W czasach kiedy dramatycznie kurczą się możliwości zrobienia kariery czy zarobienia wielkich pieniędzy jedyną szansą na poprawę losu dla ludzi w wytartych płaszczach i adidasach model 2009 jest Wielka Wygrana. Ci co mieli zarobić wielkie pieniądze już zarobili, Kulczyk, Krauze, Kluska ( się już wycofał ), Karkosik, Kronenberg ( sorry, Kronenberg to nie ten blog, choć to też był dużej klasy lodziarz ). Ci co mieli zrobić kariery również je zrobili, Kora, Krzywonos, Kuźniar, Kubica ( się już wycofał )
Dla ludzi w wytartych płaszczach pozostały totalizatory, euromiliony, zdrapki, kapsle od coli, piwa i pepsi oraz krzyżówki, te były bardzo popularne w czasach prezydentury Lecha Wałęsy.
U nas w piątek w euromiliona pękło 36 milionów, sama ta końcówka pozwoliłaby opędzić najpotrzebniejsze wydatki. Moja żona oczywiście wypełniła kupon, pewnie w nadziei Wielkiej Wygranej i w nadziei, że mając takie pieniądze wymieni mnie na lepszy model. Nic z tego, miałem w szkole rachunek prawdopodobieństwa i wiem, że lepszego męża już nie znajdzie. Akurat kleiłem taboret kiedy wróciła z miasta ostentacyjnie wachlując się kuponem. Odradzam kupowanie mebli w Charity Shop, pozornie zdatne do użytku ale zaraz się, nie wiedzieć czemu, rozlatują
-Co zrobimy-spytała-jeśli to ja wygram 36 milionów?
-Jak to co? kupimy dom w Akwitanii i tam spędzimy resztę życia, żadnego klejenia taboretów, kupowania ubrań w Primarku i jedzenia w Tesco. Ma być Elegancja-Francja. Od kiedy spędziłem urlop w Bordeaux tylko tam chce mieszkać.
Tak mam - kiedyś spędziłem urlop nad jeziorem Jeziorak w Iławie
i też się zapaliłem aby tam zamieszkać. Krótko po tym musiałem spędzić 3 lata w iławskim więzieniu. Jeśli się wierzy i bardzo pragnie to marzenia się spełniają, czasem jednak trzeba za to słono zapłacić. Pomysł z Francją-zauważyłem - przypadł żonie do gustu. Było jednak jak zwykle małe"ale"
-Wiesz, południe Francji fajna sprawa tylko, że latem jest tam nieznośnie gorąco, może północ? Normandia, Bretania. Wiedziałem, że jeśli ustąpię przy tej wygranej to potem będę musiał ustępować przy każdej następnej. Na północy robią wino z jabłek a takiego wina ja opiłem się na rajadch harcerskich tyle, że nie chciałbym więcej sięgać po butelkę jabłkowego wina, nawet jeśli napis na butelce głosi, że to Le cidre de Normandie, jabol to jabol. Mając takie pieniądze można przecież popróbować czegoś lepszego. Widząc bezcelowość dalszych negocjacji wydałem polecenie wykonania obiadu, czyli placków ziemniaczanych. Wiedziałem jednak, że II rundy negocjacji , przy naszym okrągłym stole, nie unikniemy. Zazwyczaj jemy placki ziemniaczne bo to tanio wychodzi, ziemniaki z Polski przywozi zaprzyjaźniony kierowca. Jedynie cukier kupujemy na miejscu gdyż polski jest zbyt drogi. Kiedy cukier na ostatnim placku zachrzęścił radośnie, żona ukazując oblicze syte i zadowolone powiedziała:
-Myślę, że z tymi upałami poradzimy sobie. Zamknie się okiennice, kupi się klimatyzatory i w mieszkaniu będzie chłodno, ciemno i przyjemnie. To mnie niespodziewanie rozsierdziło, walnąłem pięścią w taboret, jednak nie za mocno, żeby go nie rozwalić i żony nie rozsierdzić, w końcu to jest jej kupon.
-Wiesz dobrze kochanie ! -powiedziałem łagodnie - że nie lubię wydawać pieniędzy na coś co mogę mieć za darmo. Przecież tu w Anglii nie płacąc za gaz i prąd ciemno i chłodno mamy za darmo.
Jednak niezależnie od Wielkiej Wygranej zostajemy, tym bardziej, że udało się skleić taboret.
Inne tematy w dziale Rozmaitości