Od czasu nagłośnienia sprawy człowieka który podżyrował sąsiadce 700 zlotową pożyczkę (słownie siedemset złotych ) z jakiejś firmy (?) pożyczkowej i teraz ma astronomiczny dług i grozi mu zlicytowanie mieszkania nie mogę przestać o tym myśleć. Może bym jednak nie napisał na ten temat , gdybym nie natrafił na ten wątek w rozmowie z p. Ewą Milewicz w sobotnio- niedzielnej GW.
Pani Milewicz mówi : Weź historię opisaną w „Gazecie” jak facet podżyrował emerytce 700 zł . I teraz ma stracić mieszkanie , sąd tak nakazał, bo jakiś lichwiarz się dorabia. Nie jestem w stanie zrozumieć jak to jest możliwe”
Nie jestem wiec sam. Konia z rzędem temu , kto to rozumie. Oprócz prawników natuerlich.
Byłem dotąd przekonany , ze jest jakiś przepis który określa od ilu odsetek od sumy pożyczki w skali ROKU zaczyna się lichwa. Gdzieś kiedyś (może za czasów św. Augustyna czy św. Tomasza ) było to 12 % . Żyłem w przekonaniu , ze lichwa jest przestępstwem karanym z urzędu. Czyżby teraz nie było żadnych takich przepisów ?
Ciekawe co się dzieje jako skutek artykułu w wielkim dzienniku – otóż dwóch prawników chce pomóc ofierze szubrawca pro bono. Kolejne zdziwienie – to będzie się toczyć przed sądami jakaś sprawa ? To jest jakaś trudność z ustaleniem , ze zestawienie dwóch sum w tej sprawie (700zł i 165 000 zł) to jakaś paranoja i absurd.
Zastanawiam się co sobie myślał młody sędzia Sądy Rejonowego , który pierwszy zetknął się z tą sprawą ? Czy sumienie lub jak kto woli elementarne poczucie sprawiedliwości nie kazało mu odmówić rozpatrywania takiej sprawy ? Co by się stało gdyby odmówił ?
Czy żaden z prawników którzy po drodze stykali się z tą sprawa nie miał prostego zdroworozsądkowego odruchu ,żeby stwierdzić ,ze choć może formalnie szubrawiec ma rację , to jednak my nie przyłożymy ręki do takiej parszywej i śmierdzącej z daleka sprawy.
Czy ktoś przez czas toczenia się tej sprawy zgłosił postulat pilnej zmiany przepisów ,tak aby Państwo nie czuło się zobowiązane do ścigania ofiary w interesie szubrawca ?
Używając modnego słowa – żadną miarą nie mogę tego ogarnąć.
Jest taka zbitka słowna : kretynizm prawniczy – może to jest wytłumaczenie.
Dawno ,dawno temu (jeśli dobrze pamiętam) odbywały się tzw. roki królewskie. Przyjeżdżał Król do miasta i każdy mógł ustnie przedstawić swoją sprawę. Król rozstrzygał w oparciu o własne poczucie słuszności i sprawiedliwości. Sekretarz spisywał wyrok i wydawał skarżącemu się dokument.
Jeśli ktoś chciał naciągnąć Króla , niesłusznie kogoś oskarżając lub broniąc niegodziwej sprawy dostawał baty.
Bardzo by się przydała dzisiaj jednoosobowa instytucja ustanowiona w oparciu o ten patent.
PS W ten temat wpisują sie jak ulał poznanskie sprawy tzw. czyścicieli domów
PPS Dzisiaj prokurator zażądał dla Katarzyny W. dożywocia – czy on (nie znam człowieka) na pewno nie jest ………?
Wydaje mi się,ze jestem człowiekiem spokojnym , zrównoważonym i rozsądnym. Nie mam tendencji do popadania w skrajności.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka