seafarer seafarer
1072
BLOG

Nieszpory w katedrze Notre Dame

seafarer seafarer Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 40

Paryż nie jest portem morskim. Ale wbrew powszechnemu wyobrażeniu, z Paryża do morza wcale nie jest tak daleko. Z Rouen do Paryża jedzie się pociągiem jakieś półtorej godziny. A Rouen jest przecież portem morskim. I to dużym portem.

Statki, na których pracowałem wielokrotnie zawijały do Rouen. Ale nigdy nie miałem okazji pojechać stamtąd do Paryża. Gdy statek zawinie do portu w ciągu tygodnia, to postój w porcie jest krótki. Załadunek lub wyładunek trwa jeden dzień lub góra dwa. A w porcie na statku jest wiele spraw do załatwienia. Toteż moje pragnienie, aby pojechać z Rouen do Paryża pozostawało długo niespełnione. Aż w końcu kiedyś się zdarzyło. To było kilka lat temu. Po kilkugodzinnej żegludze meandrami Sekwany, w sobotę około południa, statek zacumował przy nabrzeżu w Rouen. We Francji, co by o Francuzach nie mówić, jest cywilizacja (pracy). Tam w niedzielę, inaczej niż w portach holenderskich czy niemieckich, dokerzy nie pracują. Toteż całą niedzielę miałem dla siebie. 

No i następnego dnia, wczesnym niedzielnym porankiem, wysiadałem na dworcu Świętego Łazarza w Paryżu. Do zwiedzania, miałem przed sobą tylko jeden dzień, bo wieczorem musiałem być z powrotem na statku. A co to jest jeden dzień na zwiedzanie Paryża? Toteż moja lista do zwiedzania była bardzo krótka – Luwr, wieża Eiffla, katedra Notre Dame i łuk Triumfalny. Oraz Montmartre po drugiej stronie Sekwany, gdzie chciałem zajść do którejś z tamtejszych kawiarni. I sprawdzić, jak smakuje kawa, którą pili tam wielcy artyści a wśród nich i nasz Chopin. A także przy okazji, choć przez chwilę ogrzać się w blasku ich sławy. Który to blask do dziś dnia tam pozostał. Jednak na Montmartre ostatecznie nie trafiłem. Bo ze względu na swą marną znajomość francuskiego i podobnie marną języka angielskiego u właściciela taksówki, wylądowałem na Montparnasse zamiast na Montmartre. A zanim się zorientowałem, że jestem nie tam, gdzie chciałem być, było już za późno i musiałem wracać na dworzec Świętego Łazarza.

Do katedry Notre Dame jednak trafiłem. To było zanim pojechałem na Montparnasse, z którego razem z taksówkarzem zrobiliśmy Montmartre. Kolejka przed wejściem do Katedry była ogromna, wiła się zakolami przez cały plac przed Katedrą. Ale dzięki pewnemu wybiegowi (być może niezbyt etycznemu) dostałem się do środka w czasie zdecydowanie krótszym niż by to wynikało z długości kolejki. Z powodu tego ‘wybiegu’ miałem wyrzuty sumienia. Ale dałem sobie ‘rozgrzeszenie’, bo inaczej ten mój jedyny dzień w Paryżu sprowadziłby się do stania w kolejce na placu przed Katedrą. No więc mimo długiej kolejki w krótkim w miarę czasie, szczęśliwie dostałem się do środka.

Nie będę pisał, jaka jest (jaka była) katedra, bo to wszyscy wiedzą. Zresztą moje marne słowa, i myślę, że nie tylko moje, nie są w stanie oddać tego, jaka ona jest (jaka była). O jednej rzeczy jednak powiem. To co zapiera dech w piersiach, jak się wchodzi do Katedry, to niknące ‘w chmurach’ sklepienie. Widok tego, zbudowanego przez ludzi i niknącego w mroku wysokości sklepienia pozostał w mojej pamięci do dziś dnia. Dzisiaj tego sklepienia chyba już nie ma. Gdzieś w mediach przemknęła informacja, że w czasie pożaru Katedry, sklepienie częściowo się zawaliło.

I o jednej jeszcze rzeczy chcę powiedzieć. Która mi się trafiła, gdy byłem w Katedrze, do której przyszedłem, tylko po to, aby ją zwiedzić. Otóż w katedrze Notre Dame byłem na nieszporach. Jak wspomniałem wcześniej, ten jeden dzień, kiedy byłem w Paryżu, to była niedziela. A gdy wszedłem do Katedry, to było już niedzielne popołudnie. Katedry gotyckie są piękne nie dlatego, że ludzie, którzy je budowali chcieli, aby były piękne (choć pewnie to też było ich celem). Są piękne, bo były budowane na chwałę Bożą. I sama obecność w takim miejscu skłania do myśli o Bogu. Dałem więc sobie spokój ze zwiedzaniem. Usiadłem w ławce, aby przez chwilę oddać się temu, do czego ta budowla została wzniesiona i przeznaczona. I po chwili, gdy miałem już wychodzić, przy ołtarzu zobaczyłem ruch. Kościelny (?) zapałał świece. Świece w kościele zapała się wtedy, gdy ma być msza albo nabożeństwo.

Przemknęła mi przez głowę myśl. Zwiedzić katedrę Notre Dame to jedno, ale być w katedrze Notre Dame na niedzielnej mszy to coś zdecydowanie więcej. Więc zostałem w ławce. Okazało się jednak, że to nie była msza, tylko niedzielne nieszpory. Dzisiaj w Polsce na niedzielne nieszpory już nikt nie chodzi (no i księża ich nie odprawiają). Ale kiedyś się chodziło, pamiętam z dzieciństwa. Rano szło się do kościoła na mszę a po południu na nieszpory.

Byłem ministrantem i pewnie dlatego pamiętam. Rano na mszę, ksiądz ubierał ornat, na nieszpory zakładał kapę. I gdy, tam w Katedrze zobaczyłem wychodzących z zakrystii księży (było dwóch) ubranych w kapy, wiedziałem, że to będą nieszpory. Było już popołudnie a w planie do zwiedzania, miałem jeszcze wieżę Eiffla i Montmartre (do którego niestety nie dojechałem). Mimo, że czasu miałem mało, to jednak zostałem na nieszporach do końca.

Miałem szczęście. Byłem nie tylko w Katedrze. Byłem w Katedrze również na nieszporach. Dzisiaj Katedry już nie ma. W trakcie pożaru, w swoim przemówieniu przed Katedrą, prezydent Macron ani razu nie wypowiedział takich słów jak wiara, chrześcijaństwo, Bóg. Wspomniał co prawda o katolikach. Że współczuje nam katolikom. Prezydent Macron deklaruje, że odbuduje Katedrę. I chełpliwie przechwala się, że zrobi to w pięć lat. Odbudować w pięć lat budowlę, która powstawała przez dwieście lat? Może odbuduje, ale czy po odbudowie, będzie to ciągle TA katedra?

Ja, do Paryża pewnie już nie pojadę. Ale moje wnuki niewątpliwie kiedyś tam pojadą. Czy też będą mogli pójść do Katedry na nieszpory?

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo