seaman seaman
3662
BLOG

Postelita w postpolityce

seaman seaman PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 81

Ktoś napisał o Radosławie Sikorskim, że puściły mu nerwy. Nieprawda, nic mu nie puściło. Przy czym jego spektakularna wulgarność nie jest wrodzona, lecz raczej nabyta. To jest ten oxfordzki sznyt, nabywany przez co bardziej podatny charakter, gdy znajdzie się w towarzystwie, które mu imponuje. Sikorski do tego typu widocznie należy. Jako ilustrację przytoczę tu dość znane zdjęcie grupy studentów Oxfordu, na którym młody Tony Blair z uciechą prezentuje obsceniczny gest. W swoim czasie zakazano w Anglii publikowania fotografii Davida Camerona z lat studenckich, w stroju pijackiego klubu w Oxfordzie. Kiedy narzekamy na naszą młodzież, że alkoholową aktywnością  imituje dorosłość, to choć wspomnijmy, że obsceniczne chamstwo po pijaku jest tradycją w Oxfordzie.

Już dawno pisałem, że minister Sikorski sprawia silne wrażenie, jakby mentalnie nie nadążał za własną karierą. W rezultacie tego fazowego przesunięcia w osobowości, kariera byłego ministra wysforowała się daleko przed jego świadomość. Albo to świadomość nie nadążyła za karierą?  Mniejsza z tym. W jego przypadku nieważna staje się zasada, że byt określa świadomość – trzeba ją specjalnie dla niego modyfikować: byt wyprzedza świadomość.

A trzeba przecież koniecznie dodać, że Sikorski kojarzony jest z konserwatyzmem, a czasami nawet z liberalnym konserwatyzmem. W swoim czasie Sikorski wybrany został do władz Platformy jako wzmocnienie "prawego skrzydła PO", jakkolwiek absurdalnie to dzisiaj brzmi. Na czym polega liberalny konserwatyzm w praktyce? Otóż najlepszym przykładem jest casus sprzed lat, gdy Sikorski jako minister spraw zagranicznych przeznaczył resortową dotację na promowanie w poznańskich podstawówkach durnej ramoty o szumnej nazwie „O społeczno-kulturowej tożsamości płci”.

Albowiem takich teraz mamy konserwatystów, liberalnych demokratów oraz chrześcijańskich demokratów – chłopcy malowani z jednego lewackiego szablonu. Podobnie postępowali jego kumple z Oxfordu. Konserwatysta Johnson chwalił się, że pozwolił brytyjskim placówkom wywieszać flagi LGBT. Przecież to rząd "konserwatysty" Camerona wprowadził "małżeństwa" jednopłciowe w Anglii. Potem dumnie perorował, że "nie popiera małżeństw jednopłciowych pomimo bycia konserwatystą, popiera je, bo jest konserwatystą". I po tych wszystkich wygibasach oni jeszcze chcą, aby "konserwatyści byli dumni, że są konserwatystami".

Zatem gdy Sikorski nazywa dziennikarza wieprzem, to nie dlatego, że jest zwyczajnym chamem, ale dlatego, że jest demokratą z ducha i wychowania. Kiedy opowiada wulgarny kawał, to nie z powodu nabytej w Oxfordzie obscenicznej tradycji, ale z powodu konserwatywnego światopoglądu. Nazywa politycznego adwersarza sprzedajną szmatą, gdyż jest liberałem z krwi i kości, a w żadnym razie prostakiem. Natomiast gdy radzi posłance, żeby walnęłą się w zatłuszczony łeb, to nie dlatego, że jest mizoginicznym bucem, ale ponieważ stanowi wzmocnienie "prawego skrzydła PO", cokolwiek to by miało znaczyć.

Pisałem kiedyś, że na naszych oczach karierę robi konserwatyzm liberalny oraz jego odwrotność, czyli liberalizm konserwatywny. Za naszych czasów z popiołów komunizmu narodził się antykomunizm jaskiniowy, a w kontrze do niego mamy do czynienia ze zjawiskiem jaskiniowego antyfaszyzmu. Zresztą trzeba przyznać, że w tym ostatnim przypadku nie zawiodła logika dziejów, bo to przecież także i sam faszyzm powstał jako odpowiedź na komunizm. Nie dziwota, że z farbowanego liberalizmu Platformy narodził się  jaskiniowy konserwatyzm Sikorskiego.

Okazuje się, że wszelkie deformacje ludzkiej natury są jak papużki nierozłączki, mają swoje lustrzane odbicia. Dlatego mówimy chamstwo, a myślimy oxfordzki sznyt. Mówimy postelity, a myślimy oxfordzkie buraki.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka