny. Po związaniu się z Martą Kaczyńską pan Marcin znalazł się w firmie prowadzonej przez Roberta Drabę, byłego szefa kancelarii prezydenta Kaczyńskiego. Zaczął też kręcić się koło finansów SKOK-ów. Ponoć to Marcin Dubieniecki stoi za tymi wszystkimi posmoleńskimi wywiadami Marty i rodzinnymi zdjęciami w mediach. Może nawet robi to na własną rękę, wbrew sztabowi Jarosława Kaczyńskiego, a w każdym razie nie z jego inspiracji.
Uwaga dla politycznych fanatyków - nie atakuję tu Jarosława Kaczyńskiego (i nie głosuję na Bronisława Komorowskiego). Piszę o przykładzie mechanizmu robienia w Polsce karier, ustawienia się, "posiadania przełożenia" (termin na oznaczenie, że coś się może dzięki koneksjom).
Inne tematy w dziale Polityka