"Czekoladowy orzeł sprzedany za 35 tysięcy

Cena wywoławcza orła wynosiła 500 zł. Już pierwsza propozycja znacznie ją przebiła. Pan Marek zaproponował 5 tys. zł, jednak szybko pokonali go kolejni słuchacze, a propozycje wyraźnie przebijały poprzednie: 10 tys. zł, 13 tys. zł, 17 tys. zł, 25 tys. zł... Pani Iwona, która w finale walczyła z Panem Markiem, zaproponowała ostatecznie 35 tys. zł. I tym sposobem wygrała licytację."

Brrrrr!

Za 35 tysięcy złotych można kupić między innymi:

- 35 wyprawek do 1. klasy;

- 70 rowerków dziecięcych;

- 17 łóżeczek dziecięcych z materacem;

- pokryć koszt dwuletniej terapii u logopedy dla dwójki dzieci;

Co nam zostało z akcji "Orzeł może"?

Sarkastyczny  zapis "Ożeł morze". I słusznie, akcja była przecież efektem błędów popełnionych  już podczas wyboru strażnika żyrandola  i głównego aktora teatru z ożełem.

Pozostał wstyd i pytanie, czy nie była to profanacja symboli narodowych.

Minął rok od tamtej wpadki prezydenta.

Nie widać, by ktokolwiek się czegoś nauczył.

Bo jednak uczymy się na uniwersytetach, nie na błędach.

 Albo dają nam nauczkę błędy uniwersytetów.

Na przykład takie:

 

1.Prokuratura w Opolu postawiła policjantom zarzuty kupowania prac dyplomowych

-----------------------------------------------------------------

2. O przemówieniu premiera na majówce w Elblągu z litości dla przemawiającego nie napiszę.

Chociaz on litości dla nas nie ma. Przemawia często.

Zamiast wiedzieć, co mówi, mówi, co wie.

Też błąd uniwersytetu?

Cierpliwi może posłuchają. Tak, dla rozrywki.