Głośno jest ostatnio o samochodzie Renault Clio. Koncern Renault chce przenieść jego produkcję do Turcji, bo tam taniej. Rząd francuski oferuje firmie pomoc pod warunkiem, że produkcja pozostanie we Francji. Bruksela oczywiście krytykuje, że to niezgodne z zasadami wolnego rynku, ale rząd francuski zdaje się, że nie bardzo się tym przejmuje i robi swoje.
Przypomniało mi to historię sprzed lat, dokładnie z początku lat dziewięćdziesiątych i z innej branży. Branży morskiej, która z oczywistych względów jest mi szczególnie bliska. No, więc były wtedy dwie kompanie żeglugowe (oczywiście na świecie było ich więcej, ale o tych dwóch chcę powiedzieć) o porównywalnym zasięgu obsługiwanych linii żeglugowych i wielkości posiadanego tonażu. Obydwie kompanie były również własnością państwa. Te dwie kompanie to Polskie Linie Oceaniczne (PLO) w Polsce oraz Compagnie Generale Maritime (CGM) we Francji. I te dwie kompanie oprócz podobieństwa rodzaju własności i potencjału miały jeszcze jedno podobieństwo. Obydwie znajdowały się wówczas w głębokim kryzysie ekonomicznym.
W Polsce rząd nawet nie kiwnął palcem*, żeby w czymkolwiek pomóc Polskim Liniom Oceanicznym. Nie kiwnął palcem, bo zgodnie z dominującym wówczas dogmatycznym liberalizmem gospodarczym, wyznawanym wtedy przez KL-D (a obecnie również i przez Platformę) taka pomoc** to było coś nagannego, coś wstydliwego, wręcz nawrót do gospodarki nakazowej poprzedniego systemu. Efekt pozostawienia Polskich Linii Oceanicznych samych sobie jest powszechnie znany. Nie ma statków, nie ma obsługiwanych linii żeglugowych, nie ma pracy pod polską banderą dla polskich marynarzy. Z kompanii o światowym niegdyś zasięgu pozostała tylko nazwa i smętnie powiewająca flaga na dachu budynku w Gdyni.
A jak było we Francji z Compagnie Generale Maritime? No, więc rząd francuski wiedział trochę lepiej. I nie miał żadnych skrupułów, żeby interweniować w przedsiębiorstwie, które było jego własnością. Naprzód wymusił głęboki proces restrukturyzacyjny. Potem przeprowadził prywatyzację. W międzyczasie wpompował w przedsiębiorstwo w sumie 3,175mld FFr (wtedy nie było jeszcze Euro – według przelicznika było to 484mln euro). Oczywiście Bruksela protestowała, zgłaszała zastrzeżenia, że pomoc jest niezgodna z zasadami wolnego rynku. Rząd francuski jednak potrafił obronić swoje racje i pomoc ‘mimo że niezgodna’ (tak było w ostatecznej konkluzji Komisji Europejskiej) została zaakceptowana. Jaki był efekt udzielonej wtedy pomocy? Kompania CGM (obecnie CGM CMA) istnieje, obsługuje linie żeglugowe, posiada statki, daje ludziom zatrudnienie, przynosi dochód.
Te dwa przykłady, przykład zmarnowanego majątku PLO w Polsce i uratowanego CGM we Francji, skłaniają do postawienia pytania o politykę morską państwa (a szerzej również gospodarczą). Rząd francuski taką politykę morską wtedy posiadał. Rozumiał bardzo prostą sprawę. Że dla dobra państwa korzystne jest przetrwanie dużej firmy żeglugowej. I gdy trzeba było, to nie zważając na protesty Unii (wtedy jeszcze EWG) takiej pomocy udzielił i przedsiębiorstwo przetrwało. Rząd polski wtedy takiej polityki nie posiadał (zauroczony dogmatycznym liberalizmem gospodarczym?), no i z PLO pozostała tylko nazwa i wspomniana już flaga na budynku.
Czy posiadanie przez rząd francuski polityki morskiej było warunkiem wystarczającym do uratowania upadającego CGM? Oczywiście, że nie. Potrzeba było jeszcze wiele innych działań, przede wszystkim ze strony przedsiębiorstwa również. Ale było warunkiem koniecznym.
Nasz obecny rząd tworzy Platforma, która mieni się być partią znającą się na gospodarce, partią liberalną, pro-rynkową. Ale liberalna polityka gospodarcza nie oznacza braku polityki w ogóle. Niewidzialna ręka rynku może wiele. Ale nie wszystko i nie zawsze dobrze. Celowe i świadome działania ze strony rządu, szczególnie w czasie kryzysu, są potrzebne. Gdy ich brak skutki są opłakane. Przykładem tego są zbankrutowane niedawno polskie stocznie.
Francuzi wydają się to rozumieć. Ich rząd wspomagał swoje przedsiębiorstwa żeglugowe, wspomagał swoje stocznie a teraz wspomaga swoje fabryki samochodów. I mimo, że funkcjonują w Unii i według zasad wolnego rynku a liberalizm gospodarczy też nie jest im obcy to politykę gospodarczą mają. I o swoje przedsiębiorstwa potrafią zadbać mimo protestów Unii.
Tadeusz Hatalski
* - ówczesny Minister Przekształceń Własnościowych J. Lewandowski (obecnie komisarz ds. budżetu w UE z ramienia Platformy), zapytany w prywatnej rozmowie o to jak wyciągnąć z kryzysu Polskie Linie Oceaniczne odpowiedział lapidarnie: niech sami tam coś wymyślą.
** - używając słowa ‘pomoc’ mam na myśli stosowanie przez państwo (oprócz pomocy czysto finansowej, gdy taka jest niezbędna) różnego rodzaju instrumentów ekonomicznych i ustawowych a nie stosowania metod nakazowo-rozdzielczych z poprzedniej epoki.
Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka