Dzisiaj potrzebne są wykształcone masy społeczeństwa w naszym kraju. Uzyskując dyplom można być kimś lepszym. Przepraszam, dyplom to tylko papier. Liczą się umiejętności, jak również prezencja osobista. Nie, to też nieprawda. Umiejętności nie są ważne - najważniejsze są znajomości i odrobina szczęścia.
Trzeba mieć swoje poglądy i przekonania, co do rzeczy koniecznych. To raczej zgrabna stylistyka nie poparta realiami. W demokracji jest tak: dwóch głupców ma przewagę nad jednym mądrym. Nie posiadać racji - to nie ważne. Zawsze istotne jest osiągnięcie celu za wszelką cenę. Oburzamy się na makiawelizm polityczny, a na ile jesteśmy sami szczerzy?
W życiu ważne jest czytanie mądrych książek, które zmuszają do wysiłku i koniecznych zmian w życiu, aby ta egzystencja była ciągłą drogą do doskonalenia się. Jednak to nie jest prawdziwa metoda. Prawdopodobnie nadmiar pracy i trudności życiowe powodują nadmierny stres i niechęć do wysiłku - nie mówiąc o intelektualnym. Praktyka powszechna to: im głupsza telewizja, tym większa oglądalność . Czy to przypadkowe?
Apokalipsa umysłu, ale tez zagłada przyszłości - Twojej przyszłości - Ty sam jesteś kowalem jej losu...
"Wiecie, że urodziłem się w roku 1920, w maju, w tym czasie, kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem. Tutaj, na tym cmentarzu, spoczywają ich doczesne szczątki. Przybywam tu z wielką wdzięcznością, jak gdyby spłacając dług za to, co od nich otrzymałem".*
Powiedział papież podczas pielgrzymki w Polsce w 1999 roku, znajdując się przed zbiorową mogiłą obrońców spod Radzymina, bitwy 1920 roku.
Jan Paweł II prawdopodobnie nigdy by nie zaistniał w dziejach z taką siłą, gdyby nie ta ogromna rzesza ludzi broniących nowo poczętej ojczyzny. Zmasowana kontrofensywa bolszewików mogła swoim sukcesem cofnąć nas jeszcze bardziej niż epoka PRL, która przykryła nas krwawym cieniem Stalina. Tamten dzień, kiedy uderzenie między lukę rosyjskich oddziałów, pozwolił na inne ukształtowanie kolejnych 19 lat, dał możliwość stworzenia państwowości i elit. To co można było nazwać państwem po tym zwycięstwie zostalo uczynione siłą bohaterstwa wielu, co do ataku często szli boso.
Pokonując bolszewików w 1920 roku, zadano pierwszy najpoważniejszy cios rosyjskiej dumie, a także w 1989 roku. Sworzyło to podwaliny pod opór lat drugiej wojny światowej, i intelektualny spadek na dalszą walkę po 1945 roku. Czy pamięć narodu i jego własna mądrość wykreowałaby osoby i zdolność do walki z komunizmem?
Dzisiaj kolejne rocznice są jakby dla wielu przykrym obowiązkiem. Odchodzą Ci co jeszcze pamiętają, a pozostający na ich miejscu są zajęci zbyt wieloma rzeczami, aby pamiętać - czy też oskarżają politykę historyczną obciążeniem dla politycznych kompromisów. Sztuczką schyłku ludowej parapaństwowości stało się konieczne stworzenie jej kontynuacji za pomocą dalszej parapaństwowści, miejsce nie znajdujące zrozumienia dla nacjonalizmu polskiego, osądzanego jako grzech możliwej nienawiści względem dawnych oprawców i przeszkoda europejskiej internalizacji (jakbysmy nigdy w tej Europie nie byli, jakbyśmy zamieszkali w niej od niedawna). Historia własna stała się wyśmiewanym karłem, jak choćby ten co jej bronił, bo nie liczyło się przesłanie tylko wygląd. Nie ma go już - zginął w katastrofie. Wyśmianej ze względu na symbolikę. To co tragiczne, kiedyś dodawało siły, bo czy z determinacji nie rodzi się walka? Rodzi się coś znacznie ważniejszego - powstaje strategia. Jak przetrwać w niekorzystnych warunkach. Lech Kaczyński wspierał ten pomysł - miał strategię realistycznego patrzenia na Federację Rosyjską. To kraj żyjący anachronizmem XIX wiecznej polityki ekspansji, staje sie podmiotem neoimperialnym, ale przecież nikt w to nie wierzy. Tylko skąd ta nasza zależność od rosyjskiego gazu? A słabość armii i penetracja obecego wywiadu?
Moskwa osiagnie swe cele. Najpierw siłami wywiadowczymi skłóciła elity ukraińskie po "pomarańczowej" rewolucji. Wkońcu granica ukraińska i jej odległość do Wołgogradu (dawny Stalingrad) jest niewielka. Miedzy Ukrainą, a Kazachstanem powstaje wąska luka na Kakukazie. A w tamtym rejonie to nie ma czasem ropy? USA wciąż ma wpływy w Gruzji. Armenia jest po stronie Rosji, a Turcja jest zagrożeniem dla obu. Azerbejdżan po stronie Iranu, ale waha się. Kaukaz jest beczką prochu. A Europa Wschodnia? Jeśli do 2020 Ukraina wpełni dostanie się pod wpływy Kremla, jesli Bialoruś da się juz wpełni zwasalizować - to państwa Bałtyckie staną się bezbronne. I nie piszę tego używając przesłania, że te państwa w jakiejś mierze będą atakowane. Nic z tych rzeczy. Wystarczy kontrolowac elity i przekaz medialny. Ewentualny opór będzie duszony sankcjami ekonomicznymi - można roważać scenariusz ostateczny, wszystko jest możliwe. Co do Gruzji i Ukrainy, Lech Kaczyński był rzecznikiem wstąpienia tych państw do NATO w trakcie szczytu w Bukareszcie w 2008 roku. W tym też roku, w sierpniu doszlo do wojny gruzińsko- rosyjskiej. Waszyngton zastanawiał się nad prewencyjnym uderzeniem. Użyto dyplomacji wahadłowej, cedując ciężar na Francję. Dzisiaj nie ma mimo tamtego kryzysu kontynuatora polityki tworzenia z Ukrainy i Gruzji czegoś w rodzaju buforów. Warto dodać - Putin będzie za wszelką cenę dbał o swoją strefę wpływów. Z Moskwy do granicy Bialoruskiej jest 300 kilometrów. Rosja zawsze broniła się swoją przestrzenią. Dziś ten byt jest zagrożony, tym bardziej, że spada jego populacja, a USA nigdy nie porzucą zamiarów jej osłabiania. Tym bardziej wspierają Iran i Syrię przeciwko Stanom Zjednoczonym. Powtórzę. Nie ma u nas kontynuatora polityki asertywności wobec Rosji. Zginął 10.IV.2010 roku. Czy to ma znaczenie? Powiem zgodnie z polityczną poprawnością - dzisiaj nikt nie używa w polityce siły. Mam rację?
Wróćmy do Polski.
Co jest następnym grzechem po założeniu III RP, nie dającej rozliczyć tamten kłamliwy okres? Rana nie zszyta zawsze się jątrzy. Nie zamykając tamtego okresu, zamieciono go jakby pod dywan tylko czy idąc po wybrzuszeniach, krzywiznach podłogi nabrzmiałej od zawartości pod dywanem człowiek może się nie potykać? Bano się rozliczeń. Podam przykład:
Dziecko zobaczyło jak motyl się przepoczwarza w kokonie. Widząc jego trud postanowiło mu pomóc. Obcięło kokon, przekonane, że po co motyl ma się męczyć skoro może szybciej wyjść. Rzeczywiście wyszedł, jednak pokrakowaty, ponieważ cały ten czas, kiedy powinien się przeciskać miał wykształcić jego narządy i skrzydła. To był potrzebny wysiłek, aby mógł latać. Wolna Polska w 1989 była takim rodzącym sie motylem, którego inżynierowie chcieli na siłę przepchnąć przez bóle porodowe używając znieczulenia o zbyt dużej dawce. Okazało się, że nie narodziło się państwo zdolne zażegnać własnym trudem przykrą przeszłość, stworzyło podstawy pod dzisiejsze konflikty z powodu ambicji pewnych osób. Mówi się, że sprzedali Polskę, ale oni sprzedali samych siebie na pastchwę własnej zachłanności.
Co z tym robią szanowni obywatele?
Dosyć niedawno odbyło się referendum w Starachowicach w sprawie sądzonego prezydenta miasta Wojciecha B. Referendum swoimi głosami pokazało, że mieszkańcy chcą odwołania włodarza miasta. Pomocą mu okazała się frekwencja, powodująca, że samo głosowanie było nieważne.
O czym to świadczy?
Naszej demokracji nie buduje się od dołu, a to jest ważne. Ona się rozgrywa na górze, czyli wniosek z tego, że nie mamy na nią wpływu. Nie chce nam się. Po co?
Polacy nic się nie stało, Polacy nic się nie stało....
Takich gorzkich słów mogę wylewać wiele, tylko czy mam racje uważając to za efekt epoki PRL i kłamstwa zalożycielskiego III RP? Niskie zainteresowanie ludzi polityką bierze się z ich niechęci do niej, a jest ona spowodowana brakiem zaufania do władz. To wypracowane postępowanie w czasach zniewolenia, gdzie władzę, nawet tę parasuwerenną traktuje się jak okupanta, za cenę możliwego jej poprawienia. I tworzy się błędne koło, że błędy tej władzy nie są niczym innym jak wyrazem jej słabości. Skupić się trzeba na swoim życiu, a omijać trudności generowane przez parapaństwo. Polityka staje się siecią, rządzą w niej powiązane układy z powodu braku filtrowania polityków przez obywateli. Filtracja, za którą stoi wiedza i obowiązki obywatelskie wykluczają ludzi niekompetentnych. Niestety tak się nie dzieje, ponieważ polityka stała się domeną polityków, a większość z nas nie chce polityki, jakby w przekonaniu, że ich nie dotyczy - że nie ma wpływu na ich życie.
I wtedy idzie na marne wysiłek pokoleń, które swoją wytrwałością w cierpieniu lub ciężkiej pracy stworzyły historię zbiorowości w jakiej żyjemy. Ta pamięć pozwala pamiętać o obowiązkach, odpowiedzialności, priorytetach i zagrożeniach. Ważne stało się by dużo mówić, ale nic nie robić. Stajemy się zakładnikami iluzji, że jest dobrze, a dla świętego spokoju nie chcemy dostrzegać tego co skrzywione.
Ktoś może zadać pytanie, ale po co mi wiedza, o której piszesz?
Wyobraź sobie, że pilnujesz swojego ogniska w niebezpiecznym terenie. Wykorzystujesz je i płomień grzeje całą noc. Wieje silny wiatr, a deszcz próbuje zgasić to, co zapewnia przetrwanie przez sam fakt, że na ogniu można też coś upiec. Dorzucasz drewna - jest ono bardzo cenne. Jeśli nie uda Ci się znaleźć kolejnych kawałów drewna to zginiesz. Szukasz ich. Jest ich dużo, jednak wiesz, że jeśli przestaniesz szukać to wiatr i deszcz zgaszą to ognisko. Na dodatek ogień pozwala odstraszyć wilki. Walczysz z nimi wymachując pochodnią. Ale okazuje się, że gdzieś są inni, tacy jak Ty. Też zabierają drewno i musisz walczyć o nie. W pewnym momencie ogień robi się tak wielki i ciepło tak miłe, napastnicy przestali atakować na jakiś czas, wilki ponoć poszly gdzieś. Ciepło rozlało się po Tobie i poczułeś się bezpieczny. Zasnąłeś. Kiedy się obudziłeś, okazało się, że ogień zgasł a wiatr stał się jeszcze zimniejszy. Las był zbyt daleko, nic nie upolowałeś, jesteś zmarznięty i głodny. Przyszli Ci, ktorzy stwierdzili, że trzeba wyeliminować Twoją obecność. Zagrażasz im, bo też zabierasz drewno z lasu. Nie chcą też byś polował, zabijając Cię zajmą też Twoje ognisko. Zgasłe co prawda, ale niedaleko jest rzeka i będą w niej łowić. Ty nie wpadłeś na ten pomysł lub go nie wykorzystujesz. Akurat Twoje miejsce znajdowania się jest przeszkodą, stoi im na drodze. Wiedzą, że jeśli się Ciebie nie pozbędą to przejmiesz więcej zasobów, możesz zyskac większą przewagę oraz wykorzystać ją. Po co im w pobliżu ktoś, kto nauczy sie tego, będzie brał drewno i polował na dziką zwierzynę, jak też łowił ryby, czy też płodził więcej dzieci? Żeby też wykarmić siebie i dać więcej potomstwa trzeba Cię zabić. Ewentualnie zabierze się jeszcze Twoje kobiety i dzieci. Stawisz opór. Twoi synowie nie są dojrzali, zbyt słabi by Ci pomóc, a kobieta nie dająca oparcia zostawi Cię samego. Może dlatego, że zbyt często gasło ognisko i brakowało jeść.....
Rozplający ognisko to państwo.
Ogień to skuteczność państwa i zdolnośc do przetrwania.
Drewno to zasoby i margines błędu, jaki państwo nie może przekroczyć (brak drewna to suma błędów niszczących państwo). Drewno czyli zasoby generują możwliości działania i rozwijania. Jesli się skończy to znaczy, że popełniłeś zbyt dużo błędów - nie możesz się ogrzać, upiec, wykonać mocniejszych przedmiotów...
Wilki to ci, którzy pożerają państwo. Uważam, że to korupcja i zdrajcy.
Rzeka to inne zasoby, może to być na przykład gaz łupkowy.
Dzieci i kobieta to Twoi obywatele. Mogą Ci być posłuszni lub zostawić.
* Cytat zaczerpnięty z artykułu Gazety Polskiej, nr 33 z 14 sierpnia 2012 roku. O tytule W centrum polskiej historii, autorstwa profesora Andrzeja Nowaka, s. 17.
pozdrawiam
SCHUMI
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka