Niebywale chamskie, polityczną wścieklizną napędzane napastowanie polityków PiS poprzez ich podsiadanie ma antecedensy.
Już ponad 30 lat szykanom z użyciem krzeseł poddawany był Jarosław Kaczyński. I to przez kogo? Przez samego Jacka Kuronia. Kuroń chciał łamać - nie krzesła, a ludzi, za pomocą krzeseł. Taki był.
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Teresy Torańskiej z roku 1994
"W 1977 roku po raz pierwszy zaproszono mnie na duże zebranie KOR. Otwierają się drzwi i wkracza czołówka opozycji: Kuroń, Macierewicz, Jan Józef Lipski. Wszyscy, którzy siedzieli przy stole, wstają i przenoszą się pod ściany. Podniosłem się także, ale by ustąpić miejsca Lipskiemu, który był starszym panem. On jednak usiadł obok, a Kuroń wykorzystując ten moment, już wieszał swoją marynarkę na moim krześle. Ja jednak spokojnie usiadłem i miejsca Kuroniowi nie ustąpiłem. Po jakimś czasie poszedłem do Jacka Kuronia do domu i on 15 minut trzymał mnie bez krzesła. Zapamiętał i się zemścił. Gdyby nie silna motywacja, że ja muszę z tym komunizmem walczyć, a więc być w opozycji, to ja bym ją w jasną cholerę rzucił, bo tego towarzystwa nie akceptowałem."
Opatrzności dziękujmy, że silna motywacja, by z tym komunizmem walczyć, choćby nawet w tym towarzystwie, przeważyła w duszy Jarosława Kaczyńskiego nad skądinąd słuszną i uzasadnioną urazą o krzesłowe prześladowanie. Gdyby zbytnio wziął sobie do serca te 15 minut u Kuronia na stojąco, bieg dziejów mógłby wyglądać inaczej.
Inne tematy w dziale Polityka