Zmarszczył brwi, tysiące tweetów wnet leci.
Skinął. Tysiąc fejków na Czerskiej wrzucają do śmieci.
Podpisał. Padają korniki od Niemna do Chiwy,
Mocarzu, jak Bóg silny jak Szatan złośliwy!
Gdy smród opon w Hamburgu snuje się wciąż niżej,
Gdy Angela Merkel twoje stopy liże,
Frasyniuk jeden twej mocy się urąga,
Podnosi na cię rękę i koronę ściąga.
Koronę Bolesławów, Tusków z twojej głowy,
Boś ją ukradł i splamił kurduplu pisowy!
Car dziwi się, ze strachu drżą Adamy Bielany,
Car gniewa się, ze strachu mrą Amber Goldziany.
Ale sypią się fejki, których Bóg i wiara jest car.
Umrzem, rozweselim cara!
Posłany Jacek Kurski z zasięgiem pół świata,
Wierny, czynny i sprawny, w pył roznosi brata.
I widziałem Kurskiego, jak ajfonem skinął,
I jak ptak termin festiwalu zwinął.
Lecz każdy sprawiedliwy, gdy dobrze zaluka,
Dojrzy na Krakowskim okop Frasyniuka.
…
On będzie patron szańców, bo dzieło zniszczenia…
Nie, bez jaj!
