seaman seaman
1618
BLOG

Białoruska odyseja twitterowego wojownika

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 56

To było prawdziwe wyjście smoka ze strefy zdekomunizowanej prosto w bagno politycznej kompromitacji. Przy czym należy koniecznie zaznaczyć, że smok był z marcepanu, a wygląda, że i strefa była tylko na niby. Chodzi rzecz jasna o naszego twitterowego ministra spraw zagranicznych, który bardzo pragnie być mężem stanu, ale zanosi się, że do historii przejdzie raczej wyłącznie jako mąż swojej żony. Skala chaosu i rozmemłania w ministerstwie przekracza wszelkie oczekiwania, nawet jeśli chodzi o kręgi prorządowe.

Resort Radosława Sikorskiego miał wielki wkład w wyrok skazujący na 4,5 roku więzienia białoruskiego opozycjonisty Alesia Bialackiego. Kilka dni temu okazało się, że polski MSZ wysłał białoruskim opozycjonistom PIT-y, co można potraktować jako zaproszenie reżimu do sankcji wobec nich. Tuż potem wyszło na jaw, że jakiś czynownik Sikorskiego udostępnił w internecie bazę danych, która ujawnia informacje o pomocy udzielanej organizacjom pozarządowym z Ukrainy i Białorusi.

Po tym wszystkim rzecznik ministra pod pozorem troski o interes państwa atakuje gazetę i usiłuje zablokować publikacje o tych praktykach. Krycie nieudolności ministra ma być polską racją stanu. A sam minister, którego urząd wielokrotnie naraził ludzi na prześladowania ze strony reżimu poucza dziennikarzy o odpowiedzialności za publikacje. Orwell by się nie powstydził takiej fabuły. Radosław Sikorski zwalcza internetowych grandziarzy, ale w starciu z poważnym przeciwnikiem w rodzaju białoruskiego satrapy nasz twitterowy Rambo zamienia się w bezradnego chłopczyka, który nie radzi sobie na własnym podwórku.

Po tych koszmarnych przypadkach białoruskich w zasadzie pozostała Sikorskiemu już tylko gra pozorów i robienie dobrej miny do złej gry. No, jeszcze rżnięcie głupa na Twitterze, na którym każdy błazen może urosnąć do wymiarów Talleyranda. Zwłaszcza gdy wczytuje się we własne wpisy. Nerwowe przeglądanie się w łazienkowym zwierciadle – lustereczko, powiedz przecie, kto najlepszym jest ministrem w świecie...Skalę kompromitacji, a właściwie śmieszności można przyrównać chyba jedynie do byłego mistrza infrastruktury Grabarczyka. A to jest już światowy poziom kabaretu politycznego.

Rozmemłanie, rozlazłość, dupokrycie, nieudolność, chaos i bezhołowie panoszą się w ministerstwie spraw zagranicznych i w całym rządzie. Ilość afer i kompromitacji tej olsenowskiej ekipy jest zdumiewająca. Skala i wachlarz także – od afery biorących wielomilionowe łapówki dygnitarzy z MSW do blamażu przed całym światem na Stadionie Narodowym. Wczoraj było Ministerstwo Sportu, to dzisiaj kolej na Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Przedwczoraj był sędzia czołobitnie deklarujący posłuszeństwo premierowi. Jutro pewnie znowu przyjdzie czas na aferę w służbach specjalnych, pojutrze na przekręt w finansach, jeszcze później w infrastrukturze. I tak się kręci karuzela aferałów i nieudaczników. Nigdy nie byli lotni w kwestiach merytorycznych, po pięciu latach duszą się pod ciężarem własnej prywaty i nieudolności.

Wytkanie nieodpowiedzialności mediom w sprawie własnych wpadek jest klasycznym, bezczelnym orwellowskim zagraniem. Odwracaniem kota do góry ogonem w worku. Ale czego można się spodziewać po podwładnym teflonowego premiera i jego rzeczniku odzyskanym z Gazety Wyborczej? Jak w tym wierszyku dla dzieci – z lukru był król, z papieru paź, wojownik zaś z marcepanu.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (56)

Inne tematy w dziale Polityka