Sed3ak Sed3ak
1018
BLOG

Znowu kłamiecie w sprawie aptek

Sed3ak Sed3ak Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Wczoraj, w ramach cowieczornego truchtania, pobiegłem do pobliskiej stacji benzynowej na obrzeżach miasta. „Dobry wieczór” – zagaiłem. „Dobry wieczór…” – odpowiedziała mi ospale zmęczona pracowniczka stacji. „Diaprel Mr, Ketonal i Bisocard, czy są?” – zapytałem. „Wyszli, będą za godzinkę”… Miała mi odpowiedzieć kobieta. Musiałem jakoś wyprowadzić pracowniczkę stacji benzynowej z błędu. Widziałem bowiem, że ów trzej dżentelmeni (Diaprel Mr, Ketonal i Bisocard) nie wrócą na stację ani za godzinkę, ani nigdy.

Ta historyjka oczywiście jedynie w połowie jest prawdą. Diaprel Mr, Ketonal i Bisocard to nie postacie z nowej powieści fantasy, czy dawno niewidziani kumple, tylko nazwy leków, które według lobbystów „można zakupić na stacjach benzynowych i w supermarketach”. „Rzeczpospolita” zrelacjonowała wczoraj opinie kilku „ekspertów”, którzy po raz kolejny – w zasadzie w niezmienionym składzie – wymyślają na obowiązujący od prawie dwóch lat zakaz reklamy aptek i nawołują do jego zmiany („Zakaz reklamy aptek szkodzi pacjentowi”, „Rz” 3.12.2013r.). Dla mnie ten artykuł ma wymiar szczególny. Pierwszy raz bowiem zdecydowałem się na skomentowanie cytowanego tekstu w zasadzie w całości, fraza po frazie. Pierwszy raz również zauważyłem, aby linijka pod linijką ktoś opowiadał banialuki, oczywiste kłamstwa, przeinaczenia i celowo wprowadzał czytelnika w błąd.

Jak podkreślali wypowiadający się dla gazety „eksperci”: „Przepis [art. 94a prawa farmaceutycznego] do dziś wywołuje wiele kontrowersji. Ma daleko idące konsekwencje ekonomiczne zarówno dla aptekarzy, jak i pacjentów”. O dziwo jednak, tworząca notkę redaktor nie uchwyciła w wypowiedziach głosu ani jednego farmaceuty, czy też przedstawiciela samorządu aptekarskiego. Nie zostali oni bowiem zaproszeni do dyskusji. Okazuje się, że każda z zabierających głos person ma niewiele wspólnego z wykonywaniem zawodu aptekarza. To trochę tak, jakby zorganizować konferencję pn. „Protest przyzwoitych ludzi przeciwko…”, a na samo spotkanie będące przedmiotem owego protestu nie zaprosić nikogo przyzwoitego…

Dlatego ta notka nie będzie miała ciekawego układu graficznego, ani falistych konkluzji. Będzie po prostu bokserskim punktowaniem kolejnych wypowiedzi „ekspertów”. Tak więc, do „adremu”.

*

Zakaz reklamy aptek wywołał jeszcze inne zjawisko na rynku leków. Pacjenci zaczęli je bowiem coraz częściej kupować na stacjach benzynowych czy w supermarketach

To oczywiście nieprawda. „Bohaterowie” mojego wczorajszego joggingu nie znaleźli się na półkach pobliskiej stacji benzynowej. Podobna reguła obowiązuje w całej Polsce. W miejscach takich jak stacje benzynowe, czy supermarkety można dostać co najwyżej odręczne leki przeciwbólowe, pastylki na gardło do ssania, czy też tabletki na niedomagającą akurat głowę. Argument ze „stacjami benzynowymi i supermarketami” to oczywista manipulacja, powtarzana przez lobbystów jak mantra już bodaj po raz trzeci, czy czwarty. Każdy, kto ma jakiekolwiek wyobrażenie o sprzedaży detalicznej leków i produktów leczniczych w aptece wie, że tego typu asortyment stanowi niewielki procent ogólnej wartości sprzedaży w placówce.

*

Państwo, wprowadzając zakaz reklamy, wyrządziło pacjentom krzywdę. Apteki, nie mogąc ze sobą konkurować, podwyższają ceny leków dostępnych bez recepty. Bo te przepisywane przez lekarza i tak mają urzędowo ustalane ceny – mówił dr Leszek Borkowski, prezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych”.

To zdanie jest wewnętrznie sprzeczne, a z jego pierwszej części nie wynika wniosek przedstawiony w części końcowej. Zakaz reklamy aptek nie powoduje tego, że „apteki nie mogą ze sobą konkurować”. Przeciwnie, wiele z nich dopiero dzisiaj jest w stanie stawić czoła wielkim sieciom aptecznym. Poza tym, skoro leki „te przepisywane przez lekarza i tak mają urzędowo ustalone ceny”, to jak z takiego stwierdzenia (skądinąd prawdziwego) można wyprowadzić wniosek, że zakaz reklamy aptek „wyrządza pacjentom szkodę”? Pacjent zamiast uganiać się za „promocjami” od 2012r. może po prostu pójść do którejkolwiek apteki i kupić potrzebny mu lek. Ot i wsio.

*

Na Wydziale Farmacji Uniwersytetu Jagiellońskiego naukowcy przeprowadzili badania dotyczące ekonomicznych efektów tych programów [opieki farmaceutycznej]. Wynika z nich, że działalność aptek wpływa znacznie na obniżenie wydatków z budżetu państwa na ochronę zdrowia – mówiła prof. Elżbieta Traple z Uniwersytetu Jagiellońskiego.”

To oczywiście kłamstwo Pani Profesor. W przeszłości tworzenie tzw. programów opieki farmaceutycznej (w rzeczywistości były to po prostu programy promocyjne, które uzależniały pacjentów od wykupywania coraz większej ilości leków) powodowało wyłudzanie ogromnych pieniędzy z budżetu NFZ przez sieci apteczne (w ten sposób pisze o tym procederze autor uzasadnienia rządowego projektu ustawy refundacyjnej). Ustanowiony wraz z początkiem 2012r. zakaz reklamy aptek w rzeczywistości sprowadza do normalnego poziomu limit wydatków państwa na kwestię opieki zdrowotnej. Innymi słowy, pieniądze zaoszczędzone na lekach refundowanych pozwalają NFZ wydać je z pożytkiem np. na refundację zabiegów, czy zwiększenie kosztów leczenia szpitalnego, zamiast napychać kieszenie właścicielom sieci aptecznych (częstokroć: nieaptekarzom). Twierdzenie, że zakaz reklamy aptek „obniża wydatki z budżetu państwa na ochronę zdrowia”, to stawanie po stronie sieci aptecznych, które – powtarzam za projektem uzasadnienia ustawy refundacyjnej – zwyczajnie kradły środki z budżetu NFZ przeznaczone dla pacjentów.

*

Dziś opieka farmaceutyczna polega na sprawdzaniu niepożądanych działań leków. Co oznacza, że aptekarz kontroluje pacjenta posiadającego chorobę główną i współistniejącą. Jeśli widzi np. w komputerze, że pacjent przyjmuje leki na oba schorzenia i mogą na siebie w organizmie negatywnie oddziaływać, powinien o tym ostrzec”.

Kolejna manipulacja. Przedstawione powyżej działanie farmaceuty i lekarza wynika bowiem z istoty wykonywanego przez niego zawodu i obowiązującej ich etyki. Nie bardzo również wiadomo (kolejny błąd logiczny we wnioskowaniu) w jaki sposób zakaz reklamy aptek uniemożliwia prowadzenie realnej opieki farmaceutycznej. Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 11 stycznia 2012 roku, II GSK1365/10, wyraźnie oddzielił pojęcie programu lojalnościowego, który jest reklamą i zmierza do napędzenia aptece zysków, od realnej opieki farmaceutycznej, która równie dobrze może być wykonywana bez zamykania jej w formy programów lojalnościowych oraz niezależnie od obowiązującego zakazu reklamy aptek.

*

Ekonomiści obecni na debacie zwracali z kolei uwagę na to, że na zakazie reklamy stracił pacjent jako konsument. – Skoro nie docierają do niego informacje o tym, gdzie i w jakiej cenie może kupić produkt, musi poświęcić więcej czasu na samodzielne dotarcie do tych danych – mówił dr Mirosław Gronicki, były minister finansów.”

Dr Mirosław Gronicki, minister finansów w rządzie Marka Belki, nie powinien w omawianej tutaj problematyce zabierać głosu, ze względu na występujący u niego konflikt interesów. Reprezentuje on bowiem to środowisko polityczne, które w 2002r. wprowadziło na polski rynek farmaceutyczny regulacje, dopuszczające tworzenie sieci aptecznych, stworzyło podwaliny pod łupieżczy mechanizm sprzedaży leków refundowanych za grosz, wyniszczając jednocześnie rynek małych, prywatnych aptek rodzinnych. To właśnie tamte działania doprowadziły do pogorszenia sytuacji konsumentów, gdyż wyeliminowanie konkurencji i monopolizacja rynku spowodowały konieczność zaopatrywania się przez nich w leki w większych placówkach (i po podyktowanych przez nie cenach). Poza tym, jego wypowiedź jest konfabulacją. Wynikałoby bowiem z niej, że wraz z wprowadzeniem zakazu z 1 stycznia 2012r. apteki zapadły się pod ziemię, gdy tymczasem liczba aptek w 2012r. zwiększyła się do tej z roku 2011r., a pacjent nie „musi poświecić więcej czasu na samodzielne dotarcie do danych” o lekach refundowanych, gdyż kosztują one w każdej aptece tyle samo.

*

(…) A nawet odrobina konkurencji powoduje obniżenie cen leków – wtórował mu prof. Witold Kwaśnicki, prezes Wrocławskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.”.

W tym miejscu mamy po raz kolejny do czynienia z wyprowadzaniem wniosków, niewynikających z przesłanek. Otóż, zakaz reklamy aptek nie powoduje, aby pomiędzy aptekami zaistniał stan zakazu konkurencji. Przeciwnie, to właśnie nieograniczona reklama aptek przed 1 stycznia 2012r. doprowadziła do wytworzenia przez apteki sieciowe (przypomnijmy to jeszcze raz: których właściciele częstokroć nie są przecież farmaceutami) na rynku aptekarskim praktyk, które były niedozwolonymi na gruncie prawa polskiego czynami nieuczciwej konkurencji, na które to naruszenia wielokrotnie zwracał uwagę m.in. Prezes UOKiK. Przypomnijmy, że do końca 2011r. wiele z sieci aptecznych stosowało: reklamę wprowadzającą w błąd, reklamę podawaną jako neutralna informacja, reklamę odwołującą się do uczuć pacjentów, oszukańczą reklamę porównawczą, dumping, promocyjne akcje wiązane, opłacanie osób rozpowiadających nieprawdziwe informacje o innych aptekach itd. Przypominam, że wszystkie te działania były i w dalszym ciągu są na gruncie prawa polskiego czynami nieuczciwej konkurencji, niedozwolonymi i sankcjonowanymi cywilnie i karnie. Szerzej na ten temat traktuje ustawa z 16 kwietnia 1993r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Czyny nieuczciwej konkurencji są również jednymi z praktyk ograniczających zbiorowe interesy konsumentów na gruncie ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów.

*

Problemy pacjentów z dotarciem do leków widać także na innych polach. Restrykcyjny przepis utrudnia bowiem placówkom farmaceutycznym specjalizację i podział na apteki onkologiczne, okulistyczne, kardiologiczne. – Dziś na polskim rynku dostępnych jest ok. 10 tys. leków. Jedna placówka nie jest w stanie tego wszystkiego zaoferować. Chory musi mieć informacje, gdzie i jakie leki kupować – zauważył dr Borkowski”.

Mój Boże, jak można takie głupstwa prawić? Przecież przed 1 stycznia 2012r. „specjalizacje apteczne” nie wykształciły się (a swoją drogą: co ma do tego zakaz reklamy aptek?!). Co więcej, to raczej problem Ministerstwa Zdrowia, w jaki sposób rozlokowywać leki, by ich nigdzie nie zabrakło. To właśnie patologia wolnej amerykanki na rynku leków oraz „programy opieki farmaceutycznej”, czy sprzedaż leków refundowanych za grosz (czyli okradanie budżetu państwa przez zawyżoną refundację) powodowały to, że do 2012r. w pewnych obszarach kraju leków zwyczajnie brakło. Czy Ci ludzie tego nie wiedzą, czy celowo wprowadzają opinię publiczną w błąd, używając coraz bardziej siermiężnych przeinaczeń i manipulacji?

*

Jednocześnie ekonomiści podkreślali, że zakaz reklamy wywołał spustoszenia na rynku aptek. – Przez to, że pacjenci przenoszą się z zakupami do stacji benzynowych, tracą na tym apteki. W tym roku 1030 placówek uległo likwidacji, a w przyszłym roku z rynku zniknie kolejne 300 – mówił podczas debaty Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha”.

Ekonomista Sadowski zapomniał dopowiedzieć, ze zakaz popierany jest przez środowisko i samorząd aptekarski, a ogólna liczba aptek – pomimo apokaliptycznych cyfr podanych przez niego – wróciła do poziomu z końca 2011r. I jeszcze jedno, na miejsce zamkniętych „1030 placówek” powstało kilkaset nowych. To jednak nie zakaz reklamy aptek powoduje, że apteki upadają. Doszukiwanie się takiego związku przyczynowo – skutkowego jest nadużyciem. To co trapi rynek apteczny, to w przede wszystkim: brak przestrzegania przepisów antymonopolowych w samym prawie farmaceutycznym przez Inspekcje Farmaceutyczne, ustawowe nałożenie na apteki obowiązku dyżurowania w nocy i święta bez dodatkowego wynagrodzenia, brak sprawnych działań organów nadzoru farmaceutycznego w kwestii ścigania reklamy aptek, brak reakcji inspektoratów na proceder omijania zakazu jednoczesnego prowadzenia hurtowni farmaceutycznej i apteki ogólnodostępnej, zmowy cenowe i utrudnienia w dostępie do rynku przez hurtownie farmaceutyczne itp. itd. Każdy, kto zna rynek apteczny i jego bolączki wie, z jakimi problemami przychodzi stawiać czoło aptekarzowi co dnia. Ekonomista może tę wiedzę czerpać jedynie z książek (a wypowiedź powyższa wcale nie daje nawet poszlak sądzić, że ktokolwiek przy tej okazji do jakichkolwiek opracowań zaglądał…).

*

Ekonomiści zauważyli też, że reklama jest jedynym sposobem komunikowania się z pacjentem.”

Nieprawda, każdy aptekarz (przypomnijmy, żadnego z nich nie zaproszono do eksperckiego „koła wzajemnej adoracji”) zaprzeczy temu stwierdzeniu. Najlepszym sposobem komunikowania się aptekarza z pacjentem jest fachowa wiedza i doświadczanie, niepodporządkowane akcji marketingowej, czy obowiązującej akurat promocji „Kup trzy opakowania leku, a patelnię i garnek dostaniesz gratis”.

*

Tylko przez ogłoszenia można się dowiadywać o nowych produktach. Nie byłoby rozwoju kapitalizmu bez swobody komunikowania się. Zakaz hamuje więc rozwój gospodarki – przekonywał prof. Kwaśnicki.”.

Jest to kuriozalna wypowiedź. Prof. Kwaśnicki najwyraźniej nie odróżnia tego, co prawo rozróżnia bardzo wyraźnie. Czym innym jest reklama, a czym innym informacja. Informowania i komunikowanie się aptekarza z pacjentem nie jest na gruncie obecnie obowiązujących przepisów zakazane; reklama apteki – już tak.

*

Przepis o zakazie reklamy aptek i ich działalności od początku był krytykowany przez wielu prawników. Uważali, że jest sprzeczny zarówno z polską konstytucją, jak i z prawem unijnym. Narusza bowiem konstytucyjną zasadę swobody prowadzenia działalności gospodarczej oraz swobodę wypowiedzi.” (…) „W przypadku art. 94a trudno wskazać dobro, które miałoby tu przeważać. Nie są to ani oszczędności budżetowe, ani zdrowie pacjenta – tłumaczyła prof. Traple. Dodała, że art. 94a ma charakter dyskryminujący. – Bo jeśli zagraniczny przedsiębiorca chciałby wejść na rynek polski, nie może o tym poinformować”.

To chyba najbardziej niepojęty fragment „Rzepowej” relacji. Osobiście trudno mi uwierzyć, aby osoba z tytułem profesorskim, specjalistka w zakresie prawa konkurencji, rozpowiadała takie banialuki. Przypomnijmy zatem Pani profesor: całkowity zakaz reklamy aptek wprowadzony został w trzech krajach Unii Europejskiej, tj. w Irlandii, w Portugalii, w Luksemburgu i od 2012r. w Polsce. W innych krajach, m.in. we Francji i w Niemczech, zakaz ten nie był potrzebny, gdyż na tamtejszych rynkach nie działały za pomocą agresywnego marketingu sieci apteczne, w taki sposób, w jaki miało to miejsce do końca 2011r. w Polsce.

Przepis art. 94a prawa farmaceutycznego nie ma charakteru dyskryminującego, w rozumienie swobód europejskich. Jeśli bowiem utrudnia on wejście zagranicznym przedsiębiorcom na polski rynek, to w takim samym stopniu, jak przedsiębiorcom polskim. A to na gruncie prawa traktatowego dyskryminacją nie jest. Przypomnijmy, że Trybunał Unijny nie stwierdził by prawo portugalskie, irlandzkie, czy luksemburskie łamało swobodę przepływu towarów i usług, czy inną swobodę. Prof. Traple wierutnie kłamie. Nigdy również ten przepis nie wzbudzał kontrowersji wśród prawników. Sędziowie, zwłaszcza sądów administracyjnych, bez problemu potrafili za pomocą wykładni celowościowej i systemowej, dokonać jego prawidłowej wykładni i wytworzyć definicję „reklamy działalności aptecznej”.

I jeszcze jedno, tak na gruncie Konstytucji RP, jak i Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, możliwy jest do wyszczególnienia szereg dóbr, które uzasadniają tak rygorystyczną regulację, jaką jest bezwzględny zakaz reklamy aptek. Tymi dobrami są: troska o zdrowie publiczne, jak również baczenie na stan środków publicznych, przeznaczonych na służbę zdrowia.

Najwyraźniej również komuś pomyliły się dobra, bądź gałęzie prawa; swoboda wypowiedzi to wolności, która przyporządkowywana jest do segmentu wolności osobistych (a nie: gospodarczych), zaś prowadzenie apteki ogólnodostępnej, na gruncie polskiej ustawy o swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej z 2004r. i prawa farmaceutycznego, nie jest działalnością swobodną, tylko regulowaną, a tym samym – podlegającą wielu ograniczeniom, właśnie z uwzględnieniem dobra wyższego rzędu, czyli – zdrowia publicznego. W mojej ocenie jest to karkołomne szukanie „paragrafów na paragraf”.

*

Od 2012 r. urzędnicy tropią ogłoszenia placówek farmaceutycznych i sprawdzają, czy jest to reklama ich działalności, czy informacja o lokalizacji i godzinach otwarcia (…) Inspekcja wydała już kilkadziesiąt decyzji administracyjnych i nałożyła na apteki kary finansowe za łamanie zakazu.”.

W Polsce mamy ok. 13,5 tys. aptek, a „ekspert” uskarża się, że na przełomie prawie dwóch lat inspekcje farmaceutyczne wydały raptem „kilkadziesiąt decyzji administracyjnych” (swoją drogą, jest to ciekawy przykład nieskuteczności aparatu urzędniczego). Doskonała to jednak egzemplifikacja manipulacji danymi. Moje doświadczanie z tymi „tropiącymi urzędnikami” pokazuje, że częstokroć są to ludzie niekompetentni, strachliwi, bez podstawowej wiedzy o dokonanych w prawie farmaceutycznych zmianach, którzy boją się skazywać najczęściej wielkie sieci apteczne za regularny kolportaż ulotek reklamowych, przeprowadzanie kampanii promocyjnych, czy reklamowanie się w prasie. Słowa te wypowiadam jako praktyk, a nie „ekspert”.

*

W czyim interesie występują ludzie, którzy samozwańczo mianują siebie ekspertami, a którzy wypowiadają się o rynku, na którym sami nie funkcjonują? Dlaczego do „debaty” o obowiązującym aptekarzy przepisie nie zaproszono ani jednego farmaceuty? Jak sami podkreślają, wprowadzony w 2012r. zakaz to wynik jakoby nacisku lobby „aptek prywatnych”. Czy zatem można powiedzieć, że „eksperci” z artykułu „Rzeczpospolitej” lobbują za większymi, bogatszymi i niemającymi wiele wspólnego z aptekarstwem sieciami aptecznymi, bądź też że są osobami zupełnie niezależnymi, swoje poglądy formułując na zasadzie transparentności? Jedno nie ulega wątpliwości, zakaz reklamy aptek – jak pisał o tym branżowy miesięcznik „Moda na Farmację” – uderzył właśnie w duże i bogate sieci apteczne, które najczęściej są w rękach niefarmaceutów. Tylko te podmioty bowiem przed zmianami mogły pozwolić sobie na to, by zarabiane na pacjentach pieniądze przeznaczać na reklamę, która wielokrotnie nosiła znamiona czynów nieuczciwej konkurencji, wprowadzała w błąd, grała na emocjach, czy oczerniała konkurencję.

Pewne jest również to, że wprowadzony w 2012r. zakaz reklamy aptek mocno uderzył w podmioty, które posiadają środki, by teraz za wszelką cenę – nie wyłączając manipulacji, półprawd i przeinaczeń – reaktywować system, który pozwolił im pieniędzmi publicznymi budować swoją majętność kosztem samych pacjentów.

 

Polecam również swoje wcześniejsze wpisy w tej tematyce:

Czy doniosą na własny kraj za zakaz reklamy aptek?

Dlaczego kłamiecie w sprawie aptek?

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości