seaman seaman
4798
BLOG

Dlaczego należy cisnąć Tuska

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 146

Ponieważ w nocy przyśnił mi się dach Stadionu Narodowego w nieprawdopodobnej sytuacji (zamknął się w czasie deszczu), więc dzisiaj od samego rana jestem w filozoficznym nastroju. Chodzę i myślę, nawet przy pisaniu tego tekstu. Utrapienie jakieś. Przykładowo, ni stąd ni zowąd naszło mnie egzystencjalne pytanie, dlaczego ja tak dużo piszę o Tusku, skoro za nim nie przepadam w żadnym sensie? Czy ja jestem masochistą albo innym dewiantem? Może powinienem dać się zbadać?

Otóż nie, po logicznym rozebraniu zagadnienia doszedłem do wniosku, że zajmuję się nim tak pieczołowicie i skrupulatnie, gdyż mam naturę państwowotwórczą. Może nieskromnie się wyraziłem, ale też bez fałszywej skromności. Czyli jestem jego przeciwieństwem, zaś przeciwieństwa się przyciągają, tak jak plusy ujemne i dodatnie. To już dzisiaj wiedzą nawet licealiści z klas humanistycznych.

Niektóre względy są oczywiste – Donald Tusk to jest gość, który sprawił, że odejdę na emeryturę później niż mi państwo kiedyś obiecało, a ja zamierzałem. Zburzył moje plany życiowe na starość i przez niego stracę finansowo. Trudno więc pozostać obojętnym wobec takiego gagatka, zwłaszcza, że są silne podejrzenia co do intencji tego posunięcia. Poważni ludzie sądzą, że premierem Tuskiem powodowała prywata - w ten sposób kupuje przychylność rynków finansowych i przedłuża sobie nadzieje na kredytowanie swojej władzy.

Drugi wzgląd jest także oczywisty, gdyż Tusk obchodzi mnie ze względów patriotycznych, co może brzmieć paradoksalnie, ale tak jest. Patriota bowiem oprócz platonicznego wyznawania miłości ojczyzny powinien także występować przeciwko jej szkodnikom. Pięć lat u władzy dobitnie wykazało, że Donald Tusk generalnie zachowuje się w stosunku do państwa jak żuczek Kolorado, czyli stonka ziemniaczana na nieopryskanym zagonie. Plaga po prostu. Wysyp rządowych afer, jaki wystąpił za kadencji Tuska nie ma precedensu w historii współczesnej Polski, a może i w Europie. Nikt nie może mieć wątpliwości, nawet beneficjenci aferalnego procederu, lecz oni rzecz jasna nie będą protestować, chociaż wiedzą najlepiej.

Jeszcze nigdy – nawet za komuny! - nie mieliśmy tak zakłamanej władzy. Podpierając się klasykiem można śmiało powiedzieć, że dwie gęby ma Tusk: „jedną do fałszywych przysiąg, drugą do łamania obietnic”. Gorący, wręcz parzący przykład sprzed dwóch dni, dosłownie. Pani marszałek Kopacz przyznała olbrzymie premie wicemarszałkom, a oni odwdzięczyli się jej wzajemnością. W tych ciężkich kryzysowych czasach podreperowali sobie nawzajem budżety domowe na łączną sumę 245 tys. złotych. Koalicjant Tuska, wicepremier Piechociński nazwał to „bezwstydną chciwością”.

I ma oczywiście rację Piechociński, ale nie w tym rzecz. Rzecz jest natomiast w tym, że już dwa lata temu premier Tusk obiecywał położenie kresu takim praktykom. Marszałek Schetyna szumnie ogłosił, że pracuje nad odpowiednim rozwiązaniem. To było przy okazji przyznania sobie premii przez prezydium Sejmu w ostatnim dniu urzędowania marszałka Komorowskiego, obecnie miłościwie nam prezydującego. Ale, jak wspomniałem, nie darmo nasz szczery przywódca ma dwie gęby i skończyło się jak zawsze, czyli na niczym.

To jest kwintesencja władzy Tuska – puste słowo. Pani Kopacz dobrze wiedziała, że obietnic swojego szefa nie musi traktować poważnie. I dopiero dzisiaj, po olbrzymim skandalu i wybuchu społecznego oburzenia łaskawie zamroziła fundusz premii dla prezydium Sejmu. Do tej pory twierdziła, że nic nie może zrobić. Tak działa państwo Tuska - chamska arogancja aż do końca, która ustępuje wyłącznie pod batem sondaży - dopiero gdy zagraża spadek poparcia.

I to jest jeszcze jeden powód, dla którego Tuska muszę atakować, bo to za moje pieniądze pani Kopacz  stać na różne luksusy w tych ciężkich czasach. To między innymi moja późniejsza emerytura sfinansowała jej premię. Finansowanie zbytków władzy – to jest perspektywa, jaką gotuje mi Tusk i ja dlatego zmuszony jestem się nim zajmować na serio.

Platforma Obywatelska, jej sponsorzy i beneficjenci pogrążają nas w świecie, który coraz bardziej odrywa się od rzeczywistości. Niedawno lekką rączką wybuliliśmy 6 miliardów na finansowanie długu strefy euro, z którą jako żywo tyle mamy wspólnego w sensie formalnym, co ze strefą dolara amerykańskiego. Nie można tego interpretować inaczej, jak prywatę ze strony naszego szczerego przywódcy, który przebiera nogami do europejskiego stołka.

Kolejny budżet państwa okazuje się być księżycowy; dług publiczny upchany w różnych dziwnych miejscach; w czasach największej koniunktury budowlanej bankrutuje budownictwo. Autostrad obiecano zbudować coś ze cztery tysiące kilometrów, ale wyszło zaledwie tysiąc z kawałkiem, chociaż za te same pieniądze. Koledzy premiera promują hochsztaplerską firmę, syn premiera dla niej pracuje, urząd skarbowy ją ignoruje, prokurator ją chroni, a premier zachowuje się jakby nic nie wiedział, lecz mówi, że wszyscy wiedzieli.

Stadion Narodowy z dachem przeciwdeszczowym, który nie otwiera się w czasie deszczu; drogi kończące się w polu, jednak posiadające ustawowo zapewnioną przejezdność; lotnisko w Modlinie z kolei ma ponoć wielki potencjał przelotowości, ale pas startowy nie nadaje się do użytku. Czy ktoś widział takie rzeczy w normalnym państwie? Przecież to jest czysta paranoja pod egidą rządu Tuska. Przecież ja się muszę nim zajmować, póki jeszcze można coś zrobić, bo inaczej on się zajmie mną tak, że ruski miesiąc popamiętam.

Ja sobie czasami robię żarty, a nawet jaja, że to niby taki gang Olsena, gromada nieudaczników, kabaretowa ekipa. Wysnułem niegdyś analogię do słynnej kwestii z „Lalki”: to jest porządny katolik, ale nie wolno mu dawać zaliczki do ręki. Niestety, daliśmy Tuskowi nie tylko zaliczkę, ale olbrzymi kredyt. Daliśmy mu pełnię władzy. Nie ma znaczenia, że ktoś nań nie głosował. Premier Donald Tusk to jest wielka narodowa porażka, to już dawno widać, słychać i czuć.

Determinacja tej ekipy w rozszarpywaniu państwa wskazuje raczej na podobieństwo do drużyny Putina niż do gangu Olsena. Są zorganizowani i uwikłani w zależności wzajemne, sponsorowani przez gruby biznes, zblatowani z wpływowymi mediami, zmówieni a może nawet prowadzeni przez służby. Zawłaszczyli państwowe instytucje i publiczne media. Nie mają skrupułów ani zahamowań normalnych u ludzi, którym nie brak uczuć wyższych. To było widać wyraźnie przy tragedii smoleńskiej.

Tuskiem trzeba się zajmować na serio. Trzeba go nękać, bo jak choćby dzisiejszy dzień dowiódł, pod  presją utraty poparcia mięknie niczym wosk. Trzeba go atakować nieustannie.  Na boisku to się nazywa pressing. Ktoś musi patrzeć na ręce władzy, skoro telewizja zajmuje się  opozycją.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka