Pani mnie nie zna, pan jak sądzę ,też. Ot, czym są salonowe znajomości , okoliczności , że o przyjaźniach nie wspomnę. Wszystko to to utkane z wirtualno-papierowego snu..
A czas w miejscu nie drepce. Wszystkim przybywa , z reguły po równo. Nim spostrzeżesz się , z miesiąca piątego , robi się dziesiąty , początek października. I wynikne konieczność podsumowywania tego czegoś , przez nas - tych /tamtych. Pozmienianych wskutek upływu zegarków i wymiotu kalendarzy.
Owszem , już dziś wypada i należy uwzględnić dzień , w którym odtrąbią 10 rocznicę Salonu 24. Zjawiska , które utrafiło na podatną glebę , by w końcu sięgnąć kompletnej atomizacji oraz beznadziei na przyszłość.
Takie rzeczy i fakty mieć się będą. Prawdopodobnie, chociaż czynnik ludzki jest rzeczą zmienną i jakże niepewną. Zauważę już wkrótce, w Dzień Dziecka, że i mnie samemu wypadło być tu równe osiem jesieni i wiosen , i zim.
Z tego powodu sporządzę INNY tekst poświęcony salonowym "znikantom" na przykładzie Portretu Dorianny Gray , znanej z trójmiejskich stepów.Rozpocznę go trawestacją złotej myśli Oscara Wilde'a : - Nie ma złych i dobrych życiorysów. Są tylko źle i dobrze sporządzone . -
Czas, wyjątkowy paskudnik. Otwiera poniewczasie oczy , gdy subiektywizm w zaniku ...
Chyba tak.
Ps : Ten kto może , niech pojutrze , w czwartek o godz.21:15 posłucha Polskiego Radia Koszalin. Będzie sobie audycja o mnie i mojej skromnej twórczości.
Inne tematy w dziale Kultura