Przyznam się, że praktyki redakcyjne Redakcji/Administracji Salonu 24 dziwią mnie już od dłuższego czasu. Oczywiście będę pisał wyłącznie o własnym doświadczeniu, ale wiem że jest to doświadczenie, które dzielę z wieloma innym Blogerami.
Doświadczenia zaczyna się od tego, że Bloger dostrzega temat. Więc pisze notkę i ją publikuje. Redakcja/Administracja tematu nie dostrzega, więc notki nie taguje, co skazuję tę pisaninę na nieuchronną wędrówkę do piwnicy, która trwa dłużej lub krócej, w zależności od ruchu panującego na Salonie. Ale na razie wszystko jest OK. Niepisana umowa oddaje Redakcji/Administracji decyzję o tym, co jest warte wyróżnienia tagiem, przynależnością do grupy tematycznej lub nawet umieszczeniem na SG.
Ale po kilku godzinach Redakcja/Administracja doznaje iluminacji. Temat dostrzeżony i poruszony przez Blogera staje się TEMATEM. Administracja/Redakcja tworzy własną notkę i umieszcza ją na topie SG.
W przeciwieństwie do pewnego szacownego Kolegi z Krakowa prawie nigdy nie sugeruję Administracji/Redakcji w tekstach publikowanych przez siebie notek, jak je otagować, gdzie umieścić i jaki kontekst tematyczny im nadać. Nie czynię Jej też wyrzutów z powodu nieuwzględniania tych sugestii.
Pyłkiem jestem, więc gdzie mi tam do śledzenia ścieżek umysłowych Salonowych Demiurgów.
Ale nawet pyłek może buntować się przeciwko Demiurgom.
Więc się buntuję.
Pani Bognie Janke i Jej Czterem Adminom Apokalipsy życzę więcej dziennikarskiego nosa i trochę redakcyjnej przyzwoitości
Komentarze