seawolf seawolf
1353
BLOG

Pozegnanie z Księciem Albertem

seawolf seawolf Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

No, cóż, koniec podróży na Prince Albert, lecę w ciepłe kraje, do Singapuru. Siedzę sobie na lotnisku w St. Johns w Nowej Funlandii, co jest bezsensownym spolszczeniem nazwy New Foundland, czyli Ziemi Nowo Odkrytej. Trudno mi sobie wyobrazić, że o ten ląd toczyły się walki, i to zaciekłe. Skały, skały, trochę drzew, zimno, wieje, jak w Kieleckiem, trochę rybołówstwa…. Ale, jak mi wyjaśnili nasi wykładowcy, te faktorie w XVII i XVIII wieku to była kopalnie złota, źródło bogactwa większego, niż dzisiaj Kuwejt- skóry, tłuszcz wielorybów, ryby, foki… jedna z wysepek nosi nazwę Battle Island, na pamiątkę bitwy stoczonej między Indianami wspomaganymi przez Francuzów, a Inuitami, czyli Eskimosami. Ponoć na tej wyspie jest cmentarzysko z wieloma ciałami.

Jak to wszystko się zmienia, dzisiaj z pewnością nie walczyłbym o tą wyspę, chcecie, bierzcie, chcecie powiesić flagę, a wieszajcie na zdrowie! Niech sobie powiewa. Z drugiej strony, gdyby tak na szelfie odkryto złoża gazu, czy ropy, zaraz by się wszyscy zlecieli z aktami własności, traktatami wygrzebanymi z archiwów, a przede wszystkim z okrętami wszystkich rodzajów, tak na wszelki wypadek, gdyby dyskusja się przeciągała.

No, dobrze, dosyć tych rozważań. Zastanawiam się, czy w Londynie będzie się podłączyć z laptopem. Przy mojej pracy znam większe lotniska, jak własna kieszeń. Znam dobre miejsca w Amsterdamie, Kopenhadze , Frankfurcie…Podstawa, to znaleźć wygodną leżankę i kontakt, żeby się podłączyć. No i turystyczna wtyczka , bo w każdym kraju jest inna wtyczka. Kiedyś wcisnąłem wtyczkę na siłę i nie mogłem wyciągnąć, wychodziła razem z kontaktem. Incydent międzynarodowy gotowy! Wandalizm, kradzież prądu, stawianie oporu …. W dzisiejszych czasach nie ma żartów. Musiałem, jak na filmie z Jasiem Fasolą, podważać wtyczkę kluczem, sprawiając wrażenie całkowitego spokoju, rozglądając się ze znudzoną i stuprocentowo spokojną miną. Skrzyp! Rozglądnięcie… skrzyyyp!!!! Kamienna twarz….skrzyp!!! Dyskretne otarcie kropli potu…Skrzyp! Wyszło! Uff….. Pakuję laptopa i oddalam się znudzonym krokiem, poświstując ostentacyjnie.

Problem w tym , że przy długiej podróży wszystkie baterie wysiadają po kolei, najpierw w laptopie, potem w Ipodzie, potem w telefonie. W końcu zacząłem kupować książki podróżnicze, czyli książki do przeczytania w czasie jednej podróży. Baterie się w nich nie kończą i nie trzeba ich wyłączać przy starcie i lądowaniu. Tak poznałem całą twórczość Wilbura Smitha i zafascynowałem się historią Afryki Południowej, Rodezji.

Tym razem mam „Klęskę” Suworowa i „Wojnę pancerną” Ripleya. Problem w tym , że przeczytałem je już w drodze na statek, ale trudno, przeczytam jeszcze raz, zostanę ekspertem od taktyki czołgów. Jako, że jeden z rozdziałów jest o walkach ulicznych w Czeczenii i Libanie, przyda się w razie powstania, gdyby Putin przysłał Tuskowi, czy kto tam go zastąpi w roli Mężyka Stanu, pomoc w postaci korpusu pancernego, gdyby lokalna agentura nie wystarczyła.

Oops, trzeba iśc do kontroli, ….

Po drugiej stronie widzę trzy dziewczyny ( no, takie już ze starszaków) z Expedition, czworo pasażerów, doktora, grupę moich Filipinów, wszyscy mamy ten sam lot do Londynu, a potem się rozjeżdżamy we wszystkie strony świata. Okazuje się, że tylko ja wpadłem na pomysł, by zażądac hotelu na te kilka godzin, reszta siedziała 10 godzin na lotnisku. No, cóż, nie jestem baby sitterem, tez mogli.

Jak słyszę, lot jest opóźniony, stopniowo coraz więcej ludzi blednie, w zależności , ile czasu maja na przesiadkę, ja na szczęście mam 6 godzin, wszystko powinno być ok., nawet bagaż powinien dolecieć bez problemu. Oj, pamiętam , ile razy gnałem terminalem z obłędem w oczach i potem zalewającym oczy, by dopaść okienka z napisem last call. W tym momencie bagaż nie jest już taki ważny, doleci następnego dnia, nie ma sprawy.

Biedna Karen, fotografka ma prawie łzy w oczach, raczej już ma z głowy następny lot, ma tylko dwa dni wolnego, a ma chorą mamę. Zabawiam towarzystwo swoimi surrealistycznymi żartami, przekomarzamy się, opowiadamy o swoich przygodach , ale ile można, opóźnienie znowu się zwiększa o godzinę, wyciągam laptopa i piszę. Właśnie te słowa.

Cóż, jak się ma o czym pisać, to żadna sztuka. Nie mieć o czym pisać i mimo to pisać, to jest dopiero osiągnięcie. Na miarę Wielkiego Gonzo walczącego na ringu z wielką cegłą ( przegrał przez nokaut), wiem, ze nikt już nie pamięta, ale za czasów mojej młodości Muppety to był hit. Jezu, co ja tu plotę, koniec, bo wyrzucą mnie z salonu za grafomaństwo przekraczające dopuszczalny limit ( nie, żebym był jedyny ;-)))). Lepiej sobie przejrzę zdjęcia i wybiorę parę do swojego lubczasopisma o podróżach ( seawolf- podróże)

 

seawolf
O mnie seawolf

Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości