Ty komuchu! Ty bolszewicki pomiocie! Ty neostalinowcu! Ty aparatczyku postnomenklaturowy! Dostałeś od Prezesa szansę udowodnienia, że wy, postkomuna, zasługujecie na wielkoduszny gest miłosierdzia i przebaczenia, że już nie ma patriotycznej powinności was delegalizować. I tak sympatycznie byłeś pokazywany w TVP, i to w naszej Jedynce. Nie doceniłeś pańskiej łaski, ty produkcie ustroju stworzonego przez hołotę dla hołoty. Jednak wylazł z Ciebie komuch, kumpel Urbana, namaszczony przez Jaruzelskiego. A miałeś szansę stać się politykiem lewicowym młodego pokolenia.
I drugi taki ze żmijowego plemienia, Arłukowicz. Już się wydawało, że to porządny gość, taki nasz postkomunista, taki jedyny, po Bugaju, przyzwoity lewicowiec, co stoi po Jasnej Stronie Mocy. Tak się dobrze sprawił w komisji hazardowej. Z naszymi się zaprzyjaźnił, Prezes o nim dobre słowo powiedział. A dobre słowo Prezesa, i to wobec postkomunisty (inaczej: polityka lewicowego), to nie byle co, to ma swą wagę! Ale potem postkomuna przywołała Arłukowicza do szeregu - najpierw głosowaniem za niszczeniem naszej narodowej pamięci Arłukowicz pokazał, że stoi tam, gdzie stała agentura. Teraz uprawia polityczną nekrofilię i przypomina tę nieszczesną samobójczynię, która przecież nie zastrzeliłaby się, gdyby nie była winna. Uczciwi nie mają się czego obawiać, jak to mówił Zbyszek. Który też do was, czerwona zarazo, rękę wyciągnął. A wy ją odepchnęliście. Nijak się z wami układać. Chyba trzeba będzie znów podjąć kwestię delegalizacji organizacji przestępczej pod nazwą SLD.
Inne tematy w dziale Polityka