Moja ulubiona blogerka, Zocha napisała na blogu Starego:
„Religia jest opium ludu, a dla hierarchów kościelnych jest narzędziem organizacji ich prywatnego, wygodnego życia. Zawsze tak było, jest i będzie - że mądrzejszy, czy życiowo sprytniejszy osobnik dla własnych celów wykorzystuje współbrata. W przypadku kościoła odbywa się to w sposób zhierarchizowany i odgórnie zorganizowany…”
Jest to teza Leninowska. Mimo to zocha wcale się za leninistkę nie uważa; mało tego zarzuca leninizm Kaczorowi i pisiorom.
Cel tej nauki jest jasny (dopiec pisiorom), ale sama nauka ciemna: nie ma sensu zarzucać komuś leninizmu, skoro się nie wie, czym jest leninizm i samemu się go nieświadomie wyznaje.
Zocha nie jest w tych poglądach osamotniona; całe to towarzystwo skupione wokół Nowoczesnej i Petru reprezentuje ten właśnie poziom i zapewne by się pod tezami zochy podpisało.
Nie wiem, jakie zasługi mamy u Pana Boga my, Polacy, że pobłogosławił nas tak głupią opozycją. Bo że PiS-owi po takich tekstach urośnie, to pewne.
A wszystko dlatego, że uwierzyła w fałszywą, Leninowską tezę, że „ciemnym ludem” można dowolnie manipulować. Można manipulować bieżącą informacją, ale ogólne, intuicyjne rozeznanie sytuacji „ciemny lud” ma dobre, a religia nie jest redukowalna do sztuczek socjotechnicznych, ale tego już się bolszewikom nie wytłumaczy.
