Wczoraj znowu był próba ataku terrorystycznego. Nieudanego na szczęście. Tym razem nikt nie zginął, ale przecież nie zawsze tak było.
W naszej historii zaznaliśmy wiele niezasłużonych krzywd od naszych sąsiadów. I wydaje się nam, że jesteśmy pod tym względem jakoś uprzywilejowani. To znaczy pod względem doznawania krzywd od innych. Ale tak nie jest. Są narody, które też doznawały krzywd od swoich sąsiadów. Na przykład Irlandczycy. Był czas, ze Anglicy zawojowali prawie pół świata. No, więc jak tyle zawojowali to znaczy, że barankami nie byli. Irlandczycy to odczuli na własnej skórze. Perfidią opresji, jakiej Irlandczycy byli poddani było również to, że prześladowania te odbywały się w majestacie prawa. Anglicy słyną z przestrzegania prawa. Więc na przykład prawo stanowiło, że koń irlandzki (będący własnością farmera irlandzkiego) nie mógł kosztować więcej niż jedna dziesiąta ceny konia angielskiego (posiadanego przez farmera angielskiego). Efekty takiego prawa nie dawały na siebie długo czekać. Chłopi irlandzcy przestawali hodować konie, bo im się to nie opłacało. A jak nie mieli koni to ich gospodarstwa szybko podupadały, bo nie mieli, czym tych gospodarstw uprawiać (traktorów wtedy jeszcze nie było). No i oczywiście te podupadające farmy Anglicy za bezcen przejmowali.
Żeby już nie przedłużać tej dygresji, więc do rzeczy. Krzywd od innych doznawaliśmy, ale w Polsce w zasadzie terroryzmu nigdy nie było (za wyjątkiem napadu na pociąg w Bezdanach, zorganizowanego kiedyś przez młodego jeszcze J. Piłsudskiego). Ale tam nikt nie zginął, tylko jeden kolejarz chyba został trochę poturbowany. Inaczej w Irlandii. Tam terroryzmu było dużo. A w Irlandii Północnej jeszcze nie tak dawno temu bomby IRA były na porządku dziennym - w domach towarowych, na ulicach, na dworcach kolejowych. A potem złapani terroryści w więzieniach urządzali głodówki, żeby otrzymać prawa więźniów politycznych. Margaret Thatcher, która była wtedy premierem, nigdy im ich tych praw nie przyznała. I pozwoliła im umierać z głodu, jeden po drugim we własnych ekskrementach (wypisywali tym swoje protesty na ścianach celi). Potraktowała ich tak jak na to zasłużyli. Potraktowała ich jak tych, kim rzeczywiście byli. Jak zwykłych przestępców, niezależnie od tego jak słuszne były idee, o które walczyli. I choć Margaret Thatcher robiła dobrze, (czego nie można powiedzieć o królowej Wiktorii, gdy wprowadzała prawo o koniach) to głosów krytyki i oburzenia było wtedy wiele.
Dzisiaj Amerykanów też wiele osób, w Polsce a jeszcze więcej na świecie, bez przerwy krytykuje. Dlaczego zaatakowali Irak? Po co pchają się do Afganistanu? Kiedyś nawet słyszałem taką opinię (na szczęście nie w Polsce, ale właśnie w Anglii), że Bush to drugi Hitler. Tak, naprawdę! No, więc, po co to Amerykanie robią? Po co wysyłają swoich żołnierzy do Iraku, do Afganistanu? Często też zadajemy sobie pytanie, co tam robią nasi żołnierze. O jaką sprawę tam walczą?
Otóż amerykańscy żołnierze i nasi żołnierze i żołnierze z innych krajów, którzy tam są, walczą o podstawowe zasady naszej cywilizacji. O to, czego człowiek dorobił się przez tysiące lat od czasu jak wyszedł z jaskini. I żeby do tej jaskini już nie wrócił. Walczą miedzy innymi o to, że bezbronnych i niewinnych się nie zabija! I nie ważne w imię, jakich idei ktoś to robi.
Przypomnijmy sobie wieżowce Twin Towers w Nowym Jorku. Kilka tysięcy ludzi przyszło tam rano do pracy. Zwykłych ludzi. Przyszli do pracy, żeby zarobić pieniądze na utrzymanie swoich rodzin. Większości z nich, polityka zupełnie nie interesowała. Przyszli tam, żeby pracować a nie walczyć. I co się stało? Ci bezbronni ludzie, którym ani w głowie była walka z kimkolwiek, zostali zabici. Zaatakowani i zabici przez terrorystów, którzy ileś tam miesięcy do tej walki się szkolili i przygotowywali. I tak się działo wszędzie. W metrze w Londynie, na dworcu w Madrycie. Tak się dzieje wszędzie tam gdzie atakują terroryści. Uzbrojeni, wyszkoleni i gotowi do walki atakują niewinnych, bezbronnych ludzi, którzy żadnej walki z nikim nie chcą.
Dawniej nasza telewizja (za pośrednictwem telewizji Al-Jazeera) często pokazywała sceny z zakładnikami. Zawsze dwóch, zakapturzonych ‘bojowników’ z karabinami wycelowanymi w bezbronnego, klęczącego człowieka. Dwóch na jednego. I to uzbrojonych przeciwko bezbronnemu i związanemu. I wydawali bojowe okrzyki. To jest odwaga, to jest bohaterstwo?!
Jeżeli terroryści walczą o jakąś sprawę to niech walczą z równymi sobie. Dlaczego nie atakują koszar, w których są żołnierze również do walki wyszkoleni? Dlaczego nie atakują posterunków policji? Dlaczego nie atakują budynków rządowych, które są chronione? Dlaczego?
Nie atakują tam, bo są zwykłymi tchórzami. Boją się stanąć przeciwko drugiemu człowiekowi, który jest również gotowy do walki. I nic nie zmienia tego fakt, że oni giną w czasie tych swoich ataków. Odwaga nie polega na tym, aby popełnić samobójstwo i zamordować w tym samym czasie jeszcze wielu innych ludzi. Odwaga to stanąć twarzą w twarz z równym sobie przeciwnikiem. Na wojnie, gdy jeden żołnierz rzuca karabin i podnosi ręce do góry to ten drugi już nie strzela.
A oni strzelają. I mimo, że o coś tam walczą nic ich nie usprawiedliwia.
Tadeusz Hatalski
Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka